Pandemia koronowirusa bardzo skomplikowała życie społeczeństwu na całym świecie. Jej efektem są zamknięte lokale, sklepy i miejsca pracy, przez co wiele osób traci pracę. To ogromny cios dla gospodarki. Są jednak tacy, którzy w tej sytuacji doszukują się pozytywów. Moment na odpoczynek od pędu życia i czas dla rodziny to ich główne argumenty. W końcu są i tacy, którzy przez rodzinny lockdown cierpią jeszcze bardziej – ofiary przemocy domowej.
Zakaz przemieszczania się czy ograniczenie kontaktów społecznych znacznie zintensyfikowało problem przemocy domowej. Tam, gdzie już występował, nastąpiło jego nasilenie. Jednak przemoc pojawiła się też w domach, w których dotychczas nie występowała. Utrata pracy, niepewność co do przyszłości, i strach wzbudzają tak silne i negatywne emocje, że niektórzy wyładowują je na swoich najbliższych. Bezrobocie sprawia, że ofiara nie tylko jest maltretowana, ale często także uzależniona finansowo od oprawcy. Różnica pokoleń i wspólne przebywanie także może być przyczyną konfliktów. Rzadko bowiem zdarza się, żebyśmy spędzali w jednym miejscu tak dużo czasu z członkami rodziny. Oczywiście, nie jest to usprawiedliwienie oprawców. Nadmierna agresja jest problemem i należy z nią walczyć.
Halo? Pomocy!
Z powodu zamknięcia wszelakich placówek oferujących pomoc, a także szkół, ofiary często nie mają do kogo zwrócić się o pomoc. Przez ciągłe przebywanie w jednym miejscu z oprawcą niemożliwe może być zadzwonienie do kogoś o pomoc, na niebieską linię czy choćby na policję. Dotychczas osoby krzywdzone mogły zdecydować się na ucieczkę z domu. Dziś, w obawie o zdrowie i konsekwencje prawne – pokrzywdzeni zazwyczaj decydują się na pozostanie w domu. Ogromnym wsparciem dla małoletnich ofiar przemocy była szkoła i pracujący w niej pedagodzy. Często to oni dostrzegali u dziecka problem i pomagali, przekazując sprawę odpowiednim organom. Polska nie prowadzi na ten temat statystyk, ale Francja, Wielka Brytania, Chiny, Australia, Hiszpania czy Nowa Zelandia potwierdziły już wzrost przemocy o 40, a nawet 50 procent.
Nadchodzi pomoc
Rzecznik Praw Obywatelskich opublikował na swojej stronie internetowej plan awaryjny. Publikacja radzi, co robić, kiedy w domu pojawi się przemoc. Znajdują się tam między innymi takie rady jak: Zastanów się, gdzie w Twoim domu możesz znaleźć bezpieczne schronienie. Ważne, by nie znajdowały się tam żadne niebezpieczne narzędzia.
Unikaj kuchni, garażu, łazienki i innych miejsc, gdzie może być twarda posadzka albo niebezpieczne przedmioty oraz Rozmawiaj z rodziną, sąsiadami i znajomymi o sytuacji w Twoim domu. Patrząc na skalę i charakterystykę problemu, porady te brzmią niepoważnie. Pojawiło się jednak światełko w tunelu – 30 kwietnia wieczorem Sejm przegłosował nowelizację przepisów umożliwiającą przyspieszenie postępowania w sprawie izolacji sprawców przemocy.
Oznacza to, że będzie można wprowadzić odrębne, szybkie postępowanie w sprawie o zobowiązanie osoby stosującej przemoc do opuszczenia wspólnie zajmowanego mieszkania oraz zakazanie zbliżania się do niego. 20 maja prezydent podpisał ustawę o natychmiastowej izolacji sprawcy. Wydawać by się mogło, że koszmar ofiar się skończył. Niestety, ustawa wejdzie w życie dopiero za sześć miesięcy.
Monika LISIAK