Znacie ją. Długi warkocz, gimnastyczna sprawność i dwie beretty przy pasie. Jest sławną na całym świecie archeolog i autorką wielu książek oraz dzienników ze swoich wypraw. Jaką drogę przebyła do teraz?
Marka Tomb Raider powstała w 1996 roku za sprawą gry komputerowej o tym samym tytule. Nie upłynęło wiele czasu, a gracze na całym świecie pokochali przygody Lary Croft, dzięki czemu zaczęły powstawać kolejne części. Pierwsza z nich jest niewiele starsza ode mnie, dlatego mogę przypuszczać, iż moje pokolenie może być najbardziej związane z marką, praktycznie dorastając jako świadkowie jej sukcesu (i kilku upadków).
Trudne początki
W temat gier wszedłem trochę później niż moi koledzy, więc podczas dzieciństwa oryginalne części były mi obce. Pamiętam, że pierwszy raz zetknąłem się z tym uniwersum za sprawą filmów „Tomb Raider”, z Angeliną Jolie w roli głównej. Oglądałem wszystkie części po kilka razy w telewizji, nierzadko włączając już w trakcie. Spowodowało to, że ich fabuła zlała mi się w jedno i przez kilka lat myślałem o niej jako jednym filmie. Toteż w wakacje 2006 roku, gdy siedziałem u kuzynów
i korzystając z ich uprzejmości (oraz sprzętu) grałem w trudną strzelankę, mocno się zdziwiłem dowiadując, że część jej tytułu brzmi właśnie ‘’Tomb Raider’’. Ale jak to, wszędzie mrok, ciasne klatki schodowe, brakuje nabojów i to ma być ta nieustraszona Lara Croft? I tak i nie.
Jak wiadomo, rzeczy nie zawsze idą twórcom tak, jak by tego chcieli. Nie inaczej było z growymi kontynuacjami przygód archeolog. O ile pierwsze części sprzedawały się świetnie, zyskując rzesze fanów i bijąc kolejne rekordy, tak sprawy zaczęły psuć się mniej więcej od piątej odsłony w 2000 roku. Jej premiera spotkała się z dosyć chłodnym odzewem ze strony krytyków. Prawdopodobnie powodem były jedynie nieznaczne zmiany względem poprzednich części, lub też zbyt wysokie oczekiwania co do prowadzenia narracji po „uśmierceniu” Lary. Później było niestety jeszcze gorzej, bowiem szósta i ostatnia część pierwotnej serii zebrała tak srogie cięgi w opiniach graczy jak i krytyków, że wydawca postanowił zwolnić Core Design, firmę odpowiedzialną za produkcję wszystkich sześciu części.
Czternaście lat temu tego nie wiedziałem, lecz ogrywana przeze mnie u kuzynów część była właśnie była tą ostatnia, najgorzej przyjętą, „Angel of The Darkness”. Ilość mroku i elementów niepasujących do lekkich klimatów pojawiających się w produkcjach z Angeliną Jolie, potrafiła mocno zaskoczyć i możliwe, że to właśnie ta gra, nie filmy, skłoniły mnie do wgłębienia się w świat Lary, na własnym sprzęcie oraz w wybranej przez siebie kolejności. Jako pierwszy cel obrałem sobie „Anniversary” oraz „Underworld”. Oba tytuły były kolejno drugą i trzecią częścią trylogii stworzonej kilka lat po odsunięciu Core Design od marki. Dlaczego zacząłem od drugiej a nie od początku? Cóż, „Anniversary” promowane było w sklepach jako remake klasycznej, pierwszej części Tomb Raider z 1996 roku, z okazji dziesięciolecia jej istnienia. I rzeczywiście, podobieństw do oryginału jest mnóstwo, lecz twórcy (Crystal Dynamics) poszli o kilka kroków dalej.
Lara zmienną jest
Pierwszym z nich jest nadpisanie biografii Lary. Początkowo przedstawiano ją jako urodzoną w 1968 roku córkę Lorda Henshingly i Andrei Croft, zainspirowaną sławnym archeologiem Wernerem Van Croyem. W oryginalnych pięciu częściach, nastoletniej Pannie Croft udaje się nawiązać kontakt z Van Croyem i ubłagać (oraz przekupić go), by pozwolił jej uczestniczyć w swojej wyprawie do Kambodży. Zetknięcie z ryzykiem pod okiem doświadczonego archeologa, przyczynia się do początku jej pasji i do częstych wypraw, obcowania ze starymi cywilizacjami, a także wydziedziczenia przez Lorda Henshingly (co oczywiście nie powstrzymuje jej przed dalszymi eskapadami).
