Milionowe kwoty, zabójcze zwroty akcji, stosy dokumentów na biurkach prawników i chaos w mediach – to nie scenariusz krachu na giełdzie czy skandalu na najwyższych szczeblach władzy, a rzeczywistość każdego piłkarskiego, transferowego „deadline’u”.
Bo piłka nożna dawno przestała być tylko rywalizacją stricte sportową – styczeń oraz okres wakacji letnich to dla każdego klubu, menedżera czy zawodnika czas niszczącego stresu, niespokojnego snu, długiego wyczekiwania, niespełnionych nadziei i ruchu na kontach bankowych. Nie inaczej było i teraz – przed nami jedenastka stworzona z piłkarzy, którzy w kończącym się roku 2014 narobili sporo szumu, nie tylko na boisku, ale i na rynku transferowym właśnie!
Jako że od zawsze elektryzowały nas głównie przeprowadzki najlepszych na świecie napastników, skrzydłowych czy rozgrywających, nie wypada jedenastki najlepszych transferów 2014 roku przedstawić za pomocą wyświechtanego 4-4-2 czy równie obojętnego na papierze 4-3-3.
Żeby jak najlepiej przedstawić wymarzoną transferową jedenastkę 2014 roku, musimy cofnąć się w czasie do ery „sprzed Herberta Chapmana” – dobrze znane nam ustawienia futbolu totalnego, „Catenaccio” czy „diamentowego”, zastąpimy pochodzącym z lat 80. XIX wieku… 2-3-5! Czy taki eksperyment, przynajmniej na papierze, ma rację bytu?
Niespodziewany bohater
Nie sprawdzili się bohaterowie Mundialu w Brazylii – Ochoa, Navas czy Ospina nie mogą zagwarantować sobie miejsca w podstawowym składzie swoich klubów. Stąd szukamy dalej. Dogłębny research prowadzi nas do deszczowej Anglii – Barclays Premier League nigdy bowiem nie narzekała na niedostatek piłkarzy (w tym i bramkarzy) światowej klasy. Można pisać o świetnym, młodym, ale i wyrobionym już nazwisku Thibaut Courtois. Największym zaskoczeniem jest jednak gra nowego nabytku Southampton – Frasera Forstera – i to jego nazwisko zapisać należy w naszej jedenastce. Wydatek rzędu 12,5 miliona euro wydaje się klubowi z Anglii zwracać – 1080 minut na boisku byłego gracza Celticu dały do tej pory „Świętym” tylko 2 porażki, 7 czystych kont i w efekcie zasłużone 2. miejsce w lidze. Płaczą Polacy, nie mają jednak co płakać kibice Southampton – bo zastąpienie świetnego Polaka jeszcze lepszym Anglikiem było dla klubu strzałem w „10”!
„O dwóch takich…”
David Luiz sukcesywnie budował własnemu nazwisku renomę. Naturalnym było, że równa gra dla Benfiki czy Chelsea spowoduje jeszcze większe zainteresowanie jego osobą. Stąd nie dziwi, że do londyńskiego klubu zgłosili się przedstawiciele Paris Saint-Germain. Wart 50 milionów euro transfer był hitem letniego okna transferowego. Podekscytowani przeprowadzką 27-letniego Brazylijczyka do Paryża kibice nie zawiedli się – w obecnym sezonie defensor potwierdza swoje wysokie umiejętności. W dużej mierze dzięki niemu PSG, do tej pory bez porażki, zajmuje 2 miejsce w Ligue 1 i 1 miejsce w grupie Ligi Mistrzów.
Obsadzenie pozycji drugiego z obrońców może być sporym zaskoczeniem. Transfer 19-letniego Caluma Chambersa do Arsenalu był zwiastowany od dłuższego czasu. Nikt jednak nie spodziewał się, że były gracz Southampton z miejsca wkomponuje się w zespół prowadzony przez Arsene’a Wengera i – dodajmy – wywalczy sobie miejsce w podstawowej jedenastce „Kanonierów”. W obliczu kontuzji Debuchy’ego czy Koscielnego młody Chambers rzucany był po całej linii defensywnej klubu z Emirates Stadium i poradził sobie świetnie – często to właśnie jego interwencje ratowały fatalnie grającą drużynę z północnego Londynu. Teraz, w obliczu powrotu do pełni ładu i tak już mocno okrojonej obrony Arsenalu, nie wydaje się, by wart 20 milionów euro młody Anglik opuścił miejsce w pierwszym składzie londyńczyków.
