Jankowski show i autobus Sztruksowych

Dla tych najwierniejszych i spragnionych doznań tydzień dłużył się niemiłosiernie. Już od pierwszego spotkania wczorajszego dnia, futbolowa głodówka zakończyła się obfitą wyżerką. Wielbiciele fantazji i techniki, łowcy wrażeń estetycznych, wiedzieli, że paradoksalnie do nazwy, najwięcej precyzji i dbania o każdy detal przejawia zawodnik liźnięty herbem KS Sztang.10506923_788791461179508_7248311732916267299_o

Paweł Jankowski, bo o nim mowa, wyrzeźbił wczoraj istne arcydzieło, układając każdy z puzzli piłkarskiej sztuki w iście dopracowaną całość. Najpierw z dystansu w długi róg, potem atomowo na 2:0, a po asyście przy kolejnej bramce, fenomenalne wykończenie głową długiej piłki z linii obrony. Paweł Jankowski – najlepszy zawodnik z Polski, trybuny wrzały, trzeba przyznać, że Siłacze mają dla kogo grać. Debellatio odpowiedziało ledwie honorową bramką na popisy Czerwonych, a jej autorem był Nawrocki. Trzy punkty zostają tam gdzie ich miejsce.

KS Sztangi – Debellatio 6:1 (Jankowski 4, Kałowy, Kacprzak – Nawrocki)

Po fantastycznym występie Sztang, na Estadio da Młyńska, pojawili się Ci najgłośniejsi. Prasa i telewizja najwięcej miejsca poświęcała hollywoodzkim playboy’om, jednak na Los Blancos czekała trudna przeprawa z Łowcami Mamusiek, którzy dzielnie stawiali opór. Jak zawsze na ławce rozpoczął Lubański, ale gdy wszedł na boisku przy stanie 1:1, od razu ukłuł. Wcześniej były to dość przypadkowe bramki w gladiatorskim, pełnym walki widowisku. MILFy wyrównały, a przy stanie 2:2 kapitalnie interweniował Bętkowski, ratując swoją drużynę efektowną robinsonadą. Chwilę później FC Hollywood zrobiło swoje. Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Po golach Lubana i Jaroszewskiego faworyci zdobyli cenne trzy punkty. Wynik lepszy od gry, ale pomimo gwiazdorskich skojarzeń, Panowie wiedzą, że stać ich na więcej.

FC Hollywood – MILF Hunters 4:2 (Lubański 2, Jaroszewski, sam. – Górnicki, Alski)

Kiedy euforia wyrównanej potyczki minęła, na placu boju pojawili się najbardziej elektryczni bohaterowie nocy. Pozoranty marzyli o podtrzymaniu dobrej passy meczów bez porażki i pełni entuzjazmu oraz zapowiedzi zerwania z umiarem na pomeczowym świętowaniu przystąpili do potyczki z Monopolowymi. Jako, że towarem wyskokowym Zajączkowski&Company potrafią zarządzać, ekipa z polskim Cannavaro zdawała się nie być na straconej pozycji. Więcławski szalał na skrzydłach, kiedy to grą dyrygował wspomniany tweetorowy tłamsiciel z kołobrzeskim paszportem. Pozoranty wytrzymali w ryzach zaledwie jedną połowę. W drugiej Monopolowi kierowali grą i wbili sympatycznej ekipie worek bramek. Na osłodę dla pokonanych, wirtuozerski strzał Zajączkowskiego, który rozpalił trybuny. Dla takich bramek i celebracji warto żyć, jak mawia klasyk – stadiony świata.

Pozoranty – Zarządzanie Monopolowym 3:7 (Mrula 2, Zajączkowski – Socha 2, Gątarek 2, Falkiewicz, Grochociński, Bogdziewicz)

Deser z wisienką na torcie miał być wyjątkowy przewidywalny w smaku. Śmierć w Wenecji po starciu z „A Ty grasz coś?” rozpędziła się na dobre. Pełni Sztruksu nie wyszli na boisko w pełnych gaciach, ale zdeterminowani do trzymania nieszablonowej taktyki. Autobus, jaki postawili, wytrzymał parę rajdów, ale ostatecznie na przerwę schodzili przegrywając 1:0 po kiksie defensywy. W drugiej połączenie tiki-taki z huraganowymi atakami przyniosło ŚwW kolejne cztery bramki, a wyczerpani Sztruksowi mogli już tylko myśleć o późnowieczornym wodopoju. Taki mamy klimat, Śmierć pędzi po tytuł, a fanatycy Piotra M., marzą o zejściu z boiska z godnością.

FPM Pełni Sztruksu – Śmierć w Wenecji 0:5 (Makowski 3, Maruszewski, Scheffler)

Warto nakreślić także pomeczową, oficjalną zgodę pomiędzy drużynami z Hollywood, Ołomuńca i pracowni radiowej z audacity w tle. W kulturalny sposób, w kulturalnym miejscu, bez jakichkolwiek chuligańskich ekscesów, takich jak kradzieże czy dewastacja mienia, doszło do rytualnej wymiany proporczyków. W akcie przyjaźni dominowali Pozoranty z przewodnikiem stada na czele. Wieczór lepszy niż gra, ale do tego chyba trzeba zacząć się przyzwyczajać.

ML

Dodaj komentarz