Natomiast w 2006 roku, przy okazji odświeżenia marki, postanowiono dać jej życiorysowi więcej dramatyzmu. Kiedy przyszła archeolog ma 9 lat, samolot, którym leciała razem z mamą, rozbija się w okolicy Himalajów i Lara, jako jedyna ocalała, po kilku dniach dociera samotnie do najbliższego miasta. Nie dość traumatycznych przeżyć? Dekadę później jej ojciec, Richard, zostaje uznany za zaginionego podczas jednej ze swoich wypraw. Mimo usilnych poszukiwań, młoda Croft już nie odnajduje ojca i musi pogodzić się z jego prawdopodobną śmiercią. Uniwersum Tomb Raider po restarcie przygód i wątków, nie ograniczyło się wyłącznie do trzech głównych części, lecz było rozwijane przez komiksy i pomniejsze growe przygody – aż do 2013 roku, gdy twórcy postanowili zrujnować głównej bohaterce życie po raz kolejny.
Przeżyjmy to jeszcze raz
Siedem lat temu, siedziałem dniami i nocami na forach o tematyce Tomb Raider, i razem z innymi graczami starałem się wymyślić czym też nas uraczy firma Crystal Dynamics, analizując każdy wypuszczony zwiastun. Dwa dni po premierze, sprzedanych zostało ponad milion egzemplarzy, czyniąc ją najlepiej sprzedająca się grą z całej franczyzy (wersja z 2013 roku utrzymuje ten tytuł aż do dzisiaj). Jej jakość została doceniona zarówno przez krytyków jak i graczy otrzymując bardzo wysokie oceny, chociaż nie obyło się bez kontrowersji związanych z samą fabułą. Restartowana po raz drugi Lara jest młoda i niedoświadczona. Poznajemy ją w trakcie pierwszej wyprawy która kończy się znacznie gorzej, niż ta katastrofa lotnicza o której wcześniej wspomniałem. Statek płynący do wyspy Yamatai rozbija się i Croft wraz z załogą, trafia na wyspę pełną kultystów. Nigdy wcześniej w historii tej serii gracze nie mieli do czynienia z tak intymną i dramatyczną akcją, sterując raczej nieustraszoną i odporną na wszystko gimnastyczką, niż wystraszoną i zaszczutą ofiarą na skraju psychicznej wytrzymałości.
Psychologiczny motyw kontynuowany był w kolejnych częściach, od retrospekcyjnego ukazania jej wizyt u psychologa w „The Rise of the Tomb Raider” po kolejne traumatyczne przeżycia w najnowszym „Shadow of The Tomb Raider”. Gry dobitnie pokazywały konsekwencję działań Croft i fakt, że nie zawsze są one moralnie jednoznaczne. Dzięki temu i kilku innym zabiegom, kierowanej przez nas postaci łatwiej współczuć, dzieląc jej emocje i przeżycia. Pomijając aspekty fabularne stojące za najnowszymi produkcjami z serii, obecna Lara Croft jest protagonistką o wiele bardziej wiarygodną od swoich poprzednich wersji. Jej charakter i osobowość uległy zróżnicowaniu potęgując immersję, w związku z czym w końcu mamy do czynienia z postacią rozwijającą się na naszych oczach.
„Tomb Raider!”
Mimo iż zrezygnowano z wielu legendarnych wątków, wokół których krążyły poprzednie odsłony, a dwa charakterystyczne pistolety zmieniono na łuk i czekany, zmian nie żałuję. Przeciwnie, po ukończeniu najnowszej części (trylogii oczywiście rozpoczętej w sylwestra) chcę zwiedzić więcej starożytnych grobowców, pieczar i miejsc kultu. Kwestią czasu jest to, aż przyjdzie nam usłyszeć kolejne plotki i obejrzeć teaser, w którym ujrzymy chyłkiem przemykającą po dżungli lub wykopalisku tajemniczą postać Ciągle w ruchu i ciągle na tropie następnych skarbów i artefaktów. A gdy ten czas nadejdzie, będę gotowy!
Krystian GÓRNY