Mamo, nie teraz! Ruszyła maszyna!

Christian Gytkjaer po zdobyciu dwóch bramek w spotakniu z Górnikiem zrównał się w klasyfikacji strzelców z liderującym
Jarosławem Niezgodą. (fot. Damian Garbatowski)

Lech Poznań gra najładniejszą piłkę w lidze. Prezentuje się najlepiej od czasów trenera Nenada Bjelicy, dzięki czemu znów zachwyca, przyciągając tym samym na stadion poznaniaków. W poprzedniej kolejce pewnie pokonał u siebie Górnika Zabrze i pnie się w górę tabeli. Za takim Kolejorzem tęskniliśmy wszyscy.

Ostatnie lata posuchy i zawodów, jakimi raczyła swych kibiców poznańska drużyna, sprawiły, że nastroje przedmeczowe nie były zbyt optymistyczne. Jej sympatycy nastawiali się na przełamanie Górnika (który w tym sezonie jeszcze nie wygrał na wyjeździe) i rychłe zatrzymanie dobrej passy Lecha. Jak się jednak okazało, ekipa Dariusza Żurawia sprawiła fanom niespodziankę.

Mocny początek

Lechici niemal od razu przystąpili do ataku. Po przepięknej koronkowej akcji linii ofensywnej strzał Volodymyra Kostevycha sparował Martin Chudý. Pierwszy do piłki dopadł jednak Dani Ramírez i zdobył swoją debiutancką bramkę w niebiesko-białych barwach. Gra Kolejorza przez pierwsze 20 minut wyglądała tak dobrze, że zebrani na stadionie fani zaczynali mieć nadzieję na powtórkę dominacji z meczu przeciwko Lechii Gdańsk. Niestety, po około pół godziny od gwizdka sędziego inicjatywę przejęli goście ze Śląska. Piłkarze Marcina Brosza coraz śmielej poczynali sobie na połowie piłkarzy Lecha i wyglądali od nich dużo lepiej. Zakończyło się to pierwszym w tym sezonie trafieniem Piotra Krawczyka, który zastępował na placu gry niedoleczonego Igora Angulo. Gol ten padł po błędzie Mickeya van der Harta, który dotychczas prezentował dobrą formę. Do przerwy utrzymał się remis.

Przebudzenie mocy

Podobnie jak w Białymstoku, drugą połowę poznaniacy zaczęli z wysokiego „C”. W 49. minucie strzał Christiana Gytkjaera obronił Martin Chudý, chwilę później – wyciągał już piłkę z siatki. Po świetnej współpracy pomiędzy napastnikiem a Boghdanem Butko futbolówka trafiła pod nogi Ramíreza, który zagrał ją do Kamila Jóźwiaka. Wybrany młodzieżowcem lutego PKO Ekstraklasy „Józio”, będąc osaczanym przez dwóch zabrzan, pięknym uderzeniem umieścił ją w bramce. Lech nie miał jednak zamiaru na tym poprzestać. Ataki trwały i przeprowadzane były w pięknym stylu – mnóstwo zagrań technicznych, szybkie wymiany podań czy piętki co chwila wzbudzały wśród kibiców oklaski i odgłosy zadowolenia.

Fantastycznym rajdem popisał się Jóźwiak, dwa strzały oddał Jakub Moder. Konkrety przyszły jednak dopiero w 80. minucie spotkania. Po asyście wspomnianego wyżej, notującego w tym roku wybitne liczby, Modera do bramki Górnika trafił Gytkjaer. Był to niezwykle ważny gol, przełamujący strzelecką niemoc Duńczyka. Poprzedniego napastnik zdobył bowiem cztery tygodnie wcześniej w meczu z Rakowem Częstochowa. Na jednym strzale się jednak nie skończyło – po doskonałym podaniu Juliusza Letniowskiego druga bramka wpadła na konto 29-latka, który tym samym ustalił wynik spotkania na 4:1.

