Z nowym Polakiem po złoto

Gleb Czugunow (pierwszy po lewej) jeszcze niedawno święcił triumfy w reprezentacji Rosji.
Źródło: Rafał Włosek/pressfocus/Newspix

Już 12 czerwca rusza nowy sezon najlepszej żużlowej ligi świata – PGE Ekstraligi. Znane są składy drużyn, a eksperci dywagują nad faworytami do medali. Wśród zespołów jest jednak jeden, który w ostatnich tygodniach wzbudza mieszane uczucia żużlowego środowiska. Betard Sparta Wrocław łapie się każdej okazji, nawet związanej z nadawaniem obywatelstwa, by zwiększyć swoje szanse na wywalczenie upragnionego złota.

15 kwietnia tego roku media poinformowały, że 21-letni Gleb Czugunow otrzymał polskie obywatelstwo i będzie mógł startować od przyszłego sezonu jako Polak. Początkowo decyzja ta była przyjmowana raczej pozytywnie, gdyż mówiło się o tym od dłuższego czasu. Rosjanin nie jest zresztą pierwszym, który wykorzystał szansę swobodnego przemieszczania się po Unii Europejskiej. Jego rodacy, Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta, również otrzymali polskie obywatelstwa (ten drugi dowiedział się o decyzji tego samego dnia co zawodnik Sparty). Żużlowcy traktowani są jednak w PGE Ekstralidze jak obcokrajowcy. Sprawa z Czugunowem okazała się bardziej skomplikowana.

Istniała bowiem możliwość, że rosyjscy działacze zablokują jego występy z polską licencją. Tak się jednak nie stało i po zdaniu przez Gleba egzaminu online Betard zyskał młodzieżowca do swojej formacji. I to nie byle jakiego, bo Czugunowa nazywa się wielkim talentem. Problemem dla wielu jest jednak sama motywacja do uzyskania obywatelstwa.

Polak czy Rosjanin?

W czasie magazynu sportowego „R1. Rezerwowy Program Żużlowy”, który w całości poświęcony był kwestii paszportów żużlowców, rzecznik prasowy Betard Sparty Wrocław, Adrian Skubis, wspominał, że Gleb bardzo lubi Polskę, świetnie zna nasz język (co jest prawdą) oraz mieszka pod Bydgoszczą (a co za tym idzie m.in. płaci tu podatki). Po wszystkim w programie przypomniano jednak materiał „Czarny charakter” o Czugunowie, w którym jeszcze rok temu sam zainteresowany opowiadał, że będzie mieszkał w Moskwie i „chodził po rosyjskiej, swojej ziemi”. Prowadzący program, Tomasz Dryła i Mirosław Jabłoński, mieli wątpliwości, czy na pewno sam 21-latek chce być Polakiem. Rzecznik klubu z Wrocławia musiał w tej sytuacji wcielić się w adwokata Gleba. Tłumaczył, że młodzieżowiec studiuje w Rosji, a ze względu na karierę jest w ciągłych rozjazdach. Poza tym jeszcze wtedy nie było wiadome czy zdecyduje się przyjąć licencję (i finalnie stać się polskim juniorem), czy jednak pójdzie w ślady starszych kolegów z Rosji.

W tym samym programie rozmawiano z trenerem kadry, Markiem Cieślakiem, który definitywnie stwierdził, że jeśli Gleb otrzyma polską licencję, to nie zostanie powołany do reprezentacji. Taka decyzja nie może dziwić. Czugunow dwie ostatnie edycje Speedway of Nations wygrywał, jeżdżąc w drużynie Rosji. Niesprawiedliwe byłoby powoływanie go zamiast chociażby Dominika Kubery czy Wiktora Lamparta, którzy przejechali już nie jeden turniej z orzełkiem na piersi. To była pierwsza kość niezgody dotycząca żużlowca z Wrocławia. Prawdziwe zamieszanie nadeszło jednak kilka tygodni później.

Żona widmo

Kiedy wydawało się, że większość pogodziła się z obywatelstwem dla Czugunowa, na jaw wyszła kolejna kontrowersja. Europoseł Ryszard Czarnecki w rozmowie z Bartłomiejem Czekańskim dla „Tygodnika Żużlowego” zdradził, że Gleb wziął ślub z Polką i jest to potwierdzenie jego przywiązania do naszego kraju. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jeszcze niedawno zawodnik Betardu narzekał, że nie może przylecieć na kwarantannę z dziewczyną, która została w Rosji. Na jaw wyszedł też fakt, że wszystkie zdjęcia w mediach społecznościowych owej Rosjanki z Glebem zostały usunięte. Polki, która jest rzekomą żoną, też nikt nie widział. Nie posądzam zarządu drużyny z Wrocławia o zaaranżowanie szybkiego ślubu, by przyspieszyć uzyskanie obywatelstwa. Cała sprawa wygląda jednak co najmniej podejrzanie.

Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy Gleb Czugunow zasłużył na otrzymanie polskiego obywatelstwa. Być może rzeczywiście jego serce zaczyna być biało-czerwone, a my zyskaliśmy świetnego żużlowca na lata. Obawiam się jednak, że 21-latek został trochę wykorzystany i zmanipulowany przez zarząd Sparty Wrocław. Dla Betardu zyskanie tak klasowego zawodnika na pozycję juniorską to błogosławieństwo, gdyż po przejściu Maksyma Drabika na seniorkę, siła rażenia drużyny zdecydowanie spadła. Zresztą w sprawie Polaka również można doszukać się kombinowania. Czeka on bowiem na decyzję odnośnie nieregulaminowego przyjęcia na cztery dni przed meczem kroplówki, której wielkość przekroczyła dopuszczalne normy. Adwokat i zawodnik robią wszystko, by rozprawa odbyła się jak najpóźniej i by Sparta, razem z Czugunowem i Drabikiem, stała się jednym z faworytów do mistrzostwa. Szkoda tylko, że nikt w tych działaniach nie patrzy najpierw na dobro zawodników.

Czy to, jak zachowuje się klub z Wrocławia, można nazwać nieprzyzwoitością i oszukiwaniem żużlowego otoczenia? Ostatnimi czasy podniosło się dużo głosów sprzeciwu wobec posunięć działaczy Sparty. Należy jednak pamiętać, że łatwo jest oceniać innych. Nie wiadomo, czy podobnie w takiej sytuacji nie zachowaliby się przedstawiciele Leszna, Częstochowy czy Zielonej Góry. Ciśnienie związane z brakiem złota w klubowej gablocie jest we Wrocławiu z każdym rokiem coraz większe. Być może nowy Polak poprowadzi Betard do najwyższych laurów. Szkoda tylko, że nawet jeśli to się uda, niesmak zdecydowanie pozostanie.

Marta KOTECKA