Piątkowy apel nie był dla uczniów I LO Rzeszowie zwyczajny. Podczas spotkania dowiedzieli się bowiem, że według nowych zasad dresscodu nie będą mogli nosić koszulek na ramiączkach, sztucznych paznokci, makijaż ma podkreślać naturalną urodę – cokolwiek to znaczy – a biżuteria u chłopców będzie traktowana jako niestosowny element ubioru.
Zorganizowano wydarzenie na Facebooku: „Protest przeciwko nowemu dresscode’owi I LO” Ponad 7 tysięcy osób postanowiło do niego dołączyć. Niektórzy tylko symbolicznie, przez kliknięcie „jestem zainteresowany/a” a inni poprzez przyjście w ubiegły poniedziałek pod rzeszowskie LO i wsparcie młodzieży czynnie.
Dziesiątego lutego odbył się protest. Młodzież postanowiła walczyć z ograniczającymi ich wolność nowymi zasadami, które zostały wprowadzone do statutu pomiędzy wrześniem a lutym. Wcześniej uczniowie nie mieli pojęcia o nowym dresscodzie. Nie przeszkadzało im jednak to ubierać się, malować czy farbować włosów w dowolny sposób, gdyż nikt nie zwracał na to uwagi.
Zgromadzenie przed szkołą poruszyło dyrekcję. Zdecydowano się na długie i intensywne rozmowy z uczniami. W ramach rozmowy powstała inicjatywa powołania sejmiku, którego zadaniem będzie prowadzenie dialogu z włodarzami instytucji w sprawach uczniowskich oraz ogólnoszkolnych za pośrednictwem przedstawicieli poszczególnych klas. Taki obrót sprawy może tylko cieszyć, gdyż mediacje są jak najbardziej potrzebne, a jeśli ma to doprowadzić do zrozumienia obu stron konfliktu, to nie można sobie wyobrazić lepszego zakończenia.
Szkoła to nie rewia mody
W weekend poprzedzający protest w mediach i na facebook’owym wydarzeniu zawrzała dyskusja. Protest pobudził społeczeństwo na ogromną skalę. Z jednej strony dobrze, gdyż porusza się ważny problem i pojawia się pole do dyskusji. Z drugiej jednak pojawiły się głosy sceptycznie nastawione do inicjatywy uczniów. Zdania te były określone w jednym, dość sztampowym kierunku: „Szkoła to nie rewia mody. Uczniowie powinni się uczyć, a nie stroić”. O ile każdy ma prawo do głosu, to tego typu wypowiedzi po prostu są szkodliwe. Młodzi ludzie powinni mieć możliwość wyrażania własnej ekspresji, eksperymentowania z wyglądem, czy puszczania wodzy kreatywności. Nie ma to żadnego wpływu na chęć do nauki czy stopnie. Każdy ma prawo do tego, by ubiorem wyrażać siebie, czy dbać o swoje zdrowie psychiczne poprzez radzenie sobie w ten sposób z niską samooceną.
„Dziewczyny – im więcej zakrywacie, tym bardziej pociągacie”
Pojawiły się również głosy, że młode kobiety będą ubierać się w sposób „wyzywający”, czy „prowokujący”. Komentujący usilnie chcieli przekonać odbiorców, że od skromnego lub nieskromnego ubioru zależy ich bezpieczeństwo. Porażające, że w 2020 roku nadal stygmatyzuje się ofiary, a nie sprawców. Podkreślanie, że osoby, które noszą makijaż, ubierają krótkie spódniczki czy bluzki na ramiączkach są winne temu, że ktoś je później zaczepi, czy wyzwie, gdyż „prowokują” swoim wyglądem jest karygodne. Każdy sam powinien odpowiadać za swoje instynkty. Takie rozumienie traktuje mężczyzn jak „głupie maszynki”, które „nie mogą się powstrzymać” na widok „prowokująco” ubranej kobiety. Jeden z panów napisał, że „przecież kobieta nie z innego powodu ubiera się wyzywająco, jak ten, by zwrócić uwagę mężczyzn i wręcz wzbudzić ich zainteresowanie erotyczne”. Kobieta ubiera się jedynie dla siebie. A nawet jeśli lubi odsłonić nogi, ramiona czy brzuch, to nie daje tym samym przyzwolenia na molestowanie czy gwałt. Nikt inny nie jest winny gwałtu jak tylko gwałciciel.
Protest uczniów w ILO w Rzeszowie zakończył się dobrze, uczniowie i dyrekcja znaleźli wspólne rozwiązanie. Jednak przed polskim społeczeństwem jeszcze długa droga do zrozumienia troski o zdrowie psychiczne, swobody ubioru obu płci, czy tego, że wygląd nie idzie w parze z inteligencją.
Emilia Ratajczak