W nadmorskim kurorcie „Nic się nie stało”.

Matka 14-letniej Anaid, ofiary gwaltu Krystiana W. //Źródło: Katarzyna Naworska / newspix.pl

Film Sylwestra Latkowskiego pt.: „Nic się nie stało”, sponsorowany przez budżet Telewizji Publicznej, miał premierę w środę 20. maja – zaledwie cztery dni po publikacji dokumentu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”, który kontynuował temat pedofilii w Kościele Katolickim. W mediach pojawiła się opinia, iż reportaż Latkowskiego to odpowiedź na produkcję Sekielskich, a sam Jacek Kurski wspomniał na Twitterze o „pojedynku filmów o pedofilii”, porównując oglądalność dokumentów w TVP1 oraz w TVN.

„Nic się nie stało” podejmuje temat wykorzystywania seksualnego nieletnich dziewcząt m.in. na terenie sopockiego klubu „Zatoka Sztuki”. Latkowski prześwietla sylwetkę Krystiana W. któremu postawiono 65 zarzutów o przestępstwo na tle seksualnym. „Krystek” miał współpracować z Marcinem T, współzałożycielem „Zatoki sztuki”, którego oskarżono o pięć podobnych zbrodni. Jednogodzinny dokument przybliża losy 14-letniej dziewczyny o imieniu Anaid, która zgwałcona przez „Krystka”, w 2015 r. popełniła samobójstwo. Matka dziewczynki nagłośniła sprawę w Internecie, by odnaleźć inne nieletnie ofiary oskarżonego. W ciągu kilku dni do matki zmarłej odezwało się kilkanaście dziewczyn o podobnej historii.

Dwie strony Zatoki

Emisja filmu poskutkowała wirtualną burzą medialną, gdyż Sylwester użył w nim wizerunków polskich celebrytów goszczących w głośno komentowanym sopockim lokalu. Liczne zdjęcia pojawiają się w materiale nieco z przypadku, bez wyraźnego komentarza, noszą jednak wyraźny przekaz mający powiązać znane twarze show biznesu z nadmorską aferą pedofilską.

Warto tu wspomnieć, iż „Zatoka Sztuki” była odwiedzana bardzo chętnie i licznie nie tylko przez znane osobowości. Prócz funkcji luksusowego klubu oraz restauracji, znana była również ze swojej działalności artystycznej. Często odbywały się tam wernisaże, wystawy, koncerty i spektakle teatralne. W filmie nie zabrakło nazwiska Przemysława Szelińskiego, założyciela Fundacji Przemek Dzieciom, który z zatoką sztuki prowadził współpracę o charakterze działalności charytatywnej. Przemka pokazano jednak jako osobę, która broniła Zatokę przez pedofilską aferę, przywołując przy tym zdjęcia z akcji „Ratujmy Zatokę Sztuki” z 2015 r.

Manipulacyjne zagrywki

„Tak dla Zatoki Sztuki” to hasło, pod którym podpisało się wiele znanych postaci w tym: Wiktor Zborowski, Magdalena Cielecka, Grupa VOX, Grażyna Wolszczak czy Jerzy Kryszak. Dokument Latkowskiego tworzy jednak mylną siec skojarzeń łącząc nazwiska artystów z pedofilską działalnością lokalu „zza kulis”. Akcja broniąca klub wiązała się z wypowiedzeniem umowy o dzierżawę budynku wystosowanym przez miasto, jak wspomina sam Szeliński, m.in. z powodu łamania ciszy nocnej. Zatoka darmowo udostępniała fundacji Przemka sale na imprezy o charakterze charytatywnym, wypowiedzenie umowy oznaczałoby więc koniec dla tego typu wydarzeń kulturalnych. Przemek w wywiadzie dla serwisu „naTemat” podkreśla, iż jest to jedyne takie duże miejsce w Sopocie, gdzie mógł często i tłumnie organizować koncerty. Poproszony przez właścicieli o pomoc, Przemek wraz z artystami rozpowszechnił hasło „Ratujmy zatokę sztuki” i tak zdjęcia artystów z podobnymi podpisami znalazły się licznie w filmie wyprodukowanym przez Telewizję Polską. Aktorzy oraz Szeliński podkreślają jednak, iż nic o aferze pedofilskiej nie wiedzieli, a pomysł wsparcia klubu wiązał się wyłącznie z promowaniem miejsc rozpowszechniających i służących kulturze.

„Jesteś płatnym medialnym zabójcą”

Swoje zdjęcia ukazane w dokumencie mogli zobaczyć również dziennikarz Kuba Wojewódzki, muzyk Adam Darski, celebrytka Natalia Siwiec czy aktor Borys Szyc. Obecność ich nazwisk została napiętnowana poprzez wzbudzenie powiązań ich osób z nielegalną działalnością Krystka oraz Marcina T. w nadmorskim lokalu. Wojewódzki zaledwie kilka dni później wystosował do reżysera list umieszczając na Facebooku informację o nadchodzącym pozwie sądowym dla pana Sylwestra oraz TVP1.  Jak Kuba pisze: „W sposób haniebny i kłamliwy starałeś się wmieszać zarówno mnie jak i bliską mi osobę w brutalną aferę kryminalną Zatoki Sztuki. Próba przekonania świata, że bywając tam stawałem się uczestnikiem tamtejszych patologii tudzież ich cichym wspólnikiem to absurd i zwykłe przestępstwo”.

