Zwycięstwem ze Słowenią 3:2 podopieczni Jerzego Brzęczka zakończyli eliminacje do EURO 2020. Z dorobkiem 25 punktów zwyciężamy w grupie G, wyprzedzając Austrię (19 pkt.) i Macedonię Północną (14 pkt.). Dzięki temu w momencie losowania znajdziemy się w drugim koszyku. Znamy także część rywali, z którymi na pewno nie zagramy. Są to: Francja, Szwajcaria, Chorwacja, Holandia, Rosja, Belgia, Dania i Ukraina.
Niestety, mimo zdobycia kompletu punktów w listopadowych meczach, Polakom nie udało się dostać do pierwszego koszyka. Zdecydował o tym gorszy bilans punktowy. Zespołom z grup liczących sześć drużyn odjęto oczka zdobyte z ostatnią ekipą w tabeli. W naszym przypadku była to Łotwa, dlatego też w rankingu zwycięzców zajęliśmy dopiero ósme miejsce. Niżej znalazła się tylko Chorwacja i Szwajcaria.
Triumf na „klepisku narodowym”
Z ostatniego spotkania eliminacyjnego Polaków zapamiętamy wiele obrazków. Bezsprzecznie najważniejszym i zarazem najpiękniejszym będzie pożegnanie 66-krotnego reprezentanta Polski, Łukasza Piszczka. Niejednemu kibicowi zarówno na stadionie, jak i przed telewizorami zakręciła się łza w oku, gdy sędzia techniczny pokazał, że schodzi numer 20, a piłkarze obu reprezentacji ustawili szpaler, bijąc gromkie brawa schodzącemu graczowi. Z pewnością zapamiętamy Łukasza jako czołowego prawego obrońcę nie tylko w ojczyźnie, ale i na całym świecie. Opinia publiczna wciąż czeka, czy popularny „Piszczu” przedłuży kontrakt z Borussią Dortmund wygasający już w czerwcu 2020. Sam zainteresowany poza grą w piłkę prowadzi obecnie dwa projekty: Akademię BVB w Polsce oraz aktywnie wspiera swój rodzimy klub, LKS Goczałkowice.
Gwiazdą wtorkowego wieczoru bezsprzecznie został Robert Lewandowski. Najpierw w 54. minucie popisał się kapitalną indywidualną akcją – po ograniu czterech rywali strzelił bramkę na 2:1 a fani oszaleli z radości. W 81. minucie popisał się kolejny raz, kapitalnie ogrywając dwóch rywali (jednemu zakładając siatkę) i dogrywając piłkę na czoło Kamila Grosickiego. Ten tylko zgrał na pustą bramkę do Jacka Góralskiego i mieliśmy 3:2. Spokojnie można stwierdzić, że nasz kapitan w pojedynkę przesądził losy tego spotkania. Gracz Bayernu jest w życiowej formie, prowadzi w klasyfikacji Złotego Buta i ani myśli zwolnić obroty. Oby tylko zdrowie dopisywało!
Oburzenie wśród komentatorów i obserwatorów wywołał natomiast stan murawy. Piłkarze w otwarty sposób zasygnalizowali, że ta po prostu nie nadawała się do rozegrania meczu. Trawa się nie ukorzeniła, była nierówna i bardzo piaszczysta. Piłkarze obu ekip wielokrotnie się na niej ślizgali, w telewizyjnych zbliżeniach widać było fruwające kępy i tumany kurzu pod nogami zawodników. Sprawą zainteresował się nawet premier Mateusz Morawiecki, który po spotkaniu odwiedził naszych kadrowiczów w szatni. Kapitan zespołu przekazać miał uwagi odnośnie nawierzchni, a szef rady ministrów zapewnił, że sprawą zajmie się osobiście oraz że podobna sytuacja więcej się nie powtórzy. Firma Trawnik, odpowiedzialna za dostawę nawierzchni, również ustosunkowała się do zarzutów. W oficjalnym oświadczeniu, wydanym dla portalu „Sportowe Fakty”, czytamy, że: „Biorąc pod uwagę porę roku i panujące warunki, stan murawy był dobry – należy pamiętać, że mamy połowę listopada, a więc okres, w którym trawa nie wegetuje, a ta dodatkowo została zainstalowana w „hali” bez dostępu do światła i odpowiedniej cyrkulacji powietrza”. Kontrakt z tą firmą wygasa wraz z końcem listopada tego roku.
Możliwe scenariusze losowania
Wskutek tego, że przyszłoroczne mistrzostwa będą miały aż 12 gospodarzy, część ekip została przydzielona do poszczególnych grup jeszcze przed losowaniem. Wygląda to następująco:
Grupa A (Baku, Rzym): Włochy
Grupa B ( Kopenhaga, Sankt Petersburg): Belgia, Rosja, Dania
Grupa C ( Amsterdam, Bukareszt): Ukraina, Holandia
Grupa D ( Glasgow, Londyn): Anglia
Grupa E ( Bilbao, Dublin): Hiszpania
Grupa F ( Budapeszt, Monachium): Niemcy
Wynika z tego, że Polacy z pewnością nie znajdą się w grupie B i C. Kluczowe będą odległości, jakie zespoły będą musiały pokonywać w czasie mistrzostw w celu rozegrania kolejnych spotkań. Korzystnie byłoby zatem trafić do grupy D (Glasgow i Londyn) lub F (Budapeszt i Monachium), gdyż przemieszczenie się na mecz nie zajmowałoby wówczas dużo czasu, a tym samym gracze spokojnie mogliby się regenerować przed kolejnymi spotkaniami. Może się jednak zdarzyć tak, że trafimy do grupy A (Baku i Rzym) bądź E (Bilbao i Dublin), co automatycznie wymagać będzie wielogodzinnych podróży samolotami. W przypadku takich grup problemem będzie też znalezienie ośrodka, w którym kadra będzie mieszkać na czas mistrzostw. Musi on spełniać wszystkie standardy, a dodatkowo położony być w dogodnej lokalizacji. W przypadku grupy A kadra zagrałaby pierwszy i trzeci mecz w Baku, co mogłoby zmusić PZPN do szukania noclegu w Azerbejdżanie.
Przed nami najbardziej skomplikowane losowanie piłkarskich mistrzostw w historii. Niektórzy eksperci złośliwie mówią, że nie będzie to losowanie a jedynie przypisanie drużyn do poszczególnych grup. Tego, z kim „Biało-Czerwoni” zmierzą się na EURO 2020, dowiemy się już 30 listopada w Bukareszcie.
Mateusz KAMIŃSKI