Święty Iker

Do historii przejdzie jako jeden z najlepszych bramkarzy pierwszej dekady XXI wieku, a także kapitan jednej z najbardziej utytułowanych drużyn narodowych w historii. W futbolu wygrał wszystko, co mógł. Dla kibiców już w czasie kariery stał się legendą. Iker Casillas zdecydował się zawiesić buty na kołku, by rozpocząć w swoim życiu zupełnie inny mecz.

Jego kariera nabierała rozpędu przez przypadki. Po raz pierwszy na mecz z pierwszą drużyną Realu Madryt pojechał w wieku 16 lat, gdy podstawowi bramkarze doznali kontuzji. W podróż do mroźnego Trondheim został zabrany wprost ze szkolnej ławki. Był już wtedy mistrzem Europy do lat 16. Przed debiutem w pierwszym zespole Królewskich zdążył jeszcze zdobyć złoty medal na mistrzostwach świata U20. W drużynie Realu ostatecznie zadebiutował 12 września 1999, mając zaledwie 18 lat i trzy miesiące. Ponownie sytuacja była dla Casillasa korzystna – dwóch podstawowych golkiperów Realu albo leczyło kontuzję, albo nie prezentowało wystarczającej formy. Pomimo kilku dobrych spotkań został odesłany do drugiej drużyny. Jednak nie na długo. Gdy posadę trenera objął Vicente del Bosque, drzwi do bramki na Santiago Bernabéu ponownie otworzyły się dla bramkarza z Móstoles.

Triumfalny marsz

W tym samym sezonie wywalczył swoje pierwsze trofeum. Tuż przed jego zakończeniem w Paryżu mógł wznieść w górę puchar Ligi Mistrzów. W finale zagrał w wieku 19 lat i czterech dni, stając się najmłodszym bramkarzem, który wystąpił w decydującym meczu tych rozgrywek. W kolejnym sezonie zdobył wraz z Królewskimi mistrzostwo Hiszpanii, a w jeszcze następnym po raz drugi triumfował w Lidze Mistrzów i po raz pierwszy wywalczył Superpuchar Europy oraz Puchar Interkontynentalny. Co ciekawe na pierwszy triumf w Pucharze Króla musiał czekać aż do 2011 roku, kiedy to Los Blancos w finale pokonali Barcelonę. Przed odejściem z klubu zdołał doprowadzić Real do upragnionej i tak długo gonionej Décimy, czyli 10. triumfu w Champions League.

W reprezentacji zadebiutował w 2000 roku, a na swój pierwszy turniej pojechał zaledwie kilka tygodni po debiucie. Na Euro nie zagrał, jednak już na stałe wpisał się w reprezentacyjny krajobraz. Na Mistrzostwa Świata w Korei i Japonii wybiera się już jako pierwszy golkiper, jednak zawdzięcza to nie tylko swoim umiejętnościom, lecz także kontuzji dotychczas podstawowego bramkarza Santiago Cañizaresa. Na azjatyckim turnieju prezentuje się bardzo dobrze, w meczu z Irlandią w ⅛ finału najpierw broni karnego w podstawowym czasie gry, a później jeszcze dwa w serii rzutów karnych, zapewniając tym samym zwycięstwo swojej drużynie. Marsz La Roja kończy się w ćwierćfinale po starciu ze wspieraną, nie tylko przez kibiców, Koreą. Euro 2004 okazuje się całkowitą klapą, podobnie jak mundial w Niemczech. Karta miała się jednak wkrótce odwrócić.

