SPR Synowie Rapu, no właśnie, skąd zainteresowanie akurat tą muzyką?
SPR: To już się zaczęło bardzo dawno temu, pod koniec lat 90., miałem wtedy 9 może 10 lat, byłem w podstawówce. Wtedy ta kultura hip-hop w Polsce się dopiero rozwijała. Lata 2000-2001 – wtedy bardzo dużo płyt wychodziło, taka złota era płyt w Polsce według mnie. Te wszystkie czasopisma typu „Ślizg” itd. Tego było dużo. I w podstawówce ta zajawka powstała, może wtedy z mody, nieświadomie. Później cały czas trwałem w tym i do dzisiaj coś działam.
Jutro premiera Twojej solowej płyty „Repetytorium”. Czego chcesz nauczyć swoich słuchaczy bądź też o czym im przypomnieć?
SPR: Może trochę o korzeniach hip-hopu, może niekoniecznie jest aż tak oldschoolowy, ale trochę na drugim biegunie, jeśli chodzi o ten dzisiejszy. Dużo jest dzisiaj muzyki, która nie ma treści. Dwie linijki tekstu nawijane w kółko. To są kawałki dobrze wyprodukowane, ale po prostu nie ma treści, a ja tą treść mam. Mi się wydaje, że muzyka bez treści nie ma sensu, tak samo jak wszystko inne – czy film, czy książka.
Jak długo trwały prace na materiałem?
SPR: Pierwsze wokale zostały wbite w lutym tamtego roku. Od lutego do stycznia tego roku, czyli cały rok nagrywałem wokale. Od stycznia to miksowali i aranżowali, trochę niestety było obsuwy, przez co skończyliśmy to wszystko masterować w kwietniu i teraz w maju puszczam materiał.
Obserwując Wasze social media, nie da się nie zauważyć, że często angażujecie się charytatywnie. Co Wam to daje?
SPR: Można gdzieś zagrać, komuś pomóc, jakieś płyty oddać na licytacje. Ktoś wylicytuje, to potrzebujący dostaną parę złotych. W dwie strony też to działa, można też się pokazać, ale wiadomo – to jest dla kogoś.
Rozmawiała Weronika JÓŹWIAK