Play-offy rzutem na taśmę, sezon w kratkę, a na końcu kontuzja jednego z liderów. Tak w skrócie można opisać poczynania wrocławian. Oczekiwania co do drużyny były wielkie. Po nieprzejściu kontroli antydopingowej przez Maksyma Drabika Sparta straciła jednak chęć do walki. Zyskała za to nerwowy rok.
Włodarze Sparty Wrocław nie poczynili specjalnych zmian kadrowych podczas zimowego okienka transferowego. Z zespołu odszedł słabo rokujący Jakub Jamróg. W drużynie pozostali m.in.: Tai Woffinden, Maciej Janowski czy Maksym Drabik. W trakcie sezonu dołączyli do nich, w roli gości, Oliver Berntzon oraz Chris Holder.
Sprawa Maksyma Drabika już od końca poprzedniego sezonu sprawiała dużo zamieszania. Problemy młodego żużlowca zaczęły się we wrześniu 2019 roku, kiedy to podczas kontroli antydopingowej 22-latek przyznał się do przyjęcia 500 ml kroplówki witaminowej. Według regulaminu dopuszczalna dawka to zaledwie 100 ml. Po tym wydarzeniu POLADA, czyli Polska Agencja Antydopingowa, rozpoczęła śledztwo. Było ono bardzo rozległe i ciągnęło się przez cały następny sezon. W związku z tym Drabik startował w zawodach z widmem zawieszenia nad głową. Rozprawa w Trybunale Arbitrażowym przy Polskim Komitecie Olimpijskim odbyć ma się 7 października.
Mimo braku zawieszenia włodarze Sparty postanowili odsunąć zawodnika na ostatnie mecze. Nie wystartował on w ostatniej rudzie w Rybniku ani meczach półfinałowych ze Stalą Gorzów. Na antenie nSport+ Marcin Majewski zapytał kapitana drużyny, Macieja Janowskiego, o absencję żużlowca. – Nie poruszałbym tego tematu. Dajmy Maksowi odpocząć od wszystkiego, żeby mógł zresetować sobie głowę – powiedział.
Nie antyczna, ale Sparta
Wojownicy Sparty antycznej wyróżniali się niesamowitą wolą walki, ogromną odwagą oraz tym, że nigdy się nie poddawali. Takie same wartości wyznawali zawodnicy tej wrocławskiej. Ten sezon jednak zdecydowanie nie był łatwy dla drużyny z dolnośląskiego, a stawiane przed nią oczekiwania nie pomagały w budowaniu dobrych wyników.
Po 14-stu rozegranych rundach wrocławianie uzbierali na koncie 20 dużych punktów. Zwyciężyli siedem spotkań, ulegli w pięciu, a dwa razy zremisowali. Wygrana „za trzy” w Rybniku otworzyła im drogę do play-offów. Gdyby ponieśli porażkę, ich miejsce zajęłyby częstochowskie Lwy. Sezon zakończyli na trzecim miejscu, a w meczach półfinałowych mierzyli się z gorzowianami. Spartanie przez cały sezon wykazywali się niepewnością, a zawodnicy jeździli w kratkę. Pojedynki wyjazdowe nie stanowiły ich najmocniejszej strony, ale za to Stadion Olimpijski był dla nich swoistym azylem. Na siedem spotkań, które się tam odbyły, uznali wyższość rywala tylko raz, a dwa razy dzielili punkty z gośćmi.
Moment sezonu
Mecz 13. kolejki z Gorzowem Wielkopolskim na Stadionie Olimpijskim idealnie ukazał wrocławski brak równowagi. Gospodarze od początku prowadzili. Przewaga punktowa może nie była ogromna, ale ekipa z dolnośląskiego trzymała stabilny odstęp od gości. Do jedenastego biegu Spartanie wygrywali dziesięcioma „oczkami”. Do końca spotkania zostały cztery wyścigi, więc triumf wrocławian był na wyciągnięcie ręki. Stalowcy odnieśli jednak zwycięstwo w ostatnich pojedynkach w stosunku 18:6 i takim sposobem wywieźli z obiektu trzy duże punkty. Mimo iż Sparta miała ogromną szansę na zgarnięcie dwóch „oczek” meczowych, to nie udało im się to z powodu zaprzepaszczenia najważniejszych biegów.
Czas na zamiany
Tegoroczny sezon dla Spartan nie był łatwy. Problemy Drabika odbiły się na całym zespole i zamiast skupiać się na wynikach, zastanawiano się, kiedy młody zawodnik będzie musiał opuścić wrocławski okręt. Awans do play-offów żużlowcy z Dolnego Śląska zgarnęli rzutem na taśmę, ale w spotkaniach półfinałowych było widać, że są tam raczej z przypadku. Nie udało im się wejść do finału, gdyż Stalowcy pokonali ich w dwumeczu 99:80 (46:44 dla Wrocławia w pierwszym meczu, 55:34 dla Gorzowa w drugim).
Klub zdecydowanie potrzebuje dużych zmian. W drużynie przydałby się powiew świeżości, który pomógłby przywrócić dawną pewność siebie. Na razie wrocławianie skupiają się na nadchodzących meczach o brąz. Ostatnia kontuzja Taia Woffindena jednak wcale im tego nie ułatwia. Spartanie zmierzą się z zielonogórskim Falubazem po raz pierwszy już 9 października.
Emilia RATAJCZAK