Niewielu polskich artystów mogłoby zorganizować trasę składającą się z 13 koncertów i wyprzedać ją w całości. Dawid Podsiadło zrobił to, i to w sposób imponujący. Nawet dodane w ostatniej chwili bilety na poznańskie koncerty rozeszły się w ekspresowym tempie. Zdecydowanie większym wyzwaniem jest oczywiście zadowolenie wszystkich uczestników tych wydarzeń. W tej kwestii również misja muzyka z Dąbrowy Górniczej zakończyła się sukcesem.
Po ogromnych sukcesach płyt Comfort and Happiness oraz Annoyance and Disappointment Podsiadło zdecydował się całkowicie zmienić klimat tworzonej muzyki. Odszedł od offowych brzmień i – wraz z Bartkiem Dziedzicem – podjął się stworzenia płyty pełnej dobrego popu. Bez wątpienia można stwierdzić, że się udało. Trudno znaleźć jakąkolwiek negatywną recenzję krążka Małomiasteczkowy.W sklepie Empik jego średnia ocena to 4.6/5. Dodatkowo Podsiadło wciąż jest na 1. miejscu w TOP tego sklepu, nie wspominając o wysokich pozycjach singli Małomiasteczkowy i Nie Ma Fal na listach przebojów. Jednym jest jednak sukces płyty, a innym wspominana przez lata trasa. Niejednokrotnie w historii muzyki zdarzało się, że nagrania, dzięki magicznym sztuczkom producentów, były wspaniałe, a występy na żywo już niekoniecznie tak dobre. Jednak w tym przypadku to odtwarzane z taśmy utwory brzmią gorzej niż te wykonywane na scenie.
Show przez wielkie S
Podczas Małomiasteczkowej Trasy Dawid Podsiadło zaserwował przybyłym prawdziwy emocjonalny mix. W repertuarze ukazał się cały wachlarz: od energicznych i radosnych utworów z dużą domieszką rocka, przez piosenki wypełnione wyczuwalną nostalgią, po poważne i silnie emocjonalne ballady. Poza kawałkami z najnowszego albumu, uczestnicy koncertu usłyszeli wcześniejsze hity Dawida,takie jak W dobrą stronę, Pastempomat czy Trójkąty i kwadraty (zarówno w klasycznych, jak i nowych, często zaskakujących aranżacjach). Znalazło się też miejsce na utwory spoza krążków.Mowa tu chociażby o coverze piosenki Bóg zespołu T. Love, zinterpretowanej w sposób mistrzowski. Ba, swój moment chwały miało nawet Tamagotchi, przy nagrywaniu którego Dawid Podsiadło zaliczył gościnny występ.
Wszystko to odbywało się przy niezwykłym wsparciu oświetlenia. Jego realizator zasługuje na wielką pochwałę,gdyż praca świateł zdecydowanie intensyfikowała i nadawała klimat koncertowemu doświadczeniu. Dobry efekt wykreowały też ruchome elementy scenografii, za sprawą których tło zmieniało się w trakcie piosenek wraz ze zmianą intensywności brzmień. Dzięki rozmaitym kolorom, czy (co bardzo zapadło nam w pamięć) efektowi prezentującemu nocne, rozgwieżdżone niebo, wydarzenie było zmysłową ucztą nie tylko dla uszu, ale także dla oczu.
Bez wątpienia Małomiasteczkowa Trasa pozostanie w pamięci uczestników koncertów.Może też stać się wzorem dla innych artystów, jak należy opakować muzykę grą świateł, by jeszcze bardziej wzmocnić jej przekaz. I choć po oderwaniu się kawałka sufitu w Arenie koncerty w Poznaniu stanęły pod znakiem zapytania, to trzeba uczciwie przyznać, że Międzynarodowe Targi Poznańskie stanęły na wysokości zadania znajdując odpowiednie miejsce na organizację tego wydarzenia(padło na halę 3A Międzynarodowych Targów Poznańskich). Akustykę udało się opanować i jedyną odczuwalną różnicą dla publiczności był brak miejsc siedzących. Bardzo celnie sytuację z Areną skwitowali internauci, komentując wszystkie doniesienia zwrotem Nie ma hal,będącym parafrazą drugiego singla z najnowszej płyty Podsiadły. Ciągnąc dalej tę parafrazę, można też podsumować występy muzyka w Poznaniu hasłem – hal nie ma, ale i tak było świetnie!
Rafał WANDZIOCH
Jakub SZUSTAKOWSKI