Ostatnie sezony to lata rozkwitu polskiej lekko atletyki. Nasi zawodnicy na międzynarodowych imprezach bez kompleksów i z sukcesami rywalizują z najlepszymi na świecie. Najlepiej podczas mistrzowskiego championatu zaprezentowali się dokładnie dziewięć lat temu w stolicy Niemiec. Wspominamy kolejne polskie występy na MŚ w lekkoatletyce.
Paryż 2003
Po bardzo dobrym występie w Edmonton kibice liczyli na kolejne udane mistrzostwa. Start w stolicy Francji dla polskiej ekipy okazał się jednak słabszy, a Biało-Czerwoni do kraju wrócili z tylko z jednym medalem. Po złoto sięgnął ten, który praktycznie nigdy nie zawodził, czyli chodziarz Robert Korzeniowski. Polak nie tylko okazał się najszybszy na dystansie 50 kilometrów, ale ustanowił również rekord świata.
Wśród pozostałych reprezentantów naszego kraju miejsca w pierwszej szóste wywalczyli również: Monika Pyrek w skoku o tyczce, sztafety 4×400 m kobiet i mężczyzn, Aurelia Trywiańska w wyścigu na 100 m przez płotki oraz Grzegorz Sposób w skoku wzwyż.
Helsinki 2005
Jubileuszową, dziesiątą edycję mistrzostw świata ponownie rozegrano w Helsinkach, czyli miejscu, gdzie w 1983 roku odbyły się one po raz pierwszy. Dwadzieścia trzy lata wcześniej Biało-Czerwoni wywalczyli cztery medale, w tym aż dwa złote. W 2005 roku było jednak zdecydowanie słabiej i Polacy na podium stanęli dwukrotnie. Wicemistrzami świata zostali Szymon Ziółkowski w rzucie młotem oraz tyczkarka Monika Pyrek. Nasza reprezentantka musiała uznać wyższość jedynie legendarnej Rosjanki Jeleny Isinbajewej, która podczas konkursu przekroczyła magiczną granicę 5 metrów.
Wysokie czwarte lokaty przypadły również płotkarce Annie Jesień oraz biegnącej z nią w składzie sztafecie 4×400 metrów. Ekipa w skład której weszły również Anna Guzowska, Grażyna Prokopek, Monika Bejnar i Zuzanna Radecka w finale ustanowiła, nadal nie pobity, rekord kraju. Porażka była jednak bolesna, bo do medalu zabrakło niewiele.
Osaka 2007
Występ w Japonii przebiegał w kolorze brązowych medali. Tych Polacy wywalczyli aż trzy. Wszystkie na bieżni. Na podium znaleźli się płotkarze rywalizujący na dystansie 400 metrów – Marek Plawgo oraz Anna Jesień, a także sztafeta mężczyzn 4×400 metrów. W skład tej ostatniej wchodził m.in. Witold Bańka – obecny minister sportu, wybrany nowym szefem WADA. Czwarte lokaty wywalczyły Monika Pyrek w skoku o tyczce oraz Kamila Skolimowska w rzucie młotem. Po piąte miejsce sięgnął Tomasz Majewski, który rok później został już mistrzem olimpijskim.
Berlin 2009
Podobnie jak w przeszłości, znów sześć lat musieli czekać polscy kibice na złoty medal mistrzostw globu w królowej sportu. W stolicy Niemiec Biało-Czerwoni powetowali sobie wszystkie nieudane występy z poprzednich lat. Wywalczyli aż 9 medali, z których każdy został zdobyty po fantastycznej walce.
Pierwszy w karierze i od razu złoty krążek trafił do rąk Anity Włodarczyk. Polska młociarka, która wielki bój toczyła z reprezentantką gospodarzy i obrończynią mistrzowskiego tytułu Betty Heidler, już w drugiej próbie posłała młot na odległość 77,96 metra. Dzięki temu Biało-Czerwona nie tylko wysunęła się na prowadzenie w konkursie, ale również ustanowiła rekord globu. To właśnie po tej próbie szczęśliwa zawodniczka biegnąc do trenera podskakiwała przez co skręciła kostkę. Spowodowało to, że Włodarczyk nie oddała już pozostałych czterech prób. Kibice i nowa rekordzistka obserwowali więc posunięcia Niemki. Ta, walczyła do ostatniej próby, w której posłała młot na odległość 77,12 metra.