Trzech reżyserów
Xabi Alonso wydaje się być jak wino – mimo 33 lat na karku Hiszpan z roku na rok gra pewniej i nie przestaje zadziwiać. Zresztą nie tylko na boisku – jego wart 10 milionów transfer z Realu do Bayernu Monachium zaskoczył chyba nawet samych kibiców Bawarczyków. Jednak z perspektywy czasu wydaje się być to zaskoczenie pozytywne – równa gra, rekord 1000 podań w tym sezonie czy 204 kontaktów z piłką w jednym meczu – gra hiszpańskiego pomocnika to nie tylko raj dla statystyków, ale i uczta dla oka.
Najlepszy transfer tego roku to bez wątpienia powrót na Wyspy Brytyjskie Francesca Fabregasa. O odejściu hiszpańskiego pomocnika z Barcelony mówiło się od dawna – kiedy pojawił się kontekst powrotu Hiszpana do Premier League, każdy przeciętny kibic stwierdził: „mówisz Fabregas – myślisz Arsenal”. Popularny „Cesc” spłatał kibicom niezłego psikusa – latem podpisał kontrakt z innym klubem z Londynu – Chelsea. Nie do końca jednak było to od początku w zamyśle rozgrywającego – pomocnik chciał powrócić do Arsenalu, jednak klub odrzucił możliwość powrotu swojego byłego gracza. Warta 33 miliony euro transakcja była za to świetnym ruchem ze strony „The Blues”. Do tej pory Fabregas w koszulce Chelsea spędził na murawie 1069 minut, raz trafiając do siatki rywala i notując aż 10 asyst. Zdecydowany numer 1 rynku transferowego w 2014 roku.
Powrócił i syn marnotrawny. Gylfi Sigurdsson zwrócił na siebie uwagę Europy podczas gry dla Swansea City. Walijski klub nie należy jednak do gigantów światowego futbolu – jasnym więc było, że po utalentowanego rozgrywającego zgłoszą się większe piłkarskie marki. Okres pobytu Islandczyka w Tottenhamie nie był jednak czasem najszczęśliwszym. Rękę w potrzebie podali Sigurdssonowi byli pracodawcy i tak latem pomocnik, za kwotę 10 milionów euro, powrócił do Walii. Powrócił i rozkwitł – w 12 dotychczasowych spotkaniach dla „Łabędzi” zdobył 2 bramki i zanotował 7 asyst. Powrót w „rodzinne strony” wyszedł Sigurdssonowi na dobre – tak jak klubowi, który ma Islandczyka w składzie. Swansea zajmuje obecnie 7. miejsce w tabeli Premier League (były klub pomocnika, Tottenham – 10.).
Latynoskie skrzydła
Sceptyków transferu Jamesa Rodrigueza z Monaco do Realu Madryt było zdecydowanie więcej niż entuzjastów. Jedni uważali, że piłkarz ten nie jest warty 80 milionów euro, inni postrzegali jego wysoką formę z Mundialu jako jednorazowy wybryk, a jeszcze inni twierdzili, że Rodriguez nie jest wystarczająco dobry na klub pokroju Realu Madryt. Kolumbijczyk chyba wsłuchał się w głosy krytyków i z meczu na mecz udowadnia, że ci się mylili. W dotychczasowych 21 meczach dla „Królewskich” Rodriguez zdobył 7 bramek, dopisując do swojego rachunku tyle samo asyst. Jak mówią Anglicy: „There is much more to come!”.