Borys Szyc również odpowiedział na oskarżający go przekaz reportażu określając reżysera tym „najbardziej zakłamanym”, który apeluje o prawdę. Szyc twierdzi, że Latkowski prześladował i atakował go swoimi wiadomościami, chcąc za wszelką cenę dowiedzieć się sensacyjnych doniesień w sprawie sopockiej afery. W formie video udostępnił na Instagramie liczne zaczepki Latkowskiego, które przez kilka miesięcy o różnych porach dnia i nocy wypisywał do aktora. „W swoim filmie pan Latkowski nie przedstawia żadnych dowodów, konkretów, robi sobie promocję kosztem nazwisk znanych osób, kosztem mojego nazwiska posługując się przypadkowym zdjęciem, których jako osoba publiczna mam tysiące” – wyznaje Szyc.

Życie to nie film

W opisie „Nic się nie stalo” na patformie TVP VOD czytamy, że materiał Latkowskiego jest „o pedofilii i hipokryzji w środowisku celebrytów”. Dokument nagłaśnia historie zgwałconych dziewcząt oraz wskazuje ich oprawców-pedofilów, nie rozszerza jednak tematu wspomnianej hipokryzji wśród znanych gwiazd, a prócz przypadkowych zdjęć nie wyjaśnia kwestii celebryckich powiązań z szajką pedofilską.

Głośny dokument ma formę fabularyzowaną, na ekranie pokazywane są inscenizacje przestępstw seksualnych odgrywanych przez aktorów, a głosy skrzywdzonych dziewcząt należą do znanych lektorek: Barbary Kałużnej oraz Joanny Pach. Ten zabieg ma na celu udramatyzować historie ofiar oraz pozwala widzom zaangażować się emocjonalnie. Tego typu narracja w za dużej mierze przypomina jednak fikcję, a temat wydaje się przez to potraktowany płytko i nieoryginalnie.

Twój ból ma mniejszą oglądalność niż mój

W kierunku reżysera padają oskarżenia o ponawianie dostępnych materiałów dowodowych oraz zbytnie uproszczenia. Reportaż prawidłowo nagłaśnia sprawę zgwałconych ofiar, nie wnosi jednak do tematu niczego nowego, nie licząc wywołujących sensację zdjęć celebrytów. Po emisji „Tylko nie mów nikomu” TVP1 poświęciło godzinę na dyskusję, w której wspomniano o „konieczności rozliczenia środowiska celebryckiego” kierując krytykę oraz oskarżenia pedofilskie na elitę polskiego show biznesu. Wielu widzów uważa, że film Latkowskiego ma na celu jedynie zatuszować czy odwrócić uwagę od tematu pedofilii w Kościele Katolickim i najnowszego dokumentu „Zabawa w chowanego”. Były prezes Telewizji polskiej Jacek Kurski przechwalał się na Twitterze, iż film emitowany na ich kanale obejrzało o ponad 1,5 mln widzów więcej niż produkcja braci Sekielskich emitowany w TVN. Komentując pojedynek nie wspomniał jednak, że konkurencyjny film obejrzało już ponad 6 mln ludzi na kanale YouTube. Wpis Kurskiego spotkał się z niemałym oburzeniem i niesmakiem.

Podczas poemisyjnej debaty Latkowski zaapelował do Borysa Szyca i innych znanych postaci: „Chcę, żebyś po prostu powiedział opinii publicznej, czego byłeś świadkiem, co robiłeś, czego nie robiłeś. […] Mam tę samą prośbę do Majdana, do Wojewódzkiego, do tych dziewczyn, pań, które tam mignęły”. Dziennikarz śledczy ze stacji TVN24 Robert Zieliński określa apel reżysera jako celowy zabieg, a nie błąd warsztatowy: „Mając świadomość braków filmu Latkowski zdecydował się na show w czasie debaty. Mnie to nie zaskakuje”. Reportaż media określają mianem kontrowersyjnego, a samego reżysera jako niezwykle odważnego człowieka. Czy odwaga Latkowskiego wiąże się z manipulacyjnymi technikami wzbudzenia medialnej wrzawy, czy jedynie z odświeżeniem nierozwiązanej sprawy pedofilów z Sopotu? Mimo niejednoznacznej odpowiedzi, jedno jest pewne – nagrany materiał ponownie nagłośnił samobójstwo wykorzystanej Anaid oraz skierowała uwagę na skandaliczny brak wyroku dla „Krystka”, wpływowego oprawcy, mającego na koncie 65 zarzutów na tle seksualnym. Premiera „Nic się nie stało” poskutkowała szybką reakcją Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, który po obejrzeniu filmu polecił powstanie zespołu w Prokuraturze Krajowej, aby jeszcze raz zbadał niewyjaśnione wątki w sprawie. Przykry i podejrzany jest fakt, że potrzebna była dopiero emisja głośnej produkcji Telewizji Polskiej, aby prokuratura wreszcie dogłębnie zajęła się sprawą pedofilii w sopockich kręgach elit.

Daria SIENKIEWICZ