5 marca mija szósta rocznica pierwszego zimowego wejścia na Broad Peak. Dokonali tego Polacy w składzie: Artur Małek, Adam Bielecki, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. Niestety, zejście ze szczytu okazało się tragiczne – dwóch wspinaczy straciło życie. Pomimo tych nieprzyjemnych wspomnień, należy zaznaczyć, że dokonania naszych rodaków są imponujące.
Po raz pierwszy w historii, 9 czerwca 1957, na szczycie Broad Peak, stanęli Austriacy w składzie: Hermann Buhl, Kurt Diemberger, Marcus Schmuck oraz Fritz Wintersteller. Na udane zimowe wejście trzeba było jednak czekać aż 56 lat, a dokonali tego Polacy w 2013 roku. Wyprawą, której uczestnikami byli wymienieni wcześniej Artur Małek, Adam Bielecki, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski, kierował doświadczony wspinacz Krzysztof Wielicki. Już podczas wędrówki w górę nie obyło się bez problemów. Radiotelefon pierwszego z himalaistów nie działał przez całą wyprawę, a po dotarciu na przedwierzchołek Rocky Summit (wysokość 8027 m n.p.m.) w ekipie doszło do podziału. Pierwszy poszedł Adam Bielecki, następnie Artur Małek, a na końcu Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. W tej samej kolejności, o różnych godzinach, dotarli na szczyt Broad Peak, czyli na wysokość 8051 metrów nad poziomem morza. Około godziny 17.20 Bielecki ukończył zimowe wejście i wyruszył w drogę powrotną. Pół godziny później trasę skończył Małek. Schodząc, minął nadal wspinających się Berbekę i Kowalskiego. Oni stanęli na najwyższym punkcie góry o godzinie 18:00. Zejście nie było jednak łaskawe.
Wspinacze walczyli nie tylko z czasem, ale także zimnem. Dla dwóch z nich, którzy jako ostatni zdobyli szczyt, wyprawa na Broad Peak okazała się być tą ostatnią. Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski zaginęli podczas zejścia. Ekspedycję zakończono 8 marca, a po kilku miesiącach – w okresie letnim – wyruszyły ekipy poszukiwawcze, które miały za zadanie odnaleźć ich ciała. Dokonać tego udało się tylko w przypadku Kowalskiego. Zdarzenia, które miały miejsce podczas zimowego wejścia na ośmiotysięcznik były badane przez Polski Związek Alpinizmu. Specjalnie powołana komisja spisała raport, w którym za główną przyczynę tragedii podała zerwanie integralności grupy.
Szalone lata 80. i początki sukcesów
Zdobywanie ośmiotysięcznych szczytów zimą jest niewątpliwie trudnym zadaniem. Dzięki pionierskiej wyprawie Polaków na Mount Everest w 1980 roku, świat dowiedział się jednak, że takie ekspedycje są możliwe. Po
„odkreśleniu na liście” najwyższej góry świata Biało-Czerwoni rozpoczęli podbój kolejnych ośmiotysięczników.
Kalendarium wypraw Polaków od 1980 roku do Broad Peak
- 17.02.1980 – Mount Everest (8848 m n.p.m) – Leszek Cichy/Krzysztof Wielicki.
- 12.01.1984 – Manaslu (8156 m n.p.m) – Ryszard Gajewski/Maciej Berbeka (uczestnik późniejszej zimowej ekspedycji na Broad Peak) – Lech Korniszewski (kierownik wyprawy)
- 21.01.1985 – Dhaulagiri (8167 m n.p.m) – Andrzej Czok/Jerzy Kukuczka – Adam Bilczewski (kierownik wyprawy),
- 12.02.1985 – Czo Oju (8201 m n.p.m) – Maciej Berbeka/Maciej Pawlikowski – Andrzej Zawada (kierownik wyprawy polsko-kanadyjskiej!)
- 11.01.1986 – Kanczendzonga (8586 m n.p.m) – Krzysztof Wielicki/Jerzy Kukuczka – Andrzej Machnik (kierownik wyprawy)
- 03.02.1987 – Annapurna (8091 m n.p.m) – Artur Hajzer/Jerzy Kukuczka.
- 31.12.1988 – Lhotse (8511 m n.p.m) – Krzysztof Wielicki (uczestnik polsko-belgijskiej ekspedycji)
- 14.01.2005 – Sziszapangma (8027 m n.p.m.) – Piotr Morawski – Jan Szulc (kierownik wyprawy)
- 09.03.2012 – Gaszerbrum I (8068 m n.p.m.) – Adam Bielecki/Janusz Gołąb – Artur Hajzer (kierownik wyprawy)
Łącznie do Polaków należy 10 z 13 pierwszych zimowych wejść na ośmiotysięczniki. Niestety, wiele istotnych wypraw wiąże się z dramatycznymi wydarzeniami, podczas których uczestnicy ekspedycji tracili życie. W samych Himalajach i Karakoum od 1939 roku zginęło lub zaginęło prawie 60 himalaistów z kraju znad Wisły. Wśród osób, które swoje życie poświęcili wspinaczkom, znajdziemy nazwiska wielu wybitnych postaci tj. Andrzej Czok, Jerzy Kukuczka, Wandra Rutkiewicz, Artur Hajzer czy Tomasz Mackiewicz. Historia polskiego himalaizmu jest pełna nie tylko sukcesów, ale także ofiar, które na zawsze pozostały w górach.
Agnieszka MARKOCKA