Główny rywal Fabregasa do tytułu najlepszego transferu 2014 roku obrał podobną drogę jak wymieniony Hiszpan – z tym, że Alexis Sanchez z Barcelony przeniósł się, jakby w ramach zadośćuczynienia fanom „Kanonierów”, na Emirates Stadium właśnie. Obserwatorzy przejście 25-letniego Chilijczyka okrzyknęli jako wielki hit i nie pomylili się – warta 42,5 miliona euro transakcja wydaje się być zbawieniem dla będącej w głębokim kryzysie drużyny Arsenalu. W obliczu wielu kontuzji czy braku formy filaru drużyny z zeszłego sezonu – Aarona Ramseya, „Kanonierzy” to „one-man team”, na Sanchezie oparty właśnie. Skrzydłowy strzela, asystuje i walczy za cały zespół – w dotychczasowych 20 meczach z Armatką na piersi zawodnik zanotował 13 trafień i 3 razy wpisał się na listę asystentów. Warto jednak, by koledzy się obudzili. Bo sam Sanchez pucharów zespołowi z północnego Londynu nie da.
Kwintesencja futbolu – bramki
Kolejny strzał w „10” trenera Jose Mourinho; będący na topie w zeszłym sezonie; będący w gazie i w tym – Diego Costa nie może żałować, że zamienił słoneczny Madryt na nieco bardziej pochmurny Londyn. Warta 38 milionów euro przeprowadzka z Atletico do Chelsea wyszła i zawodnikowi, i nowemu pracodawcy na dobre – 11 goli w 12 meczach sprawiają, że określenie „bestia” w kontekście urodzonego w Brazylii napastnika to nie tylko puste słowo. Razem z również nowoprzybyłym Fabregasem stanowią o sile Chelsea w tym sezonie i pewnie kroczą po mistrzostwo Anglii. Nad 2. w tabeli Southampton już 6 punktów przewagi.
Mamy i w naszej jedenastce Polaka! W to, że Robert Lewandowski odniesie sukces w Bayernie wierzyło wielu – swoją grą dla Borussii napastnik potwierdził bowiem, że posiada atrybuty snajpera klasy światowej. Gra w nowym trykocie służy naszemu rodakowi – w 19 dotychczasowych meczach pod wodzą Pepa Guardioli Lewandowski zdobył 9 bramek i zanotował 6 asyst. Jest drugim najlepszym strzelcem w Bayernie i trzecim w całej Bundeslidze. Nie ma co się więcej rozpisywać – Polak to klasa sama w sobie i pewnym jest, że kolejnymi meczami tylko to potwierdzi.
Wisienka na torcie, nie tylko ze względu na kwotę, ale i gastronomiczne zapędy zawodnika. O tym, że Liverpool długo nie zatrzyma u siebie Luisa Suareza było pewne. Niewiadomym było jednak, kto zapewni sobie podpis 27-letniego Urugwajczyka. W końcu, po wielu tygodniach spekulacji, poinformowano, że napastnik przechodzi za 81 milionów euro do Barcelony. Niestety przez swoje własne głupie wybryki a’la Modest Amaro Suarez dopiero niedawno mógł zadebiutować w stroju katalońskiego klubu. W 9 meczach strzelił 1 bramkę i zanotował 4 asysty. Dajmy jednak snajperowi czas – wydaje się, że powrót do tzw. „Beast mode” to w przypadku Urugwajczyka tylko kwestia czasu.
Czas liczenia
Utworzona przeze mnie jedenastka najlepszych transferów 2014 roku warta jest, po przeliczeniu, 377 milionów euro. Suma zrobiłaby wrażenie chyba nawet na zamożnych szejkach ze złotymi pierścieniami na palcach i z portfelami pełnymi petrodolarów. Niemniej jednak ważniejsze jest nie to, ile naszych „jedenastu podróżnych” jest wartych w dziale księgowym, a ile warci są na boisku. A tutaj wartość jest chyba zdecydowanie wyższa. Siła, opanowanie, „0 z tyłu”, finezja, polot, grad goli i asyst – to z pewnością zapewniłaby nam tegoroczna jedenastka. Co dostarczą nam włodarze klubów i menedżerowie w przyszłym roku? Czy kolejna tego typu drużyna będzie jeszcze lepsza? Przekonamy się już za rok!
Kacper WITT
PS Dane zawarte w tekście dotyczące tabel, bramek, minut bez straty gola itp. pochodzą z 28 listopada.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.