W dotychczasowych edycjach mistrzostw globu w lekkoatletyce polscy zawodnicy wywalczyli 53 medale. Najwięcej z nich, bo aż czternaście zdobyli młociarze na czele z Anitą Włodarczyk, która jako jedyna w naszej historii sięgnęła aż po cztery złote krążki. Jej osiągnięcie w najbliżej przyszłości będzie mógł wyrównać Paweł Fajdek – posiadacz trzech mistrzowskich tytułów. Po raz ostatni wracamy do przeszłości i wspominamy polskie występy podczas lekkoatletycznych championatów.
Moskwa 2013
Rywalizacja w stolicy Rosji udana okazało się przede wszystkim dla naszych młociarzy. Po pierwsze złoto w karierze, dodatkowo okraszone rekordem życiowym, sięgnął Paweł Fajdek, który drugiego w stawce Węgra Parsa wyprzedził o ponad 1,5 metra. Świetnie spisała się również Anita Włodarczyk, która początkowo musiała jednak uznać wyższość reprezentantki gospodarzy Tatjany Łysienko. Rosjanka została jednak skazana za stosowanie dopingu, a złoto trafiło do rąk naszej młociarki, która otrzymała także tytuł mistrzyni olimpijskiej z Londynu.
Po raz kolejny bój na szczycie stoczyli również wielcy rywale, czyli Piotr Małachowski i Robert Harting. W konkursie dyskoboli, który stał na bardzo wysokim poziomie, zatriumfował jednak Niemiec, który wyprzedził naszego zawodnika o niespełna metr. Obaj panowie w pokonanym polu zostawili resztę stawki – brązowy Gerd Kanter dysk posłał ponad trzy metry bliżej.
Tuż za podium wyścig zakończył natomiast Marcin Lewandowski, który rywalizował na dystansie 800 metrów. Zawodnik mógł mówić o sporym pechu, ponieważ po raz drugi z rzędu wywalczył czwartą lokatę.
Pekin 2015
W 2014 roku podczas mistrzostw Starego Kontynentu, które rozegrano w Zurychu, Polacy spisali się świetnie. Swoją klasę potwierdzili również w rozegranych w roku przedolimpijskim mistrzostwach świata. Biało-Czerwoni wywalczyli bardzo wysoką szóstą lokatę w klasyfikacji medalowej, a na ich szyjach zawisło aż osiem medali. W tym aż trzy wykonano z najcenniejszego kruszcu.
Swoją klasę i fantastyczną dyspozycję prezentowaną przez cały sezon potwierdzili Anita Włodarczyk i Paweł Fajdek, którzy zdominowali rywalizację w rzucie młotem. Po złoto sięgnął również dyskobol o złotym sercu, który często i chętnie udziela się charytatywnie, czyli Piotr Małachowski.
W Chinach Polacy okazali się również specjalistami od wspólnego stawania na podium. Po brązowe krążki sięgnęli bowiem także dyskobol Robert Urbanek i młociarz Wojciech Nowicki. Wspólnie na podium wskoczyli także tyczkarze. W niezwykle emocjonującym konkursie po medale sięgnęło aż pięciu zawodników. Złoto przypadło Kanadyjczykowi Barberowi, który pokonał Niemca Raphaela Holzdeppe. Obaj zawodnicy zaliczyli wysokość 5,90 metra. Natomiast dziesięć centymetrów mniej skoczyli Polacy – Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski, którym na podium towarzyszył legendarny Francuz Lavillenie.
Większość naszych zawodników klasę pokazało również na bieżni. W biegu na dystansie 800 metrów do finałów zakwalifikowali się Joanna Jóźwik i Adam Kszczot. Sensacyjna brązowa medalistka ME z 2014 roku wywalczyła ósmą lokatę. Jej reprezentacyjny kolega pobiegł natomiast „jak profesor” i sięgnął po srebrny medal. Biegacz popisał się nie tylko wysoką dyspozycją, ale również chłodną głową i mistrzowskim finiszem. Nasz zawodnik od początku wyścigu znajdował się w czołówce, której przewodził David Rudisha. Gdy rekordzista świata rozpoczął finisz, Kszczot podążył za nim. Polak obronił się przed atakami rywali i sięgnął po srebrny medal.
