W noc z niedzieli na poniedziałek w Microsoft Theater w Los Angeles rozdano American Music Awards. Nagrody przyznawane na podstawie głosów zdeterminowanych, przede wszystkim młodych Amerykanów, którzy dzielnie wspierają swoich ulubionych artystów. To ostatni przystanek przed lutowym rozdaniem nagród GRAMMY, więc doskonała okazja, żeby nagrodzić tych, którzy przez Akademię mają sporą szansę zostać pominięci.
W roku wyborów prezydenckich oczywistym było, że politycznych wycieczek nie zabraknie. Z resztą trudno się temu dziwić. Śmietanka amerykańskiej popkultury wcale nie kibicowała Donaldowi Trumpowi w drodze po stołek w Białym Domu. W czasie kampanii liczni urządzali sobie wycieczki obrażające kandydata i wprost przyznawali się, że wolą Hillary.
Polityczny rock’n’roll
Powracający na scenę Green Day, który świętuje wyjście z nałogów, pokonanie raka i wydanie nowej, według zapowiedzi, gniewnej płyty postanowił skierować słowa singla „Bang Bang” w stronę Prezydenta Elekta. W odmienionym tekście pojawiło się: „No Trump, no KKK, no fascist U.S.A.,” które tysiące Amerykanów skandowało na ulicach tuż po ogłoszeniu wyników wyborów. W całokształcie, potwierdzającym z resztą że Green Day jest w bardzo dobrej formie koncertowej, ich występ okazał się najbardziej rock’n’rollowym podczas całej gali.
Polityczne uwagi wygłaszała ze sceny także sławna modelka, Gigi Hadid, która wspólnie z Jay’em Pharoahem prowadziła imprezę. Ten specyficzny duet, co pewien czas, próbował rozbawić tłum przywołując wyborcze anegdotki lub śmiejąc się z kandydatów. Założenie było takie, że miało być śmiesznie, ale nie zawsze się to udawało…
Amerykański (nie)perfekcjonizm
Słabe żarciki prowadzących to nie był jedyny problem wczorajszej gali. Nie obyło się też bez kilku wpadek, które przy tego typu wielkich produkcjach, oglądanych przez miliony Amerykanów i komentowanych na całym świecie, widać kilka razy bardziej.
Jedna z gorszych wpadek przydarzyła się duetowi The Chainsmokers, którzy wspólnie z Halsey próbowali zrehabilitować się za słaby występ z „Closer” na wakacyjnym MTV VMA. Tutaj wypada mocno podkreślić, że „Closer” przez 14 tygodni zajmowało #1 miejsce na amerykańskiej liście najpopularniejszych singli i pobiło kilka rekordów popularności. Oczekiwania były więc spore, a okazja idealna, żeby poprawić wokalne niedociągnięcia z letniego występu.
Zainwestowano więc w tancerzy, efekty pirotechniczne, a do udziału w występie zaproszono Travisa Bakera, który miał grać na perkusji. Dlaczego miał? Bo zapomniano mu włączyć dźwięk. Jakkolwiek komicznie to nie brzmi przy opisywaniu perkusyjnych hałasów, Bakera można było usłyszeć 25 sekund przed końcem utworu. Obroniła się tylko Halsey, która znów udowodniła, że ma jeden z najlepszych głosów młodego pokolenia.
Inną wpadeczkę zaliczyła produkcja. Na telebimie wyświetlającym podobizny laureatów poszczególnych statuetek przedwcześnie pokazała zdjęcie Twenty One Pilots. Wręczający statuetkę nie zdążyli nawet wypowiedzieć swoich kwestii, a zwycięzca został już ogłoszony.
Specyficzny hołd dla Prince’a
Organizatorzy American Music Awards 2016 uznali, że i oni powinni w szczególny sposób wyróżnić artystyczną działalność zmarłego niedawno Prince’a. Pomyśleli więc, że najlepiej będzie przyznać mu pośmiertną nagrodę. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że artysta otrzymał ją w kategorii Najlepszy Soundtrack za album „Purple Rain.”
Kategoria zagadkowa, tajemnicza, wymyślona chyba na poczekaniu, a nagrodę wręczono albumowi, który w 1985 roku otrzymał 4 statuetki AMA. Nagrodę, z uśmiechem na twarzy i wielkim taktem, odebrała Tyka Nelson, siostra Prince’a.
Lista laureatów
Czy byłoby rozdanie nagród bez nagród? O wpadkach w przyszłym roku pewnie nikt juz nie będzie pamiętał, ale laureaci zapiszą się na kartach historii amerykańskiej popkultury na zawsze.
Prestiżowa statuetka Award Of Merit powędrowała do rąk Stinga, który kilkanaście dni temu wydał nowy album. Dwie nagrody, dla Najlepszego Zespołu Pop/Rock i Najlepszego Artysty Alternatywnego, otrzymała grupa Twenty One Pilots.
Najlepszym Nowym Artystą okazał się Zayn, niegdyś członek grupy One Direction, który odbierając statuetkę najbardziej podkreślał to, że widnieje na niej tylko i wyłącznie jego imię… W ten sposób chciał chyba po raz kolejny podkreślić, że w boysbandzie był jakby za karę.
Trzy nagrody otrzymał Drake, którego album „Views” został uznany za Najlepszy Krążek Rap/Hip-Hop, on sam za najlepszego artystę wykonującego muzykę tego gatunku, a singiel „Hotline Bling” za Najlepszy Utwór Rap/Hip-hop. Tyle samo nagród powędrowało także do rąk Rihanny. Piosenkarka zgarnęła wszystko, co tylko się dało w kategorii Soul/R&B – za singiel „Work”, album „Anti” i dla Najlepszej Wokalistki.
Na liście zwycięzców znalazła się także Adele, Selena Gomez, która pojawiła się na gali po dłuższej przerwie od medialnego splendoru, Ariana Grande i Enrique Iglesias.
Anna OSIŃSKA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.