Kolejna grudniowa niedziela. Tłum ludzi przemierza Stary Rynek, by móc podziwiać lodowe rzeźby. Wszyscy się śpieszą i pchają, a puby stoją puste. Tylko za drzwiami jednego z nich już o godzinie 16 zabrakło miejsc siedzących, a mimo to z każdą minutą przybywa coraz więcej publiczności. Dlaczego? 14 grudnia do poznańskiego klubu Alligator zjechało się 20 wykonawców z kraju i zagranicy, by móc zaprezentować swoją muzyczną twórczość.
Ostre, rockowe dźwięki oraz spokojna muzyka. Soliści, instrumentaliści i zespoły. Tak samo jak wykonawcy, również publiczność była bardzo zróżnicowana – od małych dzieci do starszych ludzi. Mimo że na wydarzeniu facebookowym obecność zaznaczyło zaledwie 75 osób, sala koncertowa z pewnością musiała zmieścić ponad 100 uczestników. Za wejście wystarczyło zapłacić tylko 10 zł, by przy dobrym piwie móc słuchać magicznej muzyki.
Koncepcja festiwalu
Jeśli ktoś gra na jakimś instrumencie, ma zespół, śpiewa swoje piosenki bądź covery, już w listopadzie mógł zgłosić swoją kandydaturę i walczyć o nagrodę Grand Prix wypłacaną w gotówce – 1000zł. Brak ograniczeń wiekowych był kolejnym plusem. Zwycięzców wybierała publiczność oraz festiwalowe jury, w którego skład wchodził przedstawiciel Szkoły T. Burton, przedstawiciel Klubu Alligator oraz przedstawiciel jednego ze sponsorów. Niestety osoby, które na konkurs przyszły chwilę po wyznaczonej godzinie nie dostały możliwości głosowania. Publiczność od początku miała swoich faworytów. Wszyscy razem niczym kościelny chór śpiewali piosenkę „Miła starsza pani”. Przy mocniejszych brzmieniach takich zespołów, jak Szelma czy ADHD, ci co mogli machali włosami, natomiast przy łagodnych dźwiękach słuchacze wspólnie kołysali się w takt muzyki.
Cisza przedwyborcza
Każdy uczestnik miał pięć minut, by zaprezentować swoją twórczość. Po wszystkich wystąpieniach, nastąpiła krótka przerwa na głosowanie. Zazwyczaj w takich chwilach miejsca pustoszeją, jednak atmosfera była tak przesiąknięta pozytywną energią, że większość publiki wiernie czekała na ogłoszenie wyników. Werdykt był dosyć dużym zaskoczeniem dla wszystkich ze względu na to, że wyjątkowo do finału przeszła nie trójka, lecz czwórka wykonawców: dwa zespoły – ADHD oraz Szelma, instrumentalista Janek Pentz oraz wokalistka Zuza z gitarzystą Michałem.
Wierna publiczność
Zwycięzców było dwóch. Publiczność jednogłośnie swoje serca oddała poznańskiemu zespołowi Szelma. Chłopcy, którzy mają zaledwie 14 lat, na scenie byli prawdziwymi profesjonalistami. Wydawało się, że wokalista Kacper urodził się, by śpiewać. Nie tylko długie grzywki i ciemne ubrania oddały ich rockowy charakter. Bierna uczestniczka koncertu przyznała, że gdy zabrzmiały pierwsze dźwięki coveru „Whiskey in the jar” przeszły jej po plecach ciarki, jakby znalazła się na wielkim koncercie rockowym.
– Festiwal bardzo nam się podobał, a grało nam się super. Pozostali wykonawcy również byli w porządku, dało się z nimi porozmawiać, co czasem jest nierealne. Publiczność była niesamowita, jedynie zabrakło nam pogo i mosh pitu – tym komentarzem zespół Szelma podsumował cały koncert. Ci młodzi chłopcy to nie tylko wulkan energii na scenie. Poza nią to także bardzo skromni dżentelmeni, którzy mają przed sobą świetlaną przyszłość. Nic dziwnego, skoro swój pierwszy koncert zagrali już w szóstej klasie podstawówki.
Faworyt Jury
Przedstawiciele jury również postawili na młodość, jednak jako zwycięzcę, który zdobył nagrodę Grand Prix w postaci 1000zł, wybrali gitarzystę Janka Pentza. Ten piętnastoletni chłopak jechał ponad 4 godziny całkowicie sam, by móc wystąpić na festiwalu. W jego wystąpieniach nie było widać żadnego zmęczenia podróżą. Na scenie wystąpił indywidualnie, a delikatnymi dźwiękami gitary oczarował zarówno publiczność, jak i jury. W tym przypadku sprawdza się powiedzenie, że nie liczy się ilość, ale zdecydowanie ważniejsza jest jakość. Wbrew pozorom, ten instrumentalista prezentujący łagodną muzykę, w swoim rodzinnym mieście posiada również zespół… metalowy. Po ogłoszeniu wyników, na twarzy Janka było widać szczere, ale pozytywne zdziwienie. Od razu na początku rozmowy przyznał, że nie spodziewał się takiego wyniku, kibicował innym, a nawet przez chwilę nie pomyślał, na co przeznaczy wygraną.
Nikt nie powiedział, że zwycięzca musi być jeden. Wszyscy artyści pokazali klasę i przedstawili smaczną porcję muzyki. Ci niezwykli ludzie wchodząc na scenę dali z siebie wszystko, zachowali się niczym profesjonaliści, a nawet przez chwilę nie zjadł ich stres. Każdy miał równe szanse, by wygrać 1000 zł i móc zainwestować we własną przyszłość. Jeśli uważasz, że śpiewanie to Twoja największa pasja, doskonale grasz na harmonijce czy ukulele, masz własny zespół muzyczny… to widzimy się za rok na festiwalu!
Dorota KAWA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.