Wybory Europy

http://www.international-adviser.com

http://www.international-adviser.com

Jeśli zwykliśmy mówić iż czas płynie, to śmiało można zaryzykować stwierdzeniem, że wydarzenia polityczne kończącego się roku to rwący nurt katarakty. Cały świat obserwował potyczki w walce o przywództwo w największym mocarstwie na świecie, podczas gdy Europejczycy stawali przed urnami w wyborach parlamentarnych, prezydenckich, a także w referendach krajowych –  ale to jeszcze nie finish, bo meta survivalu dopiero przed nami.

Zaskakujący finał w wyścigu o fotel prezydenta w USA wstrząsnął wszystkimi. Kontrowersyjny miliarder, który swoimi populistycznymi obietnicami wzbudzał nieufność, wygrał. Zwycięstwo Donalda Trumpa z jego skrajnymi poglądami to doskonałe podsumowanie tego, w jakim kierunku przesuwa się światopogląd. Bo czy populiści nie żerują na ludzkim strachu, niepewności i braku zaufania dla rządzącego dotychczas establishmentu?

Konserwatywne nurty wybijały w 2016 roku niemalże w każdym kraju, który dokonywał jakiegoś wyboru. Nieważne, czy były to wybory prezydenckie, wybory parlamentarne, referenda krajowe – radykalizm bierze górę.

Hiszpania

Kraj boryka się z horrendalnie  wysokim bezrobociem, korupcją i trwającym kryzysem gospodarczym. Dwie główne siły polityczne – Hiszpańska Socjalistyczna  Partia Robotnicza (PSOE) oraz konserwatywna Partia Ludowa (PP) zaciekle walczyły o głosy elektoratu już drugi raz w ciągu roku. Przedterminowe wybory w czerwcu 2016 roku były koniecznością, bowiem w grudniu 2015 r. PP nie osiągnęła wymaganej ilości mandatów, aby objąć samodzielne rządy. Mimo iż sytuacja się powtórzyła i Partia Ludowa z premierem Mariano Rajolem na czele nie osiągnęła oczekiwanej większości, nie przeszkodziło jej to sformować w październiku rządu mniejszościowego. W Hiszpanii już po raz trzeci z kolei wybrano ugrupowanie prawicowe, a PSOE (socjaliści) osiągnęło największą porażkę w swojej historii. Przyczyn nie należy się doszukiwać jedynie w aspektach gospodarczych, ale też w tym, że Hiszpanów, podobnie jak innych mieszkańców Europy, zmotywowały problemy takie jak dziki kryzys migracyjny, narastający terroryzm i groźba globalnego konfliktu. Mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego pamiętają jeszcze reżim generała Franco, jednak nie odstrasza ich to od skłaniania się ku prawej stronie barykady.

Portugalia

W cieniu swojego sąsiada, o którym mowa była powyżej, często zapominamy o Portugalii. Odnotowywany tam sukcesywny spadek bezrobocia nie obrazuje rzeczywistej sytuacji gospodarczej, ponieważ Portugalczycy masowo wyjeżdżają do pracy za granicę, a pracy nie ma ok. 30% młodych obywateli. Problemów nie poprawia także bardzo wolne tempo wzrostu gospodarczego, któremu rząd Pedra P. Coelho próbuje zaradzić poprzez programy rozwojowe i pomocowe. Być może to one wzbudzają sympatię dla rządzącej prawicowej Partii Socjaldemokratycznej (PSD). W tegorocznych wyborach prezydenckich (mających miejsce 24 stycznia) poparła ona Marcela Rebelo de Sousę, lidera partii z lat 1996-1999. Do PSD dołączył już w latach 70., zasłynął głównie w 1974 r. jako jeden z członków konstytuanty. De Sousa przejawia poglądy konserwatywne, znany jest także ze swojego przywiązania do religii katolickiej. Dowodzi to, iż wyborem prezydenta Portugalia wpisuje się w prawicową skłonność, jaką przejawia ostatnimi czasy Europa.

Irlandia

Irlandczycy od wielu lat reprezentują ciekawą mieszankę światopoglądową. Tolerancja i liberalne poglądy młodych widoczne są chociażby po wynikach referendum z maja 2015 r., kiedy to 62% respondentów opowiedziało się za legalizacją małżeństw jednopłciowych. W tym roku, 26 lutego, obywatele wybrali na drugą kadencję partię Fine Gael (irl. Ród Irlandczyków) z premierem Endem Kennym na czele. Kenny i jego ugrupowanie reprezentują tzw. chadecję, czyli chrześcijańską demokrację, w której nurt wpisuje się również niemiecka Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) Angeli Merkel. FD jest interpretowane przez prawicowych opozycjonistów często jako skrajnie liberalne, a podążając za polską retoryką idealne byłoby zastosowanie pejoratywnego określenia „lewackie”. Dodajmy, iż jest to jeden z najbardziej proeuropejskich bloków politycznych, od początku popierających traktat lizboński, integrację państw członkowskich i przestrzeganie prawa międzynarodowego. Proeuropejskość, liberalizm (zarówno w sferze gospodarczej jak i społecznej), a z drugiej strony konserwatywne głosy katolickiej części społeczeństwa. Na tle innych krajów wybory w Irlandii wygrał odłam bardziej elastyczny niż radykalny.