Do polsko-rosyjskiej walki doszło natomiast w konkursie skoku o tyczce kobiet. Wielką faworytką zawodów była Jelena Isinbajewa, która jako jedyna kobieta na ziemi była w stanie skakać ponad 5 metrów. To właśnie ona wraz z reprezentacyjną koleżanką Juliją Gołubczikowa, chciała stanąć na podium. Tymczasem sportowy los napisał inną historię. Druga z Rosjanek nie wystartowała w finale, a Isinbajewa popełniła kosztowny taktyczny błąd. Wielka gwiazda zdecydowała się rozpocząć rywalizację dopiero na wysokości 4,75. Gdy zaczynała skakać w konkursie poza nią pozostały już tylko cztery zawodniczki, w tym dwie Polki – Monika Pyrek i Anna Rogowska. Rosjanka strąciła poprzeczkę, która pozostała w miejscu po skoku drugiej z naszych reprezentantek. Isinbajewa zdecydowała się skakać 4,80 metra – niespodziewanie dwukrotnie zawiodła i zakończyła konkurs bez wyniku. Na podium stanęły więc dwie nasze zawodniczki – złota Rogowska i srebrna Pyrek.
Trzej muszkieterowie startujący w technicznych konkurencjach, czyli Szymon Ziółkowski, Piotr Małachowski oraz Tomasz Majewski wywalczyli srebrne medale. Najbardziej do dziś „boli” oglądanie startu Piotra Małachowskiego. Dyskobol już w pierwszej próbie wyszedł na czoło stawki, której zdecydowanie odskoczył w piątek kolejce – rzutem na ponad 69 metrów ustanowił rekord kraju. Niestety, gdy nasz zawodnik „już witał się z gąską” torpedę odpalił Robert Harting. Niemiec w ostatniej kolejce ustanowił nowy rekord życiowy i wyprzedził nasze zawodnika o 28 centymetrów. Blisko triumfu był również kulomiot Tomasz Majewski, który z Amerykaninem Cantwellem przegrał o 12 centymetrów.
Kolejne medale, tym razem brązowe wywalczyli Grzegorz Sudoł, Sylwester Bednarek oraz Kamila Chudzik. Drugi ze wspominanych zawodników, jako 20-latek, ustanowił nowy rekord życiowy. Dla 23-letniej Chudzik, która odniosła największy sukces w historii polskich występów w siedmioboju, medal miał być preludium do wielkiej kariery. Niestety ta skończyła się już dwa lata później z powodu kontuzji.
Daegu 2011
Po rewelacyjnym występnie w Berlinie, na rok przed igrzyskami olimpijskimi, kibice liczyli, że polscy zawodnicy potwierdzą swoją klasę i po raz kolejny do kraju wrócą z workiem medali. W Korei Południowej Biało-Czerwonych spotkało jednak spore rozczarowanie i początkowo do kraju wrócili z tylko jednym medalem. Dodatkowo sięgnął po niego nie faworyt, ale ten, którego nie typowano do walki z najlepszymi. Tymczasem wielka niespodzianka spotkała Polaków w rywalizacji tyczkarzy. W tej aż trzech naszych zawodników znalazło się w pierwszej ósemce. Niespodziewanie do ostatecznego boju o złoto z Kubańczykiem Borgesem dotarł Paweł Wojciechowski, czyli 12. zawodnik kwalifikacji, który o włos wywalczył miejsce w finale. Polak podobnie jak rywal pokonał wysokość 5,90 metra. Jednak to właśnie jemu, dzięki mniejszej liczbie zrzutek przypadł medal z najcenniejszego kruszcu. Wielkiemu szczęściu Wojciechowskiego towarzyszył smutek Łukasza Michalskiego. Drugi z naszych reprezentantów skakał świetnie, ostatecznie uzyskując identyczny rezultat jak brązowy Francuz Renauld Lavillenie. Pełni szczęścia i powtórzenia wyczynu tyczkarek z MŚ w Berlinie, Michalskiego pozbawiła jedna zrzutka!
Po czasie swój medal MŚ otrzymała również siedmioboistka Karolina Tymińska. Nasza zawodniczka początkowo do kraju wracała mocno rozczarowana, ponieważ do podium zabrakło jej zaledwie 28 punktów. Po sprawdzeniu próbek krwi, z powodu wykrycia dopingu złoty medal straciła jednak Rosjanka Tatjana Czernowa. Dzięki temu nasza zawodniczka wskoczyła o jedną pozycję wyżej i otrzymała jedyny medal MŚ w swojej karierze.
Czwartą lokatę wywalczyła również dyskobolka Żaneta Glanc. Zawiedli natomiast wielcy mistrzowie, czyli Tomasz Majewski, Szymon Ziółkowski i Piotr Małachowski, którym do medali zabrakło dużo. Pierwszy z zawodników niepowodzenie powetował sobie rok później, gdy sięgnął po drugie w karierze olimpijskie złoto.
O kolejnych imprezach przeczytacie już w trzeciej i ostatniej części tekstu.
Aleksandra KONIECZNA