Od kilku miesięcy trwa zawzięta walka o uchodźców. Imigranci kierujący się szlakiem przez Bałkany Zachodnie napierają na granice Unii Europejskiej. Angela Merkel apeluje o uczciwość, Donald Tusk zwołuje nadzwyczajny szczyt UE, a państwa graniczące z Turcją umywają ręce.
Początek listopada związany z euforią powyborczą w Polsce nie przesłonił politykom sprawy imigrantów – sprawy, która coraz bardziej przybiera postać kryzysu. Jak podają media, w październiku przez Morze Śródziemne przedostało się aż 218 tysięcy osób. W ostatnim czasie ucierpiała na tym Chorwacja oraz Słowenia, która zmierzyła się w falą autokarów jadących do Austrii. Sytuacja wymaga podjęcia ostatecznych środków. Słoweńcy przyparci do muru rozważają wykorzystanie przepisów zawartych w Traktacie Lizbońskim. Klauzula solidarności zawarta w art. 222 nakłada na państwa członkowskie UE obowiązek pomocy, wykorzystując również środki wojskowe. Czy to konieczność? Rząd tłumaczy się postawą Austrii, która ogłosiła, że zbuduje na granicy płot, a precyzyjniej – kontrolowany wjazd przez granicę.
Uczciwy podział
W takiej sytuacji nie mogło zabraknąć kolejnego przemówienia Merkel, która zakwestionowała solidarność państw UE. To może okazać się kolejnym ciosem wymierzonym w kanclerz Niemiec. Zdaniem Merkel mechanizm uczciwego podziału uchodźców jest jedynym ratunkiem w obecnej sytuacji. Jak wiadomo, granice nie zostaną zamknięte, a nastroje społeczne w Niemczech nie są optymistyczne. Kolejne landy zgłaszają coraz większe obawy o napływ imigrantów zmierzających do Berlina. Z największym problemem ostatnich miesięcy próbuje zmierzyć się Bawaria. Rozmowy z Berlinem okazują się bezskuteczne, a podwaliny politycznej sielanki Niemiec nieuchronnie tracą swoją siłę. Czyżby rząd tracił grunt pod nogami?
Polityczny koniec?
Kolejne miesiące mijają, zapał topnieje, a problem imigracyjny napiera na Europę z coraz większą siłą. Kanclerz Niemiec spotkała się z nieliczną krytyką państw UE. Głosy za i przeciw nie wpłynęły na zmianę kierunku obranej polityki i wspólnych interesów państw członkowskich. Merkel usiłując ostudzić niepokoje na arenie międzynarodowej, zapomniała o własnym podwórku. Niemcy zarzucają kanclerz dopuszczenie się zdrady stanu. Do sądów napływa coraz więcej skarg i wniosków składanych przez obywateli. Największą klęską może się okazać zawieszenie strefy Schengen.
Być może za kilka miesięcy będziemy mogli powiedzieć, że muzułmanie pozbawili Merkel władzy. Brutalna prawda czy też ostrzeżenie? Napływ imigrantów naruszył budowaną od lat stabilność rządu niemieckiego. Sytuacja nie pozostaje bez echa. Być może okaże się, że decydując się na taką politykę, wprowadzono do Europy „konia trojańskiego”, konia niepokoju i destabilizacji Unii Europejskiej.
Karolina KAROŃ
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.