To już powoli staje się tradycją. Z powitaniem każdego nowego roku w polskiej służbie zdrowia rozpoczyna się nowy problem. Scenariusz jak zwykle jest bardzo podobny. Ministerstwo Zdrowia coś proponuje, Sejm to uchwala, media przypominają o tym pod koniec roku, a lekarze deklarują oburzenie.
Tym razem awantura poszła o pakiet onkologiczny i kolejkowy. Około 25% polskich lekarzy skupiona wokół tzw. „Porozumienia Zielonogórskiego” nie chce podpisywać stosownych umów z NFZ. Najgorzej sytuacja przedstawia się w województwach lubuskim i opolskim. W tym pierwszym umów nie podpisało 90% wszystkich lekarzy pierwszego kontaktu.
Nie będzie dymisji
To już drugi raz, kiedy obecny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz mierzy się z tego typu kryzysem. Wydaje się jakby to było wczoraj, ale mijają trzy lata od zamieszania z lekami refundowanymi. Wtedy też zaczęły się problemy sondażowe Platformy Obywatelskiej. Bartosz Arłukowicz musiał gasić pożar, który został wywołany przez jego poprzedniczkę, a dziś przełożoną.
Obecny minister zdrowia już wcześniej był najgorzej ocenianym członkiem Rady Ministrów. Już kilka razy ogólnopolskie media jednogłośnie domagały się jego dymisji. Paradoksalnie to właśnie bycie na cenzurowanym ratuje go. Dymisjonowanie ministra byłoby otwartym przyznaniem przez rządzących, że mamy do czynienia z poważnym problemem, z którym obecna ekipa sobie nie radzi.
Wstrzemięźliwość od dymisjowania była jednym z głównych elementów strategii politycznej byłego już premiera Donalda Tuska. Potwierdzają to przykłady innych ministrów: Cezarego Grabarczyka, Bogdana Klicha czy też ostatnio Bartłomieja Sienkiewicza, nad którymi z chwilą pojawienia się czarnych chmur pojawiały się głosy o dymisje. Te jednak wbrew mediom nie urzeczywistniały się.
Dochodzi jeszcze jeden element. Przeciętny obywatel patrząc na rząd patrzy głównie na premiera. To wynika z kwestii rozpoznawalności. Każdy wie, kim jest premier, co już nie jest tak oczywiste w przypadku ministra Arłukowicza. Dlatego to właśnie kroki, jakie podejmie Ewa Kopacz zadecydują o finale kolejnej styczniowej nawałnicy w służbie zdrowia.
Zielonogórski kruchy lód
Sytuacja jest o tyle dobra, że skala utrudnień do uzyskania podstawowej pomocy jest znacznie mniejsza niż w przypadku leków refundowanych. Nieposłuszeństwo wypowiedział, co czwarty lekarz, co niekoniecznie stawia „Porozumienie Zielonogórskie” na najlepszej pozycji. Powstaje wrażenie, że problem istnieje wyłącznie dla konkretniej grupy osób, w związku z czym lekarzom może być trudniej uzyskać zrozumienie dla swoich działań ze strony zwykłych Polaków. Lód, na jaki zdecydowali się wejść, może się okazać bardzo kruchy.
Mikołaj STANEK
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.