Siła Wschodu

W zespole gości imponował Alasana Manneh. Gambijczyk, którego gra jesienią pozostawiała bardzo wiele do życzenia, w 2020 roku imponuje. Stał się on wiodącą postacią i głównodowodzącym środka pola ekipy z Zabrza. W Lechu bohaterów było więcej. Mnóstwo pochwał za debiut otrzymał Butko – był pewnym punktem, wywiązywał się z zadań defensywnych. Problemy pojawiały się w ofensywie, gdzie zdarzało mu się grać bardzo zachowawczo. Jeden ze swoich najlepszych meczów w barwach Kolejorza rozegrał drugi z ukraińskich bocznych obrońców – Volodymyr Kostevych. Był w tym spotkaniu dosłownie wszędzie, świetnie współpracował ze skrzydłowymi. Na trybunach pojawiały się głosy, że sztab szkoleniowy reprezentacji Ukrainy obserwujący Butkę może przy tak dobrych występach rozważyć… powołanie jego kolegi z lewej flanki. Skoro do reprezentacji Czech przymierzany jest Tomáš Petrášek, pytamy: dlaczego nie? Największym bohaterem tego dnia okazał się jednak Jakub Kamiński. Historia 17-letniego pomocnika poruszyła całą piłkarską Polskę. Tego dnia zmarła bowiem jego mama. Młody zawodnik powiedział o tym swoim kolegom dopiero po meczu. Meczu, w którym rozegrał świetne 66 minut. To wydarzenie pokazało nam, jak potężna jest psychika tego piłkarza.

Przed nami starcie Lecha z Wisłą Kraków. W tym momencie to dwie najlepiej grające drużyny w Polsce, nie brakuje więc głosów, że czeka nas pojedynek mogący kandydować do miana spotkania sezonu. I gdyby nie to, że znamy realia ekstraklasowych hitów – bez wątpienia moglibyśmy się z tym zgodzić. Mając w pamięci początek sezonu i passę dziesięciu porażek z rzędu, trudno uwierzyć, że ostatni raz Wisła w lidze przegrała… 6 grudnia. Zawodnicy Artura Skowronka, który odmienił oblicze swojej ekipy, w ostatniej kolejce zwyciężyli w Wielkich Derbach Krakowa z Cracovią 2:0. Cracovią, która wciąż jest wiceliderem, co może jednak nie potrwać długo. Zespół Michała Probierza zaliczył czwartą porażkę z rzędu, a wyprzedzić ją może chociażby Lech mający zaledwie jeden punkt straty. Naprzeciw rozpędzonej ofensywy Kolejorza stanie stary znajomy – Rafał Janicki. Obrońca, który w barwach poznańskiego Lecha nie błyszczał, w Krakowie złapał formę życia. Wyśmiewana przez wielu defensywa Janicki-Klemenz prezentuje się dobrze do tego stopnia, że kibice Wisły domagają się powołania tego drugiego do reprezentacji Polski. Doskonale pokazuje to, w jak wyśmienitej formie są obecnie wiślacy. Z kandydata do spadku stali się zespołem mającym realną szansę na awans do górnej ósemki tabeli PKO Ekstraklasy. Rozpędzona poznańska lokomotywa postara się jednak przerwać dobrą passę równie rozpędzonych krakowian.

Lech Poznań – Górnik Zabrze 4:1 (1:1)

Bramki: 3’ Dani Ramirez, 54’ Kamil Jóźwiak, 80’ Christian Gytkjaer, 86’ Christian Gytkjaer – 35’ Piotr Krawczyk

Lech Poznań: Mickey van der Hart © – Bohdan Butko, Djordje Crnomarković, Ľubomír Šatka, Volodymyr Kostevych, Karlo Muhar, Pedro Tiba, Dani Ramírez (81’ Juliusz Letniowski), Jakub Kamiński (66’ Jakub Moder), Kamil Jóźwiak (87’ Filip Marchwiński), Christian Gytkjaer.

Górnik Zabrze: Martin Chudý – Dariusz Pawłowski, Paweł Bochniewicz, Przemysław Wiśniewski, Erik Janža, Alasana Manneh, Romah Procházka, Erik Jirka (81’ Michał Rostkowski), Łukasz Wolsztyński (58’ David Kopacz), Jesús Jiménez, Piotr Krawczyk (57’ Igor Angulo)

Frekwencja: 8634 widzów
Sędzia: Mariusz Złotek

Kacper BAGROWSKI