Sponsoring wielkich prędkości

Dla wielu firm sponsorowanie któregoś z zespołów F1 jest szczytem marzeń. Pomijając prestiż posiadania swojego logotypu na jednym z samochodów, jest to zazwyczaj świetna inwestycja. W sezonie 2019 na bolidach pojawi się kilka nowych naklejek, które budzą zainteresowanie osób nie tylko ze świata motorsportu.

W Polsce szczególnie głośno było o wejściu Orlenu w sponsoring Williamsa, co miało być pewnego rodzaju „wkupnym” Roberta Kubicy do zespół. Dość szybko pojawiły się głosy, że jest to bezsensowne marnowanie funduszy. Jak jednak pokazują wykresy, cena akcji PKN Orlen na giełdzie wzrosła od czasu ogłoszenia współpracy. Na pewno nie był to jedyny czynnik, lecz nie można marginalizować jego wpływu. Dla przykładu warto przytoczyć jedną liczbę – Mercedes podał, że w sezonie 2017 ekwiwalent reklamowy ich obecności w transmisjach telewizyjnych wyniósł 3,436 miliarda dolarów. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że bolidy ekipy z Grove nie będą się pojawiały w przekazie tak często jak te z czoła stawki, to i tak jest to świetna powierzchnia reklamowa. Już w czasie testów logo polskiego koncernu paliwowo-energetycznego było mocno eksponowane. Działo się to głównie z jednego powodu – jest ono umieszczone na lusterkach, których konstrukcja jest aerodynamicznie najciekawszym elementem samochodów Williamsa, a przez to były one wielokrotnie analizowane. 

Praktycznie bez większego echa przeszła umowa pomiędzy Red Bull Racing a FuturoCoin, czyli polską kryptowalutą. Jest to pierwszy przypadek w historii, gdy tego typu firma wchodzi w sponsorowanie zespołu F1. Jej logo pojawiło się na samochodach, kombinezonach kierowców i ściankach sponsorskich.

Sponsorzy niezłomni

Gdy w listopadzie 2001 roku FIA (Międzynarodowa Federacja Samochodowa) ogłosiła, że wraz z końcem roku 2006 reklamy wyrobów tytoniowych w sportach motorowych zostaną zakazane, wydawało się, że sprytne w kryptoreklamie firmy nie znajdą sposobu na ponowne wejście na tory i odcinki specjalne. W międzyczasie zostało to jeszcze bardziej utrudnione poprzez wprowadzenie zakazu promowania produktów tytoniowych w kolejnych państwach. Jak się okazało, nie doceniono jednak ich umiejętności. Gdy firma Philip Morris, producent Marlboro, przedłużyła w 2005 roku umowę sponsorską na sześć lat, było wiadomo, że dział marketingu wpadł na jakiś genialny pomysł. I tak w latach 2006-2010 na czerwonych bolidach Scuderii prezentowany był biały kod kreskowy. Dopiero po pięciu sezonach zespół z Maranello zgodził się usunąć ten jednoznacznie kojarzący się symbol z nadwozia.

Philip Morris wciąż jednak pozostawał sponsorem stajni, czego efekt zaprezentowano przed zeszłorocznym Grand Prix Japonii. Wtedy ogłoszono powstanie Mission Winnow, projektu mającego: „Zmieniać świat poprzez szukanie lepszych sposobów robienia różnych rzeczy.” – tak głosi opis na stronie internetowej. Oczywiście MW jest powiązane z Philip Morris International i – choć strona pełna jest patetycznych zapewnień o szlachetnych intencjach firmy – trudno zakwestionować jego wartość reklamową. Podobnie uznał australijski sąd oraz Komisja Europejska. Oba organy zaczęły badać, czy nie jest to sprytna kryptoreklama. Ferrari dostrzegło to grożenie palcem. W ostatniej chwili usunęło Mission Winnow z nazwy zespołu w sezonie 2019, a logo umieszczone na pokrywie silnika zmieniło kolor z białego na czarny – najprawdopodobniej po to, by nie przywoływać od razu skojarzenia z Marlboro. Włoski oddział Motorsportu poinformował, że włoska ekipa na pierwszym wyścigu w Melbourne pojawi się bez logotypu MW, by uniknąć ewentualnych problemów.

