Zajęta przez separatystów część Donbasu stała się pierwszym od dawna obszarem Europy dotkniętym klęską głodu.
Mimo że od września między prorosyjskimi separatystami a wojskami ukraińskimi obowiązuje zawieszenie broni, to sytuacja humanitarna na terenach wchodzących w skład nieuznawanych na arenie międzynarodowej Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej ciągle się pogarsza. Do niedawna klęska głodu w państwie europejskim była czymś niewyobrażalnym. Tymczasem w tej części Ukrainy, nazywanej przez rosyjską propagandę Noworosją, dochodzi do zgonów wywołanych brakiem pożywienia. Według nieoficjalnych informacji w samym tylko Czerwonopartizansku w obwodzie ługańskim umarły z głodu 64 osoby. Szacuje się, że dotychczas z głodu zmarło kilkaset osób, w przeważającej większości byli to emeryci. Dokładna liczba ofiar śmiertelnych oraz głodujących jest nieznana, ponieważ władze separatystycznych republik starają się ukrywać problem. Same też nie są w stanie zapanować nad swoimi oddziałami, których dowódcy oskarżani są o rozkradanie pomocy humanitarnej.
Region przeżywa zapaść gospodarczą i ani Moskwa, ani Kijów nie palą się do udzielenia mieszkańcom pomocy. Problemy z dostępnością żywności są olbrzymie. Stałym elementem życia Doniecka i Ługańska stały się długie kolejki po darmowe jedzenie. Wprawdzie sklepy są zaopatrzone dosyć dobrze, jednak ludzie nie mają pieniędzy na zakup artykułów spożywczych. Lekarzom i nauczycielom ostatni raz pensje wypłacono we wrześniu. Dramatyczna sytuacja panuje także w szpitalach, do których nie trafia pomoc humanitarna. W szpitalu neurologiczno-psychiatrycznym w Slawianoserbsku z zimna i głodu w listopadzie zmarło 49 pacjentów.
Brak pieniędzy
Ukraina w październiku wstrzymała wypłacanie emerytur, rent i zasiłków mieszkańcom terenów opanowanych przez separatystów, zostały one także odcięte od ukraińskiego systemu bankowego. Żeby otrzymać pieniądze trzeba przedostać się na tereny pod kontrolą sił ukraińskich i dopiero tam można odebrać emeryturę lub wypłacić pieniądze z konta bankowego. Jednym z powodów tej decyzji Poroszenki były kradzieże pieniędzy przeznaczonych na wypłatę świadczeń dokonywane przez separatystów.
Inną przyczyną głodu w Noworosji jest okradanie miejscowych przez separatystycznych żołnierzy, którzy pod groźbą użycia siły zabierają mieszkańcom jedzenie, pieniądze oraz inne kosztowności. Mimo licznych skarg przedstawiciele samozwańczych republik przyznają, że nie są w stanie zapanować nad swoimi oddziałami, w skład których wchodzi wielu kryminalistów wypuszczonych z więzień w Doniecku i Ługańsku. Również niektórzy dowódcy są oskarżani o przejmowanie pomocy humanitarnej z Rosji, która nie trafia jednak do mieszkańców i jest sprzedawana na czarnym rynku. Z tego powodu dochodziło do starć pomiędzy separatystycznymi oddziałami. W mieście Antracyt doszło do walk pomiędzy żołnierzami Ługańskiej Republiki Ludowej a rosyjskimi ochotnikami tzw. Kozakami. Przyczyną konfliktu była kradzież pieniędzy na wypłatę zasiłków, której mieli dopuścić się ci drudzy.
Z powodu braku funduszy władze zapowiedziały, że pensje pracowników budżetówki będą wypłacane w produktach spożywczych. Wiele zakładów przemysłowych pozostaje zamkniętych i ich pracownicy są zdani sami na siebie. Separatyści cały czas proszą Rosję o zgodę na wprowadzenie rubla jako waluty i włączenia samozwańczych republik ludowych do rosyjskiego systemu bankowego. Jednak Moskwa pozostaje głucha na apele i woli przysyłać na wschód Ukrainy broń oraz reporterów, którzy tworzą materiały o biednych mieszkańcach Donbasu, którzy nie dostają emerytur, zasiłków, nie stać ich na zakup żywności i leków. Tego typu informacje ze wschodniej Ukrainy codziennie pojawiają się w rosyjskich mediach. W putinowskiej propagandzie winnym tego stanu rzeczy jest oczywiście Kijów, natomiast wiadomości o kradzieżach dokonywanych przez separatystów są pomijane.
Głodowe bunty
Sytuacja pogorszyła się do tego stopnia, że mimo wielu przykładów okrucieństwa separatystów mieszkańcy Donbasu zaczęli buntować się przeciwko swoim ,,wyzwolicielom”. Na początku listopada doszło do rozruchów w Makiejewce. Grupa protestujących zaatakowała budynek miejskiej administracji i zażądała wprowadzenia bezpłatnych kartek na żywność. Protesty nasiliły się w trzecim tygodniu listopada, kiedy w Czerwonopartizansku, Swierdłowsku i w Torezie miały miejsce tzw. głodowe bunty. W dwóch pierwszych miastach miejscowe garnizony separatystów wypowiedziały posłuszeństwo władzom Ługańskiej Republiki Ludowej. W Swiedłowsku manifestacja zgromadziła aż 2 tysiące ludzi i padały na niej proukraińskie okrzyki. Doszło do starć z Kozakami, jednak nie było ofiar śmiertelnych. W Torezie grupa matek z małymi dziećmi zablokowała główną ulicę miasta domagając się natychmiastowego wypłacenia emerytur i zasiłków rodzinnych. Do podobnego zdarzenia doszło w Jenakijewie, gdzie grupa samotnych matek zajęła siedzibę administracji i zgodziła się go opuścić dopiero po wydaniu im żywności z miejskiego magazynu. W jednej z miejscowości, Briance, separatyści rozpędzili protest strzałami w powietrze.
Najgorsze dopiero nadchodzi
Sytuację mieszkańców Noworosji jeszcze bardziej może pogorszyć zbliżająca się zima. Dotychczas nie zrobiono nic w celu odbudowy zniszczeń wojennych i wiele osób będzie musiało ją spędzić w zrujnowanych domach i mieszkaniach bez ogrzewania, prądu i wody. Do tego na razie nie zanosi się na wypłacenie należnych świadczeń ani na otwarcie zamkniętych zakładów pracy. Nadchodzące mrozy prawdopodobnie zwiększą liczbę ofiar śmiertelnych. Wszystkie te wydarzenia mają miejsce w regionie, który niecały rok temu był najzamożniejszą częścią Ukrainy.
Tomasz CIEPIELEWSKI
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.