Jak daleko jest w stanie polecieć skoczek narciarski, pokazał kilkanaście dni temu na skoczni w Vikersund Anders Fannemel. Jak nisko może upaść usłużny władzy dziennikarz? Na to pytanie z kolei odpowiedział Jarosław Kulczyki – prezenter TVP Info.
Otóż dzielny, obiektywny i całkowicie niezależny redaktor Kulczycki obruszył się straszliwie po słowach Łukasza Warzechy – publicysty tygodnika „W Sieci”. Któż bowiem śmie porównywać radę krajową rządzącej partii z „klepanym starym polonezem” i jednocześnie zachwycać się konwencją pobudzonego prochami Dudy?!
W normalnym kraju Pan Kulczycki szukałby właśnie nowej pracy, a nawet nowej branży, bo po tak żenującym zachowaniu takiej osobie powinno się wydać zakaz wykonywania zawodu dziennikarza i zakaz zbliżania się do jakiegokolwiek medium.
Trzeba być skończonym idiotą albo potwornym cynikiem, aby chwalić kampanię urzędującego jeszcze prezydenta. Jest to zaprzeczenie kampanii. Wieczna ucieczka przed mediami, unikanie jak ognia debaty z kontrkandydatami i infantylne wypowiedzi zakrawające o kpinę. Bronisław Komorowski to tykająca bomba zegarowa. Ten facet jest sam dla siebie największym zagrożeniem. Jego przygotowanie merytoryczne jest żenujące. W dodatku nie potrafi nawet zatrudnić odpowiednich osób do prowadzenia konta na twitterze. Co więcej po „ćwierkającej kompromitacji” jeszcze bardziej ośmieszyły sympatycznego byłego wąsacza tłumaczenia jego sztabowców. „My za to nie odpowiadamy”. Boże drogi, to kto za to odpowiada?
Jeżeli Komorowski byłby mocny to do debaty stanąłby bez żadnych zaproszeń. Ba, on sam by ją zaaranżował. Ale jego doradcy wiedzą, że król jest nagi. Dwa, trzy pytania i Komorowskiego w debacie nie ma. Ostatnio zastanawiałem się, z którym z kontrkandydatów debatę wygrałby Pan Komorowski? Tu na myśl przychodzi mi tylko Anna Grodzka i Adam Jarubas. Obie osoby jak cisi sojusznicy Komorowskiego taką debatę oddaliby walkowerem. Z kolei Korwin-Mikke, używając internetowej nomenklatury, „bardzo zmasakrowałby” Pana Prezydenta.
Kolejnym ważnym wydarzeniem obrazującym sytuację w polskich mediach był fakt przemilczenia przez 99% redakcji faktu przesłuchania prezydenta w charakterze świadka w związku z tzw. „aferą marszałkową”. Tu Komorowski objawia się już nie tylko jako pocieszny imbecyl, ale jako groźny dla Polski nierozgarnięty urzędnik albo po prostu agent obcego wywiadu. Przesłuchanie transmitowała tylko TV Republika i to w dodatku telefonem komórkowym. Natomiast 90% Polaków nie ma pojęcia, o co w tej aferze chodzi.
Taktyka sztabu Komorowskiego jest prosta. Za wszelką cenę unikać większych wpadek, czyli ograniczać niekontrolowane wywiady z Panem Prezydentem do minimum i wygrać w pierwszej turze, bo jeżeli doszłoby do powtórnego starcia, to parodia prezydentury może się przerodzić w tragedię. Porównanie do starego klepanego poloneza w tym momencie jawi się jako wyjątkowo delikatne, bo jeżeli wziąć pod uwagę całokształt działań Komorowskiego, to taki stary klepany polonez powinien czuć się urażony.
Mikołaj ZAJĄCZKOWSKI
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.