Siedem przegranych meczów na siedem rozegranych, ostatnie miejsce w tabeli i prawie puste trybuny – to bilans Asseco Resovii Rzeszów w aktualnym sezonie. Siedmiokrotny mistrz Polski zmaga się z ogromnym kryzysem, z którego wyjście będzie kluczowe dla dalszego funkcjonowania klubu.
Trudno zrozumieć postronnemu kibicowi, co dzieje się z klubem z Rzeszowa. Przez wiele lat hala „Podpromie” była prawdziwą twierdzą nie do zdobycia, a na trybunach zawsze panowała gorąca atmosfera, tworzona przez komplet widzów. Lata 2010-2016 to nieustanne sukcesy: trzy mistrzostwa, dwa wicemistrzostwa, dwa trzecie miejsca Mistrzostw Polski i najważniejsze – drugie miejsce Ligi Mistrzów w 2015 roku. Wtedy wydawało się, iż Resovia to klub, który będzie dominował w polskiej siatkówce, przy okazji pokazując się z dobrej strony w europejskich pucharach. W rzeszowskich szeregach na przestrzeni kilku lat występowały gwiazdy, takie jak Grozer, Schöps, Ignaczak czy Kurek. Poza tym klub posiada stabilnego sponsora – firmę Asseco, która co roku inwestuje w siatkówkę dużą część swoich pieniędzy. Myślisz Podkarpacie – mówisz Resovia. To bez wątpienia największy klub sportowy w tej części Polski. Dlaczego więc jest teraz tak źle, skoro jest tak dobrze?
Przyczyn takiej sytuacji można szukać w stagnacji, która nastąpiła w ostatnim czasie w Rzeszowie. Zawodnicy przychodzący do klubu nie czują dużej presji ze strony zarządu, a czasem też kibiców przyzwyczajonych do sukcesów. Siatkarze nie potrafią w Resovii rozwinąć swoich umiejętności, a najlepszym przykładem jest Mateusz Mika. Przyjmujący reprezentacji Polski wrócił do Rzeszowa po dwóch latach pobytu w Treflu Gdańsk i można odnieść wrażenie, że czuł tam się sportowo o wiele lepiej niż w stolicy Podkarpacia. Takich przypadków jest tutaj więcej, jak chociażby Damian Schulz czy Rafał Buszek. Wśród zawodników nie widać tej chęci do gry, co kiedyś. Nie może to jednak dziwić, skoro potrzebny do tego bodziec, czyli trener, zmienia się w Rzeszowie tak często.
Największe sukcesy Resovia święciła, gdy szkoleniowcem był Andrzej Kowal, który pełnił tę funkcję w latach 2011-2017 i przez kilka miesięcy obecnego sezonu. Po zwolnieniu w 2017r. pozostał przy klubie w roli dyrektora sportowego. Na jego miejsce wybrano Włocha – Roberto Serniottiego, jednak pod jego wodzą drużyna nie osiągała większych sukcesów. Niespodziewanie, w połowie poprzedniego sezonu, zastąpił go… Andrzej Kowal. Złośliwi twierdzili, iż posadę tę otrzymał tylko ze względu na przyjaźń z właścicielem klubu. Prawdą jest, że ponowna przygoda trenera Kowala w Rzeszowie się nie powiodła, a klub utknął na dnie tabeli Plusligi. Sytuację spróbuje teraz poprawić nowo wybrany szkoleniowiec – Gheorghe Crețu. Kibice mają nadzieję, iż zacznie on wprowadzać do pierwszej drużyny młodzieżowców. Paradoksem jest to, że Resovia, która posiada jedną z najlepszych szkółek siatkarskich w Polsce, woli zatrudniać obcokrajowców, dla których pobyt w polskiej lidze to jedynie krótka przygoda, a nie swoich wychowanków, zakochanych w tym klubie i mieście.
Asseco Resovia Rzeszów to klub za bardzo zasłużony dla polskiej siatkówki, by stać się ligowym średniakiem. Silny ośrodek w stolicy Podkarpacia jest potrzebny tej lidze. Nikt nie wyobraża sobie sytuacji, w której nie walczy on o kolejne sukcesy. Póki co, w Rzeszowie nadszedł czas na uporządkowanie niektórych spraw i walkę o pierwsze ligowe zwycięstwo. Oby ten klub i ci kibice nie musieli na nie długo czekać…
Marta KOTECKA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.