20 marca 2020 roku pod czas konferencji online, naukowcy z poznańskiego Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN poinformowali o opracowaniu własnego prototypu testu na koronawirusa. Będzie on oparty wyłącznie na odczynnikach wyprodukowanych w Polsce. „Pierwszy wyniki na podobnym teście obejrzałem dzisiaj rano, były zgodne z uzyskanymi na konkurencyjnym teście” – mówi dyrektor instytutu prof. Marek Figlerowicz.
Instytut Chemii Bioorganicznej PAN to jednostka, profil działalności której obejmuje badania strukturalne oraz aplikacyjne (w tym wirusologię). Laboratoria, które posiada PAN, zaopatrzone są w wysokotechnologiczny sprzęt i mają wysoką klasę bezpieczeństwa. Umożliwiło to włączenie się Instytutu w pracę nad diagnostyką wirusa. Wcześniej, w związku z rozprzestrzeniającą się epidemią COVID-19 i wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego jednostka zdecydowała się wspomóc swoimi zasobami Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną.
W ramach owego wsparcia władze ICHB PAN zdecydowały się na opracowanie własnego testu na koronawirusa. Szczegóły zostały omówione we wtorek pod czas spotkania z dyrektorem WSSE w Poznaniu dr. Andrzejem Trybuszem. Priorytetem stało się bezpieczeństwo naukowców. Aby je osiągnąć, ustalono, że do laboratorium Instytutu próbki przekazuje się tylko wtedy, gdy wirus traci aktywność i nie może już zarażać.
W pierwszych dniach pracownicy jednostki mogli wykonać 180 testów na dobę, a po dwóch dniach badań postanowili, że mogą opracować własny prototyp testu i w przypadku wzrostu liczby chorych mogło by to przyspieszyć proces diagnozowania. Problemy, wynikające dotąd przy wykonywaniu testów, związane były przede wszystkim z niewygodnymi warunkami pracy, ponieważ wirus żyje przy określonej temperaturze i poziomie wilgotności.
W odpowiedzi na pytanie Polskiej Agencji Prasowej o szansach na to, by instytut na swoją skalę przygotował własną wersję testu, profesor Figlerowicz informuje, że są owe bardzo duże. Szacował, że może to być nawet 20 tysięcy na początek. „To, co jest trzonem, czyli tzw. sondy TaqMan-owskie, które służą do specyficznego wynajdowania tych genomów wirusowych i potwierdzania, że one tam są – my jesteśmy w stanie wyprodukować w Instytucie w dowolnych ilościach, jeżeli będzie trzeba. Ale do tego potrzeba kolejnych środków. Wszystko, co dotychczas zrobiliśmy, wszystkie te testy diagnostyczne, jak i ten prototyp testu wykonywaliśmy jako wolontariusze nie mając żadnego wsparcia z zewnątrz” – tłumaczył Figlerowicz. Do 20 marca władze państwowe nie zadeklarowały swojej pomocy, a jest ona konieczna, ponieważ od nich decyzji zależy wprowadzenie testu do obiegu i wykorzystanie go na szeroką skalę.
Podczas konferencji pracownicy Instytutu zaapelowali też o dodatkowy sprzęt zabezpieczający. Zapasy jednostki są ograniczone, a bez tego dalsze badania staną się niemożliwe.
Przypomnimy, koronawirus albo mówiąc językiem naukowym SARS-CoV-2, pojawił się pod koniec 2019 roku w Chinach. Jest wirusem zupełnie nowym, dlatego na razie nie opracowano przeciwdziałających mu leków i szczepionek. Opracowanie testu przez ICHB PAN może przyczynić się do przyspieszenia diagnozy i zwiększenia liczby osób badanych jednocześnie. Mogło by to rozwiązać problem niedostatecznej ilości testów, z którym walczy obecnie polski i ogólnoświatowy system zdrowia.
Olha CHURA