Pierwszego dnia Juwenaliów w piękny rejs całą publiczność zabrała legenda polskiej sceny muzycznej – Krzysztof Krawczyk. W piątek kontynuowaliśmy żeglarską narrację razem z Mrozem, który zabrał fanów na swoje Szerokie Wody. Jednak występ wrocławskiego artysty nie był jedynym, który mógł wczoraj zachwycić wszystkich słuchaczy. Przed nim zaprezentował się między innymi raper Ten Typ Mes.
Niestety w piątkowe popołudnie do Parku im. Jana Pawła II na poznańskiej Wildzie przybyło zdecydowanie mniej osób spragnionych dobrej zabawy. Na ten spadek frekwencji miało wpływ kilka czynników – z jednej strony w line-upie drugiego dnia brakowało tak charyzmatycznej i legendarnej postaci jak Krzysztof Krawczyk, z drugiej pogoda była zdecydowanie mniej pewna. Było zdecydowanie zimniej, a niektóre prognozy zapowiadały możliwą burzę. Niewątpliwie wpływ miała też wczorajsza sytuacja
z bramek oraz to, jak została ona nagłośniona przez media. Ci, którzy mimo wszystko zdecydowali się spędzić piątkowy wieczór na studenckim festiwalu nie mają prawa narzekać – artyści na scenie zrobili prawdziwy show.
Machina ruszyła
Zabawa rozpoczęła się jeszcze przed pierwszym występem na dużej scenie. Już od 19 pierwsze osoby mogły spędzać miło czas
w strefach animacji czy w strefie gastronomicznej. Muzyka rozbrzmiała wraz z wejściem na małą scenę grupy Rise Of The Phoenix, która zaprezentowała publiczności dobrze znane przeboje w ciekawych aranżacjach. Równo z końcem występu na scenie małej pierwsi wykonawcy pojawili się na dużej. Hip hopowe trio Gastrojan sprawdziło, czy na terenie są już fani jednego z dwóch headlinerów wieczoru, czyli Ten Typ Mesa. Po nich swoje utwory zaczął wykonywać polsko-francuska grupa BeMy. Ich rockowe piosenki były idealnym pierwszym daniem przed dwoma artystami, na których wszyscy czekali. Wcześniej jednak swoje remixy na podgrzanie atmosfery odpalił Dj Nucli.
Kilka minut po 23:00 na scenę wyszła pierwsza gwiazda wieczoru, czyli Ten Typ Mes wraz ze swoim zespołem. Raper porwał swoich fanów mieszanką hitów z nowych płyt, nie zapominać jednak o początkach swojej twórczości. Te powroty do najbardziej zamierzchłych momentów kariery były krótkie, acz bardzo energetyczne i na pewno zadowoliły fanów warszawskiego muzyka. Swój występ zakończył on zachętą do równie ciepłego przyjęcia kolejnego artysty, czyli Mroza. Gdy tylko Mes znalazł się poza sceną jego fani zaczęli wywoływać go do ponownego pojawienia się przed nimi. Zadziałało to raz, dzięki czemu mogli wysłuchać jeszcze jednego hitu Piotra Szmidta. Później jednak na estradę weszła ekipa ostatniego headlinera drugiego dnia, by rozstawić na scenie jakże rozbudowane instrumentarium.
„Chcecie poigrać z ogniem?”
Przed wyjściem na scenę wrocławianina nagrodzeni zostali najlepsi wolontariusze. Pamiętajmy, że bez osób chętnych do pomocy imprezy takie jak ta nie mogłyby się odbyć. Po wręczeniu drobnych upominków światła zostały przyciemnione, a po chwili na podwyższenie – ku uciesze licznych fanów – wybiegł Mrozu. Jego koncert był mieszanką energetycznych hitów z Rollercoasteru
i melancholijnych z Zewu. Widać było, że publiczność świetnie znała i czuła przeboje, dzięki czemu zarówno dla artysty, jak i dla fanów, był to świetny wieczór. Pomimo bardzo późnej pory (koncert zaczął się chwilę przed 1:00) publiczność była pełna energii
i świetnie się bawiła – jedni tworząc wielki chór, a drudzy tańcząc. Występ zakończyło igranie z ogniem, czyli wspólne śpiewanie refrenu Szerokich Wód.
Pomimo niższej frekwencji drugiego dnia poznańskich Juwenaliów wszyscy bawili się świetnie, a muzycy dali z siebie wszystko. Muzycznie również piątek dorównał czwartkowi – show Mroza czy Ten Typ Mesa stały na wysokim poziomie i umożliwiały świetną zabawę. Z dobrej strony pokazali się także członkowie BeMy, z którymi mieliśmy okazję porozmawiać. Wkrótce więc na stronie pojawi się rozmowa z polsko-francuską ekipą. Teraz czas na chwilę odpoczynku, a wieczorem juwenaliowa scena rozbrzmi ponownie!
Rafał WANDZIOCH
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.