Jest 39. minuta ligowego meczu pomiędzy brazylijskimi Sao Paulo a E.C. Bahią. Ofensywna akcja gospodarzy, faul, rzut wolny – około 20 metrów od bramki gości. Do piłki podchodzi 41-letni Rogerio Ceni. Bez zbędnych ceregieli ustawia sobie futbolówkę, robi kilka kroków w tył, uderza i pakuje ją w górny róg bramki. Euforia i szał zarówno na boisku, jak i na trybunach. A wszystko za sprawą strzelca, który jest bramkarzem i ustrzelił właśnie swoją 123. bramkę w karierze.
Niewiele brakowało, a Ceni w ogóle nie zostałby profesjonalnym piłkarzem. Urodzony 22 stycznia 1973 roku w Pato Branco Brazylijczyk od najmłodszych lat wyczynowo uprawiał siatkówkę. Los chciał, że pewnego dnia roku 1989 16-letni wówczas młodzieniec stanął na bramce amatorskiej drużyny piłkarskiej. Rola goalkeepera spodobała się Ceniemu, bo swoimi występami otworzył sobie furtkę do pierwszej profesjonalnej drużyny – bijącej się o mistrzostwo stanu Mato Grosso. W obliczu kontuzji dwóch podstawowych bramkarzy to właśnie obiecujący 17-latek zajął miejsce między słupkami. Utrzymywał na tyle wysoką formę, że nawet po powrocie do kadry dwóch starszych kolegów nie ustąpił im miejsca. Nie zdążył jednak podpisać ze swoją pierwszą drużyną profesjonalnego kontraktu – we wrześniu 1990 roku zgłosili się po niego włodarze słynnego w całej Brazylii Sao Paulo FC. I tak zaczęła się przygoda, która trwa po dziś dzień.
One-team man…
Xavi, Steven Gerrard, Ryan Giggs, Paolo Maldini czy Francesco Totti – każda z tych legend jeszcze za czasów gry była określana mianem „piłkarza jednego klubu”. 41-letni bramkarz „pożera jednak wyżej wymienionych na śniadanie”, bowiem sam może pochwalić się o wiele większymi osiągnięciami. Do tej pory rozegrał w barwach Sao Paulo 1137 spotkań, czego nie omieszkali odnotować statystycy Księgi Rekordów Guinnessa – Brazylijczyka oficjalnie okrzyknięto zawodnikiem z najwyższą liczbą spotkań na koncie.
– Każdy, kto występuje w jednym klubie tak długo, ma wyśrubowane statystyki. Zawdzięczam Bogu, przyjaciołom i kolegom z drużyny, że mam okazję grać z ludźmi, których tak jak mnie cechuje nieustanne pragnienie odnoszenia zwycięstw – powiedział po niedawnym zwycięstwie nad Goias. Tutaj jednak rekordy Ceniego się nie kończą. Piłkarz wystąpił także w 928 meczach z opaską kapitańską na ramieniu, co również jest światowym numerem jeden.
Ceni uwagę fanów zwrócił ostatnio swoim największym osiągnięciem – rekordem, którego poprzednim właścicielem był nie kto inny jak legenda Manchesteru United i angielskiej Premier League, Ryan Giggs. Do zeszłego tygodnia to 40-letni Walijczyk mógł pochwalić się najwyższą liczbą zwycięstw w karierze (589). Do zeszłego tygodnia, bowiem zwycięstwo nad Goias (3:0) było 590. wygraną w karierze bramkarza. Tylko pogratulować.
…one-man team
Wierność zespołowi, świetne występy oraz niepodważalne statystyki uczyniły z goalkeepera klubową legendę. Niewielu jednak wie, że miejsce w pierwszej jedenastce brazylijskiej drużyny Ceni otrzymał w obliczu ogromnej tragedii. 18 lipca 1992 roku w wypadku samochodowym zginął ówczesny „numer 1” w bramce Sao Paulo, Alexandre. Niedoświadczony Ceni nie miał łatwego zadania – mimo wielkiego smutku kibice mieli apetyt na powtórzenie sukcesu z zeszłego sezonu. Sao Paulo nie udało się po raz drugi z rzędu zdobyć mistrzostwa, jednak młody bramkarz należycie zastąpił zmarłego kolegę, pomagając kolegom zająć okazałe, 6. miejsce w ligowej batalii.
Ceni podczas swojej gry w Sao Paulo przeżył praktycznie wszystko – czterokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju, tułał się w środku tabeli, by w końcu bić się ze swoim klubem o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z 41-letnim bramkarzem Sao Paulo nigdy nie spadło do drugiej ligi.
Co ciekawe, Ceni jest nie tylko podporą linii defensywnej. Wykorzystując swój talent do egzekwowania rzutów wolnych i karnych, w sezonach 2005 oraz 2006 bramkarz był najlepszym strzelcem zespołu Sao Paulo! W sezonie 2006 jego 16 bramek pozwoliło wywalczyć drużynie mistrzostwo kraju. Dziś ma na koncie już 123 trafienia. Dla porównania – ekspert Polsatu Sport, były napastnik reprezentacji Polski i hiszpańskiego Betisu, Wojciech Kowalczyk, strzelił w swojej karierze 115 bramek.
Snajper w klubie, gość w reprezentacji
Kariera klubowa Ceniego nijak ma się do jego gry reprezentacyjnej. Do tej pory wystąpił dla „Canarinhos” w 17 spotkaniach, w których (o dziwo) nie strzelił ani jednej bramki. Zadebiutował meczem z Meksykiem, wygranym przez Brazylię 3:2. Ostatni mecz w kadrze rozegrał w 2006 roku przeciwko Japonii. Rzadkie desygnowanie go na boisko przez selekcjonerów nie przeszkodziło mu jednak w odniesieniu sukcesu – mimo że przesiedział cały turniej na ławce rezerwowych, wrócił z mistrzostw świata w Korei i Japonii ze złotym medalem na szyi.
Żywa legenda
– To już pewne – zakończę karierę w grudniu tego roku. Postanowiłem – poinformował niedawno Ceni. Skoro zawodnik jest już zdecydowany, to wypada te ostatnie miesiące jego obecności na murawie potraktować jako swoisty finisaż twórczości 41-letniego goalkeepera; twórczości obfitej w piękne parady, nieziemską liczbę występów i ogromną (jak na jego pozycję) liczbę goli. Odliczanie jednak jeszcze się nie zakończyło – do tej pory na liczniku 123 bramki. Liczba ładna, ale czy pana Ceniego nie stać na więcej? Kolejnych okazji do pobicia rekordu nie zabraknie.
Kacper WITT
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.