W finale biegu na dystansie 1500 metrów wystartowała również Angelika Cichocka. O finale marzyły także panie biegnące w sztafecie 4×400 metrów. Niestety dostały srogą lekcję życia – w biegu eliminacyjnym pałeczkę zgubiła płotkarka Joanna Linkiewicz. Młode i łaknące sukcesy koleżanki z reprezentacji niestety przyjęły to bardzo źle. Zamiast wesprzeć załamaną i płaczącą zawodniczkę w mediach mówiły o tym, że nie wiedzą jak mogło dojść do takiej sytuacji oraz, że jeśli już, to pałeczkę gubi się w strefie zmian, a nie podczas biegu. Na szczęście zawodniczki, które obecnie na koncie mają wiele międzynarodowych sukcesów i marzą o walce o olimpijski medal, wyciągnęły z tej sytuacji lekcję. Obecnie tworzą niezwykle zgraną ekipę, a Linkiewicz wraz z nimi wywalczyła srebrny medal Halowych Mistrzostw Świata 2018.
Londyn 2017
Kibice, nieco rozczarowani zdobyciem jedynie trzech olimpijskich medali, w tym tylko jednego złotego, przez Polaków podczas igrzysk w Rio, liczyli na powtórzenie świetnego występu sprzed dwóch lat. Biało-Czerwoni stanęli na wysokości zadania i po raz kolejny mogliśmy cieszyć się aż z ośmiu medali.
Po kolejne, czwarte i trzecie złoto mistrzostw świata w karierze sięgnęli młociarze – Anita Włodarczyk i Paweł Fajdek. Wielcy championi na podium weszli razem z reprezentacyjnymi kolegami. Brązowe medale wywalczyli bowiem Wojciech Nowicki oraz młoda i niezwykle utalentowana Malwina Kopron. Rywalizacja, zwłaszcza wśród pań, kibiców przyprawiła o spore nerwy. Wielka faworytka Włodarczyk, do konkursu przystąpiła z problemami zdrowotnym, które spowodowały, że pierwsze rzuty naszej zawodniczki nie wyglądały dobrze. Po dwóch kolejkach Polka zajmowała miejsce poza pierwszą ósemką, do której o włos zakwalifikowała się rzutem z trzeciej serii. Walcząca z bólem zawodniczka najlepsze zostawiła sobie na drugą część zawodów. Wykrzesała z siebie dodatkowe siły i wreszcie w piątej kolejce młot posłała na odległość ponad 77 metrów, co zapewniło jej bezpieczną przewagę nad rywalkami.
Podobnie jak w Pekinie na podium stanęli Adam Kszczot oraz Piotr Lisek. Pierwszy z panów znów popisał się świetną taktyką i bieg na dystansie 800 metrów rozegrał koncertowo. Na ostatniej prostej nasz zawodnik w ekspresowym tempie mijał rywali i wywalczył srebro. Wicemistrzem globu, dzięki pokonaniu poprzeczki zawieszonej na wysokości 5,89 metra, został Lisek.
Swój pierwszy i dotychczas jedyny medal MŚ wywalczyła również Kamila Lićwinko. Skoczkini wzwyż przyprawiła kibiców o szybsze bicie serca. Dającą jej medal wysokość – 197 centymetrów pokonała dopiero w trzeciej próbie. Nagrodą za wytrzymanie presji okazał się być brązowy medal.
