Po ośmiu latach dominacji w światowym rugby Nowa Zelandia ustępuje z tronu. Zastępuje ją drużyna, którą pokonali w pierwszym meczu tegorocznego turnieju – Republika Południowej Afryki.
Nawet przed samym finałem, gdy było wiadomo, że Puchar Webba Ellisa zabiorą do domu albo Anglicy, albo reprezentanci RPA, drużyna z Afryki nie była uważana za faworytów. Krytykowano ją za granie bardzo brudnego i prostego rugby, opierającego się na kopaniu piłki. Naprzeciwko nich miała stanąć reprezentacja Anglii, prezentująca nowoczesne i atrakcyjne dla oka rozwiązania. Miała… Europejczycy nie zaprezentowali się w Jokohamie nawet w połowie tak dobrze, jak w półfinale przeciwko Nowej Zelandii.
Od pierwszej minuty spotkania finałowego zarysowywała się przewaga „Springboksów”. Prezentowali się oni zdecydowanie pewniej od wyraźnie zdenerwowanych Anglików, dzięki czemu wywalczyli więcej rzutów karnych. To właśnie punkty zdobyte z nich przez Handre Pollarda zapewniły im sześciopunktowe prowadzenie po pierwszej połowie. Drugie czterdzieści minut również należało do drużyny z Afryki. Kluczowym momentem była 66. minuta meczu, w której przyłożenie zdobył Makazole Mapimpi. Przewaga wzrosła proporcjonalnie do zdenerwowania Europejczyków, którzy nie byli w stanie zdobyć jakichkolwiek punktów. Ostatecznie RPA zwyciężyło w Jokohamie 32:12, trzeci raz w historii triumfując w rozgrywkach o Puchar Świata.
Historia została ustanowiona także po ostatnim gwizdku. Puchar wzniósł w górę pierwszy czarnoskóry kapitan drużyny „Springboksów”, Siya Kolisi. Jest to ogromny symbol dla kraju, w którym rugby przez dekady było sportem Afrykanerów, a drużyna narodowa była symbolem ucisku. Aktualny kapitan drużyny wywodzi się z nizin społecznych. Poprzedni wygrany przez RPA finał w 2007 roku oglądał w barze, gdyż w domu nie miał telewizora.
Ogromną rolę w sukcesie drużyny z południowej Afryki ma również jej trener, Rassie Erasmus. Gdy w 2018 roku obejmował rolę szkoleniowca, ekipa „Springboksów” była w ogromnym kryzysie. W ciągu nieco ponad roku był w stanie odmienić swoją drużynę. Awansował z nią z szóstego na pierwsze miejsce w światowym rankingu, a także jako pierwszy trener w historii wygrał w tym samym roku The Rugby Championship oraz Puchar Świata.
I choć oczywistym jest, że triumf RPA nie rozwiąże żadnych problemów w tym kraju, to na pewno jest pozytywnym czynnikiem, który może pomóc w zjednoczeniu narodu. Podkreślił to Erasmus na konferencji prasowej po meczu finałowym: – W RPA w rugby nie ma presji, jest nadzieja. Nadzieję daje oglądanie meczu i dobre emocje, które pozostają po nim. Bez względu na religijne i polityczne różnice, przez 80 minut wszyscy jesteśmy razem.
Pożegnanie wielkich
Dla przegranych półfinalistów, Nowej Zelandii i Walii, mecz o brąz miał wyjątkowe znaczenie. Poza walką o najniższy stopień podium było to ostatnie 80 minut ich trenerów. Po tym turnieju zarówno Steve Hansen, jak i Warren Gatland, kończyli swoją przygodę z tymi reprezentacjami. Ostatecznie górą wyszedł ten, który przed czterema laty poprowadził swoją drużynę do tytułu. „All Blacks” wygrali z Walią 40:17, od początku zaznaczając swoją przewagę. Tym samym Hansen pożegnał się ze stanowiskiem w lepszym nastroju. Jednak nawet ewentualna porażka nie zmieniłaby tego, jak zapisał się w historii nowozelandzkiego rugby. Swoją kadencję zakończył wygrywając 94 ze 107 spotkań, co daje imponujący wynik 88 procent zwycięstw.
Japoński turniej przejdzie do historii jako jeden z największych w historii. Stadiony zostały wypełnione w 99,3 procentach, pobito rekordy jeżeli chodzi o liczbę fanów w strefach kibica, a także wpływu na krajową gospodarkę. Co ciekawe, ustanowiono też rekord liczby kibiców na stadionie w Jokohamie. Finał oglądało z trybun 70 103 fanów. Gdy w 2002 roku na tym samym obiekcie rozgrywano ostatnie spotkanie piłkarskiego mundialu, kibiców było „jedynie”69 029. Trzeba przyznać, że są to bardzo imponujące osiągnięcia, jeżeli weźmie się pod uwagę ryzyko, które podjęła światowa federacja przyznając organizację turnieju Japonii. W podobnym tonie wypowiedział się prezes światowej federacji sir Bill Beaumont, który stwierdził, że był to zdecydowanie najbardziej przełomowy turniej jeżeli chodzi o popularyzację rugby wśród nowych kibiców. Kolejny Puchar Świata zostanie rozegrany w 2023 roku we Francji.
Rafał WANDZIOCH