Nadejście nowego roku niezmiennie wiąże się z podsumowaniem mijającego. Nie inaczej wygląda to w kwestii kina: najlepsze filmy, najlepiej zarabiający aktorzy, najlepsi debiutanci… Zestawienia wręcz mnożą się i można odnieść wrażenie, że wszystko zostało już powiedziane. Dlatego zamiast podsumowywać to co było, dzisiaj spojrzymy w przyszłość. Rok 2016 z pewnością nieraz nas zaskoczy. Przed nami zbliżający się wielkimi krokami sezon nagród, festiwali, a także całe mnóstwo premier. Kto sprawi niespodziankę, a kto spotka się z gorzką krytyką? Czy tym razem Leonardo DiCaprio sięgnie po wymarzonego Oscara?
Wielu znanych szerszej publiczności twórców zapowiedziało na ten rok swe najnowsze dzieła filmowe. Nie ma wątpliwości, że pojawią się również niecodzienne i intrygujące niezależne pozycje. Dlatego, aby nieco ułatwić Wam rozeznanie w filmach, które w najbliższym czasie zagoszczą na ekranach polskich kin, przygotowałam małe zestawienie kilku wartych uwagi tytułów.
„Joy” reż. David O. Russell – premiera 8 stycznia
Jennifer Lawrence i Bradley Cooper ponownie razem na ekranie, w dodatku kolejny raz w filmie Davida O. Russella, reżysera, z którym wspólnie współpracują już po raz trzeci. „Joy” to film oparty na prawdziwej historii kobiety – Joy Mangano, która, pracując na trzech etatach, ledwo wiązała koniec z końcem. Jako samotna matka robiła co tylko mogła, by utrzymać rodzinę. Jej życie odmieniło się diametralnie, gdy pewnego dnia wpadła na pomysł wynalezienia mopa. Nagle ze zwyczajnej kobiety zmieniła się w kobietę biznesu i milionerkę. Ambicja i upór w dążeniu do celu sprawiły, że odniosła sukces.
Czyż nie ma bardziej motywujących do działania historii, niż te, które opowiadają o autentycznych wydarzeniach i ludziach z krwi i kości, którzy dochodzą do wszystkiego własnymi siłami?
„Moje córki krowy” reż. Kinga Dębska – premiera 8 stycznia
Trzeba przyznać, że filmy, opowiadające bez ogródek i upiększeń o codzienności, z którą mamy do czynienia w prawdziwym życiu, to zdecydowanie coś, co wychodzi polskim filmowcom. „Moje córki krowy” zapowiada się właśnie na jeden z takich filmów. Jego głównymi bohaterkami są dwie siostry (Agata Kulesza i Gabriela Muskała), które po śmierci matki i w obliczu choroby ojca (Marian Dziędziel) próbują naprawić relacje w swojej rodzinie. Chociaż żyją zupełnie inaczej, mają inne charaktery i nie potrafią zrozumieć się nawzajem, obie mają problemy, które wbrew pozorom są do siebie w pewien sposób zbliżone. Myślę, że możemy spodziewać się interesującego filmu o życiu z przymrużeniem oka. Może dzięki temu z większym dystansem spojrzymy na to, co przytrafia się nam?
„Nienawistna ósemka” reż. Quentin Tarantino – premiera 15 stycznia
Wielbiciel przerysowanych, ociekających krwią scen przemocy trzy lata kazał czekać na swój kolejny film. Za scenariusz poprzedniego – „Django” – otrzymał Oscara. Być może właśnie to sprawiło, że tak upodobał sobie westerny. Jak przystało na film tego gatunku, nie zabraknie łowców głów, kowbojów, przestępców i wymierzania sprawiedliwości. W jednej z głównych ról ujrzymy Samuela L. Jacksona, co z pewnością przemawia na jego korzyść. Całość bez wątpienia zostanie podana w stylu charakterystycznym dla Tarantino, który można lubić lub nie. Trzeba jednak przyznać, że niewielu jest reżyserów, którzy do tego stopnia potrafią odcisnąć swe piętno na filmach – oglądając je nie mamy wątpliwości, że właśnie ten człowiek za to odpowiada.
Niedługo przekonamy się, czy „Nienawistna ósemka” okaże się godna miana następcy „Django”.
„Dziewczyna z portretu” reż. Tom Hooper – premiera 22 stycznia
Kolejny film biograficzny, o którym chciałabym wspomnieć, to historia zupełnie innego rodzaju. „Dziewczyna z portretu” opowiada o niemieckim malarzu Einarze Wegenerze, który pod wpływem pozowania do obrazów żony w przebraniu kobiety, odkrył swą prawdziwą naturę i w konsekwencji zdecydował się na operację zmiany płci. Tym samym Einar przeistoczył się w Lili i stał się jedną z pierwszych transgenderowych kobiet.
Wszyscy wiemy jak delikatnym tematem jest transseksualizm, dlatego tak ważne jest by film poruszający tę kwestię miał w sobie nienachalną subtelność, a odtwórca głównej roli potrafił w pełni oddać emocje, które targają osobą zmagającą się z takim problemem. Eddie Redmayne stanął przed niełatwym wyzwaniem, wcielając się w postać Einara/Lily. Jednak po jego poprzedniej nagrodzonej Oscarem roli w wyjątkowym filmie, jakim była „Teoria wszystkiego”, można spodziewać się, że i tym razem dał popis swoich umiejętności aktorskich.
„Zjawa” reż. Alejandro González Iñárritu – premiera 29 stycznia
Ubiegłoroczny laureat Oscara za film „Birdman” z pewnością zdaje sobie sprawę jak duże są oczekiwania wobec jego najnowszego filmu. Zwłaszcza, że do współpracy zdecydował się zaangażować Leonardo DiCaprio. Mówi się, że być może dzięki tej roli aktor wreszcie zostanie uhonorowany nagrodą Akademii. Film, którego akcja toczy się w XIX wieku, opowiada dramatyczną i trzymającą w napięciu historię człowieka zaatakowanego przez niedźwiedzia. Całość zapowiada się zupełnie odmiennie od „Birdmana”. Zamiast rozterek podstarzałego i nierozumianego aktora mamy tu dramat i emocje człowieka, który zmuszony jest walczyć o przetrwanie. Wiele wskazuje na to, że „Zjawa” będzie porządnym kandydatem w boju o kilka statuetek.
Początek roku to zawsze emocjonujący okres dla kinomanów. Już za kilka dni poznamy tegorocznych laureatów Złotych Globów, niedługo po tym nominacje do Oscarów. Styczeń to także odpowiedni moment na zapoznanie się z filmami, o których aktualnie się mówi. A zatem skoro za oknem mróz, może warto na te 2 lub 3 godziny zaszyć się w kinowej sali i zagłębić w losy jakichś ciekawych bohaterów?
Joanna SUWICZAK
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.