Żeby było jeszcze ciekawej, przed prezentacją swojego tegorocznego bolidu McLaren ogłosił rozpoczęcie współpracy z akcją A Better Tomorrow, którą stworzyło… British American Tobacco (brzmi znajomo, prawda?). W komunikacie prasowym również nie brakuje górnolotnych stwierdzeń głoszących, że wraz z BAT będzie starał się dzielić doświadczenie i wiedzę, by rozwijać technologię, która ma być zasadniczą częścią współpracy. I tak jak w przypadku partnera Ferrari, trudno nie zauważyć aspektu promocyjnego takiej umowy. Jeżeli odpowiednie organy nie uznają tych działań za naruszających zakaz reklamy wyrobów tytoniowych to wkrótce inni producenci papierosów z chęcią rzucą się do wspierania zespołów poprzez projekty, które mają budować „lepszy świat”.

Wchodzenie na rynek przez reklamę

Inną firmą, która weszła w sponsoring zespołu Formuły 1 i wzbudziła ogromna zainteresowanie jest Rich Energy. Jak sugeruje nazwa, to producent napojów energetycznych i w sezonie 2019 będzie tytularnym partnerem Haasa (wcześniej mieli rozważać wsparcie m.in. Williamsa). I nie byłoby w tym nic dziwnego – wszak sam tylko Red Bull wspiera dwie ekipy – gdyby nie to, że napój da się kupić tylko przez stronę internetową. I to dopiero wtedy, gdy uda się „przekopać” przez całą gamę ubrań z logotypem RE. Co do logo – z nim również są problemy, gdyż jest ono bardzo podobne do logotypu producenta rowerów Whyte i istnieją duże podejrzenia o plagiat. Firma nie ukrywa, że jej głównym celem jest bycie lepszym od Czerwonych Byków w każdym aspekcie. Gdy w czasie jednej z sesji testowych Haas wykręcił lepszy czas od zespołu z Milton Keynes od razu na twitterowym koncie sponsora pojawił się wpis z wymownym hasztagiem #BetterThanRedBull, co spotkało się z dezaprobatą środowiska. O tym, czy na dłuższym dystansie rzeczywiście będą lepsi od austriackiego giganta przekonamy się w trakcie sezonu. Na razie muszą udowodnić, że przetrwają jako sponsor w świecie F1 do końca zmagań, gdyż ze względu na małą wiarygodność firmy jest to stawiane pod znakiem zapytania.

Ciekawie zapowiada się także współpraca Williamsa z firmą ROKiT. Tytularny sponsor zespołu Kubicy chce wejść na globalny rynek komunikacyjny i oswaja ewentualnych konsumentów z nazwą poprzez sport (sponsorują także Houston Rockets czy Los Angeles Chargers). Na razie firma może poszczycić się produkcją tanich telefonów dla biednych krajów oraz stworzeniem sieci WiFi pod nazwą “smart city” w 27 miastach Indii. Zachodnia linia smartfonów ma być dostępna w kolejnych miesiącach tego roku. Bez wątpienia jednak współpraca z ROKiT nie jest tak ryzykowna jak z Rich Energy. Szef tego producenta, Jonathan Kendrick, od lat związany jest ze sportami motorowymi i mówi się, że sponsoring stajni z Grove jest pierwszym krokiem do przejęcia którejś z ekip. Nie byłby pierwszym biznesmenem, który przeszedł taką drogę (podobnie zrobił chociażby Lawrence Stroll).

Jak widać, sezon 2019 w Formule 1 zapowiada się bardzo ciekawie nie tylko pod względem rywalizacji na torze, lecz także za kulisami. I choć nie zapowiada się, żeby któryś z zespołów miał stanąć na krawędzi bankructwa (czego nigdy nie można całkowicie wykluczyć), to ewentualne zmiany w gronie sponsorów poszczególnych ekip są bardzo prawdopodobne. A to może za sobą pociągnąć najróżniejsze konsekwencje – od ograniczenia funduszy na rozwój samochodu, aż po wspomniane ryzyko wycofania stajni. Wszystko przez to, że F1 to sport, ale też – a może i przede wszystkim – wielki biznes. Wyścigi to dwie godziny w niedzielę, a przez pozostały czas to firmy, które podlegają prawom ekonomii.

Rafał WANDZIOCH