Mistrzostwa Europy w 2008 roku okazują się sukcesem zarówno Hiszpanii, jak i samego Casillasa. Zawodnik, po niezabraniu na turniej Raúla, zostaje kapitanem drużyny, która przeszła przez rozgrywki jak burza. Bramkarz z Móstoles miał istotny wkład w triumf, broniąc dwa karne w serii jedenastek w ćwierćfinałowym pojedynku z Włochami. W całym turnieju wpuścił zaledwie dwa gole. Hiszpania po 44 lat ponownie zostaje najlepszym zespołem Starego Kontynentu, jednocześnie pozbywając się łatki ekipy, która gra pięknie jak nigdy, a przegrywa jak zawsze. Dwa lata później w RPA odbywają się mistrzostwa świata. Tam Hiszpanom nie idzie gładko. Pierwszy mecz przegrywają, za co ostra krytyka spada na wszystkich zawodników, w tym Casillasa. Rozpraszać miała go jego narzeczona, dziennikarka Sara Carbonero, która w czasie spotkania przebywała za jego bramką. Udaje im się jednak wyjść z grupy. W ćwierćfinale spotykają się z Paragwajem. La Roja wygrywa 1:0, a Iker broni karnego. 11 lipca jako pierwszy Hiszpan w historii wznosi w górę Puchar Świata po pokonaniu w finale Holandii 1:0. Casillas w tym meczu kilkukrotnie ratował skórę kolegom, broniąc między innymi sytuację sam na sam z Arjenem Robbenem. Jak sam później wspominał: – W tamtej akcji wiele rzeczy przeszło mi przez głowę. Pomyślałem, że przedrybluje mnie na szybkość i nie będę miał czasu, żeby wyłuskać mu piłkę… Ale zdążyłem.

Źródło: fifa.com

Na polsko-ukraińskie Euro Hiszpania również jechała z łatką faworyta. I, jak się okazało, słusznie. Przez cały turniej straciła tylko jednego gola, w czym duża zasługa Casillasa. W półfinale z Portugalią do rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne – Iker ponownie obronił jedną z jedenastek. Tym samym jako kapitan doprowadził Hiszpanię do trzeciego triumfu na trzecim wielkim turnieju z rzędu. Z kadrą pożegnał się po Euro 2016, na którym był już tylko rezerwowym. W sumie w reprezentacji rozegrał 167 spotkań.

Trudne momenty

Nie zawsze było jednak kolorowo, a chwile chwały przeplatały się z wpadkami. Pierwszego gola w reprezentacji wpuścił zaledwie cztery minuty po wejściu na boisko, po rzucie karnym, którego sam sprokurował. Również zakończenie przygody z kadrą było rozczarowaniem, kiedy to na Mistrzostwach Świata w Brazylii Hiszpanie nie wyszli z grupy. Był to ostatni turniej Casillasa jako podstawowego bramkarza. W barwach Królewskich również nie brakowało trudnych momentów. Walka z maszyną, którą w Barcelonie stworzył Guardiola, kilkukrotnie kończyła się blamażami, takimi jak 6:2 z 2009 roku czy słynna „Manita” (czyli 5:0) w 2010. Zdarzały się także spory z trenerami jak ten z José Mourinho, który miał do niego pretensje o uspokajanie sytuacji po El Clásico dla dobra reprezentacji, a także oskarżał go o wynoszenie tajemnic z szatni. Wraz z wiekiem rosła również liczba błędów popełnianych przez hiszpańskiego bramkarza, co zaowocowało rozstaniem z jego ukochanym Realem Madryt. Został pożegnany bez honorów, a niektórzy przypominali, że huczniej pożegnano na Bernabéu Jerzego Dudka. W 2015 roku został piłkarzem FC Porto, z którym zdobył mistrzostwo Portugalii.

I to właśnie na treningu tej drużyny 1 maja 2019 roku Casillas doznał zawału serca. Do pracy powrócił w listopadzie, jednak jak się okazało, na boisko już nie wrócił. Bramkarz ogłosił, że postanowił ubiegać się o posadę prezydenta Królewskiego Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej. Przed nim zupełnie nowe wyzwanie. Musi bronić się już nie przed strzałami rywali, ale przed tym, co zdarza się byłym piłkarzom zaczynającym karierę działacza, czyli rozmienianiem swojej legendy na drobne.

Rafał WANDZIOCH