Niepokój

www.wiadomosci.gazeta.pl

www.wiadomosci.gazeta.pl

Od piątkowo-sobotniej nocy towarzyszą mi niemal nieustannie dwa odczucia. Pierwsze, nieco ironiczne, że nawet gdyby PiS zarządził wymianę drzwi na Wiejskiej, to opozycja wyszłaby na ulice z żądaniem przywrócenia poprzednich. Drugie to niepokój. Ogromny niepokój o to, co będzie dalej.

Chaos i przedszkole. Te dwa słowa wystarczą w zupełności, ażeby opisać przebieg ostatnich wydarzeń w rodzimym parlamencie. Z pewnością każdy z nas czytał/oglądał dziesiątki opisów, nagrań, opinii etc., tak więc nie ma sensu na nowo wszystkiego opowiadać. Nie trzeba przypominać o lądującym na sejmowej posadzce pośle Suskim. Nie trzeba przypominać o natręctwie posłanki Pomaskiej. Nie trzeba przypominać o głosowaniu w Sali Kolumnowej. Nie trzeba, bo i nie warto. Od razu więc przejdźmy do krótkiej analizy.

Rządzący strzelili sobie w stopę i to nie po raz pierwszy (Misiewicz, Piotrowicz, nieszczęsny Trybunał), co ewidentnie wskazuje na ich nasilone tendencje masochistyczne. Naturalnie, zmiany odnoszące się do mediów w parlamencie żadnej demokracji nie niszczą (spójrzmy na rozwiązania w innych krajach), ale właśnie z racji drugorzędnego znaczenia całej sprawy, należało odłożyć ją na jakiś bardziej spokojny okres. W dodatku, wszystko skomplikowały fatalne, podejmowane w panice, decyzje.

Tu jednak wina PiS-u się kończy, bo zupełnie niepotrzebne zamieszanie jest dziełem opozycji. Naprawdę, okupowanie sejmowej mównicy oraz organizowanie protestu, który zablokował wyjazd parlamentarzystom to działania moralnie zarezerwowane dla sytuacji skrajnych. Złego słowa nie powiedziałbym o Schetynie i reszcie, gdyby chodziło o ustawę delegalizującą wszystkie partie opozycyjne, ale wywołać kryzys polityczny z powodu stref dla dziennikarzy, to już nie populizm, ale ocieranie się o działanie na szkodę państwa. Opozycja w sposób oczywisty prowokuje rządzących i jedyne czego się boję, to przekroczenie przez nią cienkiej czerwonej linii, co doprowadzi do wyjścia na ulice równie zdeterminowanych zwolenników PiS. Wtedy zacznie robić się naprawdę poważnie.

Obie strony powinny zrobić krok w tył, wrócić na właściwą salę, przestać się wzajemnie obrażać, a wreszcie zacząć rozmawiać. W żaden sposób na pewno nie rozładuje napięcia odsądzanie od czci i wiary interweniujących policjantów (trudno sobie wyobrazić, że mieli dopuścić do ataku na niemal siedemdziesięcioletniego człowieka)  czy nieustanne wymyślanie prezesowi Kaczyńskiemu. Tak się po prostu nie da! I jeszcze te idące z modą anty-PiSu, upubliczniane w nadziei na pozytywne komentarze, głosy oburzenia mniej lub bardziej zagorzałych zwolenników opozycji. Kochani, sztuką nie jest płynąć z prądem, lecz pod prąd.

Patryk HALCZAK

Dodaj komentarz