Wyjść z domu i wrócić za 50 lat? Tak, bo jesteś Tatarem krymskim

18 maja o 4 rano obudzili nas uzbrojeni żołnierze. Dali piętnaście minut na zbieranie rzeczy, powiedzieli, że możemy wziąć tylko najcenniejsze, ale nawet nie pozwolili nam zabrać poduszki, mówili, że i tak nie będziemy jej potrzebować. Mama założyła płaszcz brata i wzięła tylko lampę. Następnie wraz z całą rodziną (było nas 14) i sąsiadami, zabrano nas do miejsca, gdzie zgromadziła się cała wioska. I wszyscy zostali zaprowadzeni pieszo do Derekoya. Kiedy mijaliśmy nasz dom, było oczywiste, że ktoś już tam gospodarował, szukając kosztowności.Potem wsadzono nas do samochodów i zabrano do Bakczysaraju, gdzie załadowano do wagonów dla bydła i wysłano w nieznanym kierunku” – mówiła Ajcze Szytak, deportowana Tatarka krymska.

Codziennie wychodzimy z domu i zabieramy to, co dla nas najcenniejsze – telefon, karty płatnicze, dokumenty. Ale czy możemy sobie wyobrazić takie wyjście z domu jak opisała Pani Ajcze? Czy ktoś może sobie wyobrazić wyjście z domu i powrót za… 50 lat? Do własnego domu, ale do zupełnie innego budynku, który znajduje się w innym mieście na terenie innego państwa. Prawdopodobnie rząd sowiecki też sobie tego nie wyobrażał, lecz uczynił to dla całego narodu.

Krymscy, ponieważ z Krymu

Tatarzy krymscy – naród, który został historycznie sformowany na terytorium Krymu. Są rdzennymi mieszkańcami półwyspu. Za najbardziej tragiczny dzień w ich historii uważa się 18 maja 1944 roku. Właśnie tego dnia do domu każdej rodziny krymsko-tatarskiej wchodzili przedstawiciele NKWD. Do godziny 16:00 20 maja 1944 na Krymie nie został żaden przedstawiciel tej narodowości. Według oficjalnych danych Związku Radzieckiego przesiedlono około 180 tys. osób. Natomiast sami Tatarzy mówią o co najmniej 500 tysiącach. Nasuwa się tylko jedno pytanie, a mianowicie dlaczego to zrobiono i dlaczego teraz się o tym nie mówi? Więc po kolei.

Jeszcze przed końcem walk na tym terytorium, 22 kwietnia 1944, w piśmie skierowanym do Ławrentija Berii, Tatarów krymskich oskarżono o masową dezercję z Armii Czerwonej. W liście do Stalina z 10 maja Beria powtórzył poprzednie oskarżenie, dodając do niego „zdradzieckie działania Tatarów krymskich przeciwko narodowi radzieckiemu” i „niechęć Tatarów krymskich do dalszego ciągu życia na granicy Związku Radzieckiego”. W liście sformułowano również propozycję eksmisji całej ludności Tatarów krymskich do Uzbekistanu. Warunki życia w tym państwie były o wiele gorsze. Ludzi wywożono tam dla zagospodarowania olbrzymich terytoriów. Wykorzystywano w tym celu też inne narody, w większości Ukraińców i Polaków.

Te zarzuty wobec Tatarów budzą poważne wątpliwości. Żadnego dokumentu potwierdzającego kolaborację całego narodu z okupantem nigdy nie znaleziono. A gdy już dochodziło do wykrycia takiego kolaboranta, to sprawę rozstrzygano w trybie indywidualnym. Zazwyczaj taką osobę od razu rozstrzeliwano. Za tym, iż oskarżenie było wymyślone przemawia też to, że zakaz powrotu na Krym otrzymał nawet słynny pilot wojskowy, dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego Amiet-Chan Sułtan. Jednak jego rodzinę na osobisty rozkaz Stalina, wyłączono z deportacji.

Jeszcze bardziej przeraża to, że po zakończeniu wojny, na podstawie zarzutów o kolaborację z wrogiem, na Daleki Wschód, czy do Uzbekistanu wysyłano też Tatarów demobilizujących się z szeregów Armii Czerwonej. Niektórzy z nich mieli wysokie stopnie i tytuły wojskowe. Musieli służyć w armii radzieckiej, ale pozwolenie na połączenie się z rodziną otrzymali dopiero w 1953 roku.

Jaki los spotkał tych wszystkich ludzi z wagonów bydlęcych?

Odpowiedź jest prosta: straszny. Przesiedlano głównie kobiety, dzieci i seniorów. Wiele z nich nie przeżyło tej podróży. Część na długie lata straciła swoje rodziny w wyniku odczepienia wagonów na poszczególnych stacjach. Szacuje się, że od momentu deportacji do zakończenia wojny z głodu i chorób zakaźnych zginęło 30 tysięcy Tatarów.

W 1956 roku Tatarzy dostali pozwolenie na opuszczenie miejsc zasłania bez możliwości powrotu do domu. Jednak na Krym wrócili w większości dopiero w latach 90., po upadku ZSRR.

A więc, dlaczego?

Po zakończeniu wojny pozwolenie na osiedlenie się na Krymie uzyskali Rosjanie. Przyjechali do wybudowanych domów, by mieszkać w cudownych warunkach klimatycznych i stawać się kolejną częścią mniejszości narodowej Rosjan na Ukrainie. Okazało się to bardzo pomocne 70 lat później, w 2014 roku.

Pozostała druga część pytania, dlaczego w Rosji obecnie się o tym nie wspomina?

9 maja i 18 maja – te daty oddziela zaledwie kilka dni. Tylko pierwsza jest powodem dumy, a druga przekreśla wszystko, co mówi Moskwa o swojej historii i współczesności. Federacja Rosyjska oskarża Hitlera o Oświęcim i przymusowe deportacje do pracy w Niemczech, a czym wtedy była deportacja Tatarów i setek przedstawicieli innych narodów? Trzecia Rzesza dzieliła ludzi według rasy, a dlaczego wtedy właśnie w Związku Radzieckim istniał obowiązek wskazywania narodowości we wszystkich dokumentach? W większości przypadków przynależność do narodu krymskiego oznaczała automatyczne zaliczenie do grupy gorszych obywateli. A więc, jeśli rosyjskie władze w końcu powiedzą prawdę o 18 maja 1944 roku, czy chwała 9 maja nadal będzie tak wybrzmiewać?

Świat jest gotowy na tą prawdę. Potwierdziła to Dżamała na Eurowizji w 2016 roku. Śpiewała o deportacji swojej rodziny, a każdy słuchający przypominał sobie o własnej tragedii związanej z tymi czasami. Jej zwycięstwo stało się momentem zjednoczenia dla całego narodu krymsko-tatarskiego. Artystka dała im nadzieję na to, że tym razem też przetrwają. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że od marca 2014 roku coraz częściej dochodzi do prześladowań przedstawicieli tego narodu. Wielu z nich znowu wyjechało, tym razem nie czekali na przymusowe wypędzenie.

Marian Turski powiedział: „Auschwitz nie spadło z nieba”. Otóż ta i wszystkie inne deportacje w ZSRR też z niego nie spadły. Nie można pozwolić na to, aby pierwsze czy drugie kiedykolwiek zaistniało znowu.

Olha CHURA