Ostatniemu z wywalczonych przez Biało-Czerwonych krążków towarzyszyła niezwykła historia. Do Londynu sztafeta kobiet 4×400 metrów jechała z dużymi nadziejami. Nasza zawodniczki marzyły, by wreszcie awansować do finału i powalczyć o medal. Niestety na krótko przed rozpoczęciem rywalizacji liderka kadry, świetnie dysponowana Justyna Święty skręciła kostkę. Biegaczka wraz z trenerem Matusińskim, również selekcjonerem kadry, rozpoczęła dramatyczną walkę z czasem. Po starcie indywidualnym, który rozegrano 6 sierpnia zawodniczka mówiła już, że niestety przegrała i będzie trzymać kciuki za koleżanki. Święty w eliminacjach wypadła bowiem bardzo słabo i do mety dotarła w czasie powyżej 53,5 sekundy.
W tych okolicznościach trener Matusiński zespół, który pobiegnie w eliminacjach sztafetowego wyścigu musiał wybrać z grona: Iga Baumgart, Małgorzata Hołub, Martyna Dąbrowska, Patrycja Wyciszkiewicz i Aleksandra Gaworska. Ostatnia z zawodniczek na imprezę sezonu została powołana po niesamowitym występie podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy. W Bydgoszczy 22-letnia wtedy zawodniczka kończyła polską sztafetę. Na ostatnią zmianę ruszała na prowadzeniu, na plecach miała jednak trzy groźne rywalki, a w nogach rozegrany tego samego dnia finał biegu na dystansie 400 metrów przez płotki. Polka zaprezentowała się jednak świetnie. Poprowadziła wyścig swoim tempem, nie dała się wyprzedzić, a na ostatniej prostej odpaliła dodatkowe siły. Według pomiarów czasu osiągnęła wtedy czas 51,7 sekundy.
12 sierpnia do walki w eliminacjach biegu rozstawnego przystąpiły Hołub, Wyciszkiewicz, Dąbrowska i Baumgart. Polki wywalczyły awans do finału z szóstym czasem. Wydawało się, że to właśnie te same zawodniczki następnego dnia powalczą w decydującym wyścigu. Trener Matusiński postanowił zagrać jednak va banque. Do boju posłał skład, którego praktycznie nikt nie mógł przewidzieć.
Rozpoczęła Małgorzata Hołub, która pałeczkę podała Idze Baumgart. Na drugiej zmianie doszło również do istotnego dla całej rywalizacji wydarzenia, czyli kontuzji Jamajki, przez którą faworytki do walki o medal, wypadły z gry. Druga z Polek zaprezentowała się bardzo dobrze i mądrze rozegrała swój bieg. Na ostatniej prostej zaatakowała, dzięki czemu wraz z Brytyjką Nielsen rozerwała stawkę. Na medalowej pozycji pałeczkę otrzymała… Aleksandra Gaworska. Absolutna debiutantka, mała wzrostem, ale wielka sercem, dała z siebie wszystko. Ostatkami sił trzymała się biegnącej na drugiej pozycji płotkarki Eilidh Doyle. Dzięki temu na ostatnią zmianę z przewagą nad goniącą grupą ruszyła… a jakże by inaczej… Justyna Święty! Ta, która tydzień wcześniej podbiegła słabo, tym razem pobiegła niczym wielka, doświadczona mistrzyni. Puściła nieco zbyt silną Brytyjkę i poczekała na atakujące z tyłu zawodniczki. Całą sytuację obserwowała na telebimie, a w chwili, gdy rywalki zaczęły się zbliżać odpaliła swój fantastyczny finisz. Polki zdobyły brąz! Spełniły swoje wielkie marzenie i rozpoczęły medalową drogę, którą uwieńczyć mają w Tokio.
W ten oto sposób dotarliśmy do 2019 roku. Za kilka dni rozpoczną się kolejne, siedemnaste mistrzostwa globu w lekkoatletyce. Medalowe szanse naszych zawodników analizujemy w kolejnych tekstach.
Aleksandra KONIECZNA