„Ktoś wywołał mnie bym pisał teksty polityczne? Nie, dziękuję.” – pisał Filip Szcześniak jeszcze w 2016 roku, by 4 lata później nawinąć: „Moim krajem może rządzić byle miernota”. Skąd ta zmiana i dlaczego Taco Hemingway zdecydował się tak burzliwie wkroczyć w swojej twórczości w sferę polityczną?
Nowa piosenka znanego rapera pojawiła się klasycznie bez żadnych zapowiedzi, „bo tak”, jak pisał sam Taco rok temu wypuszczając w eter „Pocztówkę z Warszawy”. Jednak nie można mówić tu o losowości, gdyż singiel miał swoją premierę kilka godzin przed ciszą wyborczą. Od razu zdobył on niewyobrażalną popularność, pół godziny po publikacji w serwisie YouTube miał on już ponad pół miliona wyświetleń, później bił rekordy również na Spotify. Mimo iż Filip przyzwyczaił swoich fanów do dość awangardowego promowania swojej twórczości (czyli żadnego), to jednak tym razem zaskoczył czymś innym.
Piosenka pt. „Polskie tango” w całości poświęcona jest złości artysty w stosunku do sytuacji politycznej w kraju. Taco nigdy wcześniej tak odważnie i otwarcie nie przyznawał do niechęci w stosunku do polityki partii rządzącej. Utwór zaczyna się niewinnie, gdyż od opowieści jaką Polskę autor pamięta z lat 90., przedstawia on swój punkt widzenia oraz o zmianach jakie zauważył po upadku komunizmu, m.in. o „plastikowych zabawkach”. Jednak już w pierwszej zwrotce podmiot liryczny zwraca uwagę na to, że kraj się „miota” oraz może „rządzić (nim) byle miernota”. Polska została porównana do jarmarku, który głównie kojarzy się z kiczem i można na nim znaleźć m.in. podróbki, czy tandetne, plastikowe zabawki.
Refren jest już kwintesencją zarówno artystycznej złości jak i klasycznego lirycznego bogactwa Taco. Autor zauważa, że barwy narodowe oraz tradycyjne ubranie Świętego Mikołaja są takie same, co puentuje słowami, że ma to sens, gdyż w oba już dawno nie wierzy. Następne wersy są nawiązaniem do wiersza Władysława Bełzy, pt. „Katechizm polskiego dziecka”. Parafrazując go, autor przedstawia punkt widzenia nowobogackiego obywatela Polski, mieszkającego na strzeżonych osiedlach oraz mającego często do czynienia z narkotykami, który, kolokwialnie mówiąc, nie jest szczególnie zadowolony obecną sytuacją. Mówi o tym wers „W jakim kraju? Tym popierdolonym”.
Następną zwrotkę autor poświęca na krytyczne spojrzenie na kolegów z branży, którzy dla pieniędzy są w stanie zareklamować wszystko. Utwór wieńczy czwarta zwrotka, w której podmiot liryczny nawiązuje zarówno do kuriozalnego strachu przed szczepionkami czy technologią 5G, jak i do tego, że Polska wciąż masowo wykorzystuje węgiel, a według władz oburzanie się na to jest antypatriotyczne. W tym fragmencie zaznaczona jest także ostatnio silnie akcentowana nagonka na społeczność LGBT+. Na koniec autor wspomina o polityce partii rządzącej, która pomimo katolickiego światopoglądu, potrafi dehumanizować inne grupy społeczne.
Gdyby ktoś miał wątpliwości, co Taco chciał przekazać słuchaczom, zdecydował się on umieścić na końcu teledysku osiem gwiazd, które są ocenzurowanym hasłem dezaprobującym poczynania Prawa i Sprawiedliwości.
Młody muzyk ostatnio coraz częściej angażuje się w sprawy polityczne. Przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, występował na plakatach „Olśnienia”, ruchu społecznego, który zachęca do angażowania się w losy swojego kraju – promuje uczestnictwo w głosowaniach. W tym roku natomiast, z ramienia tej samej organizacji stworzył krótkie wideo w którym opowiada o swojej wymarzonej Polsce. Warto nadmienić również, że w projekcie ma swój udział również Iga Lis, czyli partnerka Filipa. Artysta już od jakiegoś czasu dawał znać, że polityka prowadzona przez partię rządzącą nie jest mu po drodze, więc można powiedzieć, że „Polskie tango” jest jego manifestem.
Cały utwór jak i muzyka, którą stworzył Kamil Łanka (Lanek) są dla mnie kwintesencją Taco Hemingwaya. W piosence jest wiele porównań, czy nawiązań do poprzednich płyt artysty. Przy okazji, promuje ona nowy album, który jak powiedział sam Filip ukaże się jeszcze w te wakacje. Krążek będzie nosić tytuł „Jarmark”. „Polskie tango” to utwór, z którym zdecydowanie warto się zapoznać. Jeśli tak będzie wyglądała cała płyta, to z pewnością jest na co czekać.
Emilia RATAJCZAK