Jakie to uczucie występować przed Krzysztofem Krawczykiem? Musi być z tym związana jakaś presja, bo zawsze stawia on poprzeczkę bardzo wysoko.
– Wiadomo, zawsze chciałem być marynarzem, chciałem mieć tatuaże – tak jak on. Natomiast nie, tak śmiechem-żartem – występ przed panem Krzysztofem to duży zaszczyt. To jest jednak legenda polskiej sceny muzycznej, jakkolwiek byśmy nie mówili. Zawsze szanowałem tego pana, miałem już kilkukrotnie przyjemność z nim rozmawiać. Tak więc możliwość zagrania przed nim to jest dla mnie wielka przyjemność. Polecam każdemu!
Graliście jako pierwsi, co z jednej strony jest przywilejem, a z drugiej pechem, bo wszystkie niedoróbki organizacyjne mogą przy waszym występie wyjść. Jak więc oceniacie organizację Juwenaliów?
– Nie było żadnego pecha. Jak się gra na Juwenaliach jako pierwszy, to nie ma problemu. Zwłaszcza, że graliśmy o dość dobrej porze – było już dużo studentów, którzy wrócili z pochodu. Dużo się działo! Mieliśmy możliwość zaśpiewania hymnu Juwenaliowego. Tak więc myślę, że tu nie można mówić o pechu. To była dobra karta na rozpoczęcie tego wszystkiego – że mogliśmy otworzyć tą całą trzydniową imprezę. To jest bardziej zaszczyt niż pech.
A jak oceniacie poznańską publiczność?
– Z racji tego, że jesteśmy z Poznania, mogę tylko powiedzieć: jak zawsze rewelacyjnie! Rewelacyjnie! Kochamy ich.
Nigdy nie było lepszej?
– Byliśmy jeszcze na Woodstocku, tam również było super, tylko trzeba pamiętać, że tam większość osób przed sceną to również byli ludzie z Poznania. Tak więc oni pociągnęli za sobą tego całego ducha.
Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
– Na razie krótka przerwa ze względu na małe problemy zdrowotne, ale o tym nie będziemy rozmawiać. Natomiast szykuje się druga płyta zespołu i mamy nadzieję na jesień ją wypuścić. Trzeba więc czekać cierpliwie i zobaczymy co się wydarzy.
A jaki będzie tytuł tego nowego albumu?
– Nie mogę jeszcze zdradzić.
Rozmawiali Rafał WANDZIOCH i Anna GŁĄBAŁA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.