Elita – cel i marzenie każdego hokeisty, który na poważnie traktuje swoje reprezentacyjne obowiązki. W najbliższym tygodniu (23-29 kwietnia) Polacy staną przed szansą awansu do grona najlepszych na świecie. Będą o to walczyć przed własną publicznością w Katowicach.
Podopieczni Jacka Płachty mogą być umotywowani przed rozpoczynającym się turniejem. Ich gra wygląda coraz lepiej, w bramce selekcjoner może ze spokojem wybierać między Przemysławem Odrobnym i Rafałem Radziszewskim. Na brak wyboru nie możemy narzekać także w formacjach ofensywnych i defensywnych. Polacy dobrze przepracowali okres przygotowawczy do turnieju i mimo że nie są oni faworytem, to z pewnością mogą okazać się drużyną, która najbardziej utrudni walkę o awans silniejszym, czyli Austrii i Słowenii.
Obie reprezentacje rok temu spadły z Elity, a władze tamtejszych federacji nie wyobrażają sobie innego scenariusza, jak powrót na salony światowego hokeja. I to właśnie presja nałożona na hokeistów może być nadzieją dla innych drużyn, które za podstawowy cel postawiły sobie spokojne utrzymanie na zapleczu Elity.
Problemem faworytów może być także brak niektórych zawodników. Słowenia przyjedzie na turniej bez kilku podstawowych graczy, których wykluczyły kontuzje, a największa gwiazda drużyny, Anže Kopitar, występuje wraz ze swoim LA Kings w fazie play-off NHL. Mimo to Słoweńcy dobrze radzili sobie w sparingach wygrywając 8:3 i 9:1 z Chorwacją oraz 4:0 z grupowym rywalem, Japonią. Z kolei Austriacy musieli przygotowywać się bez podstawowego członu kadry, ponieważ ich najlepsi zawodnicy dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia zakończyli rozgrywki ligowe. W okrojonym składzie co prawda przegrali dwukrotnie z Węgrami, których Polacy pokonali w turnieju przedolimpijskim, lecz dopiero na turnieju przekonamy się o ich faktycznej sile.
Polacy zmierzą się w katowickim Spodku także z reprezentacjami Japonii i Korei Południowej. Azjaci zawsze są niewygodnymi przeciwnikami ze względu na swoją szybkość i dyscyplinę taktyczną. Polscy hokeiści w ostatnim czasie potrafią postawić na swoim w meczach z drużynami z Dalekiego Wschodu, co pokazuje choćby zwycięstwo w ostatnim meczu towarzyskim z Koreą Południową 3:0. Korea jest jednak głównym kandydatem do spadku, natomiast Japończycy mogą pokusić się o niespodziankę. Mimo to Polacy będą faworytem w obu pojedynkach, choć spotkanie z Japonią może okazać się wyjątkowo trudne ze względu na fakt, że jest ono ostatnie na całym turnieju. Oznacza to, że właśnie wtedy Polacy mogą decydować o swoim dalszym losie, a hokej jest grą niezwykle nieprzewidywalną, dlatego można spodziewać się zarówno walki o awans, jak i o utrzymanie.
O tym jak potoczy się dla Orłów turniej może zdecydować już pierwszy mecz, w którym zmierzą się z Włochami. Wzmocnieni naturalizowanymi Kanadyjczykami hokeiści z Półwyspu Apenińskiego marzą o powrocie do elitarnego grona, lecz nie są już tą samą reprezentacją, co kiedyś. Taktyka pozyskiwania zawodników z Ameryki Północnej może przynieść szybki i krótkotrwały sukces, dlatego Polacy będą musieli wyjątkowo uważać. Zwycięstwo podopiecznych trenera Płachty z pewnością nie będzie jednak uznawane za coś nadzwyczajnego.
Oprócz atutu w postaci gry u siebie za Polakami przemawia także bardzo dobra atmosfera wokół kadry. Turniej cieszy się sporym zainteresowaniem i na meczu otwarcia Spodek najprawdopodobniej wypełni się do ostatniego miejsca, a kadra prezentuje się coraz lepiej i śmielej zapatruje się w przyszłość. W naszej reprezentacji występuje kilku ważnych zawodników, a ostoją powinien być bramkarz, Przemysław Odrobny. „Wiedźmin” jest dość pewnym wyborem dla Jacka Płachty i to od niego w głównej mierze będzie zależał wynik wyrównanych spotkań. Na swój czas na lodzie czeka także zawsze gotowy, świeżo upieczony mistrz Polski z Cracovią, Radziszewski. Odrobny zapewnia w wywiadach, że rywalizacja między bramkarzami w naszej kadrze jest zdrowa, a obaj panowie przyznają, że mają duże oczekiwania przed turniejem i liczą na sprawienie radości kibicom na jego zakończenie.
W innych formacjach także nie mamy się czego wstydzić. Kilku zawodników znajduje się obecnie w dobrej formie, jak na przykład Mateusz Bepierszcz, który świetnie sprawował się w meczach towarzyskich. Swoją kreatywność i szybkość zamierza wykorzystać także Patryk Wronka, który dzięki swoim cechom może okazać się istotną kartą w talii Jacka Płachty. Zawodnik chciałby otrzymać kontrakt w jednej z najlepszych europejskich lig, a taka osobista motywacja może wyjść polskiej kadrze wyłącznie na dobre. Istotną rolę może odegrać także Alan Łyszczarczyk. Syn byłego reprezentanta Polski, Dariusza Łyszczarczyka, dopiero rozpoczyna swoją przygodę z seniorską kadrą, ale umiejętności nikt nie może mu odmówić. 18-latni napastnik jest ważną postacią w drużynie OHL, Sudbury Wolves, i prawdopodobnie zostanie wybrany w najbliższym drafcie NHL.
Polacy stawiają sobie ambitne cele i marzą o włączeniu się do walki o awans do Elity, realnym celem pozostaje jednak trzecie miejsce w grupie. Rywale Orłów do najłatwiejszych nie należą, lecz Mistrzostwa Świata w Katowicach będą dobrym testem jakości polskiego hokeja, a dla kilku zawodników otwarciem furtki do najlepszych lig w Europie. Jednak przede wszystkim dobra postawa biało-czerwonych może sprawić, że polskiej kadrze przybędzie kibiców. I oby tak się stało, bo w końcu mamy komu kibicować.
Rafał BAJER
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.