Słowacja

5 marca zagłosowali nasi południowi sąsiedzi – Słowacja.  To kraj, w którym niezadowolenie obywateli z przebiegu wyborów było wyjątkowo rażące. Zwycięstwo premiera Roberta Fico i jego Partii Kierunek-Socjaldemokracja było przyjęte z gorzkim posmakiem przegranej. SMER-SD wygrała, ale straciła większość w parlamencie, natomiast głosy reszty elektoratu rozłożyły się pomiędzy kilka frakcji politycznych, co przyniosło chaos i gorączkowe pytanie: Co z rządem? Imponujący jest fakt, iż SMER-SD wygrała wybory po raz czwarty z rzędu, lecz tak długie sprawowanie pełni władzy powoduje stworzenie koalicji niemal niemożliwym. Koniec końców nastąpiło uformowanie rządu przy współudziale nacjonalistycznej Słowackiej Partii Narodowej (SNS), konserwatywno-liberalnej Most oraz centrowej Sieć (której nastąpił rozpad i wchłonięcie członków przez Most). Specyficzny dobór koalicjantów był niestety konieczny, bowiem oczekującym na prezydencję w Radzie Unii Europejskiej Słowakom groziła sytuacja państwa bez władzy. Ponadto do parlamentu weszła populistyczna Partia Ludowa – Nasza Słowacja Mariana Kotleby. Znana jest ona ze skrajnie prawicowych poglądów – przez niektórych określana jest jako antyglobalistyczna i neonazistowska. Podzielona Słowacja zagłosowała większością proporcjonalną na lewicę, lecz reszta głosów powędrowała w  stronę niebezpiecznie radykalną. Przypomnijmy, iż kraj ten jest naszym partnerem nie tylko w UE, a także Grupie Wyszehradzkiej.

Litwa

Emocjonujące starcia zza oceanu przysłoniły nam to, co działo się w Wilnie. A działo się dużo, bowiem Litwini głośno domagają się reform. W drugiej turze głosowania zwyciężył Litewski Związek Rolników i Zielonych. Nazwa ugrupowania sugeruje politykę agrarną i politykę zieloną, a w rzeczywistości oscyluje między nimi. Poglądy LVLS korespondują z ideami przedwojennych ludowców, lecz główną osią jest tradycja poszanowania ziemi i równość klasowa. LVLS utworzyło koalicję z ustępującą Litewską Partią Socjaldemokratyczną, formując rząd z Sauliusem Skvernelisem jako szefem rządu. Warto wspomnieć, że Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) zdobyła 5,72%, tym samym przekraczając próg wyborczy. Mimo iż AWPL nie weszła w skład rządu, jej członkowie z aprobatą spoglądają na decyzje obywateli.

Austria

Zawirowania w austriackich wyborach prezydenckich u niektórych pozostawiały wątpliwość co do ich zasadności. Bo i kiedy wybór głowy państwa trwałyby niemalże osiem miesięcy? A jednak – rozpoczynająca głosowanie 24 kwietnia pierwsza tura jako zwycięzcę wyłoniła Norberta Hofera, reprezentującego Wolnościową Partię Austrii (FPÖ). Partia kandydata jawnie reprezentuje nurt nacjonalistycznie-konserwatywny, eurosceptyczny, a jej korzenie sięgają neofaszystowskiego ugrupowania Związku Niezależnych z końca lat 40. XX wieku. Kontrkandydatem był niezależny kandydat Alexander Van der Bellen, wspierany przez austriackich Zielonych, zdobywając przewagę w drugiej turze, która odbyła się 22 maja. Ale to nie był koniec wyścigu o fotel prezydenta, bowiem przewodniczący FPÖ Heinz-Christian Strache zaskarżył wynik wyborów do austriackiego Trybunału Konstytucyjnego, który wpłynął 8 czerwca. Po niemal miesięcznych obradach Trybunał orzekł, iż przyczyną nieprawidłowości nie były manipulacje, lecz nieprawidłowe przeliczanie głosów. Początkowo powtórzenie głosowania miało odbyć się 2 października, lecz zostało przesunięte na 4 grudnia. Mimo wątpliwości zasianej przez konserwatystów Austriacy ponownie wybrali Van der Bellena.

Co z tą Europą?

Nie zapomnijmy, iż wybieranie figur i ugrupowań nie jest jedynym środkiem, jaki decyduje o kształcie państw, a w dalekosiężnym skutku – również światowej polityki. Media wciąż powtarzają pokłosie przeprowadzonego na wyspach brytyjskich referendum, jakim jest nieuchronnie zbliżający się Brexit, który zdeterminuje dalsze funkcjonowanie Unii Europejskiej, a już teraz wysyła sygnał dla innych- że w UE  dzieje się źle. W „obronie suwerenności” wystąpiły także inne kraje, przede wszystkim Węgry, które już są postrzegane jako ogniwo zapalne populistyczno-radykalnej bomby. Potwierdziło to przeprowadzone na początku października referendum, w którym Węgrzy niemal jednogłośnie sprzeciwili się przyjmowaniu imigrantów z inicjatywy UE. Przed nami również wybory prezydenckie we Francji, w której swoją pozycję umacnia domagający się izolacji, nacjonalistyczny Front Narodowy, któremu przewodniczy Marine Le Pen. Przegrupowanie nastąpi także w niemieckim Bundestagu, gdzie od ponad dekady przewodzi kanclerz Angela Merkel. Czy i tym razem uda jej się utrzymać władzę?

 

Julia DITKOWSKA

Dodaj komentarz