Zamieszanie, jakie w ostatnich dniach wywołała lista beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury, z dnia na dzień coraz bardziej eskaluje. Dofinansowani artyści prześcigają się w coraz to głupszych wypowiedziach, a Ci, którzy pieniędzy nie dostali, zachęcają fanów do pomocy w inny sposób.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowiło w dobie koronawirusa wesprzeć różnych artystów. Powołano do życia Fundusz Wsparcia Kultury, dzięki któremu z publicznych pieniędzy można było dofinansować tych, którzy „najbardziej” tego potrzebują. W opublikowanej liście beneficjentów zawarte jest ponad dwa tysiące różnorodnych organizacji związanych z kulturą, które wspólnie otrzymają prawie 400 milionów złotych wsparcia. Wśród nich możemy wymienić np. osoby powiązane z zespołem Bayer Full, który łącznie otrzymał nieco ponad pół miliona złotych, czy Cyrk Korona z zapomogą wynoszącą 800 tysięcy złotych. Rządowi PiS nie przeszkadza najwidoczniej jednoczesna walka o życie zwierząt m.in. na fermach futrzarskich oraz finansowanie cyrku, w którym również dochodzi do ich wielkich cierpień.
Nie ulega wątpliwości, że Fundusz robi dużo dobrego pomagając teatrom, operom, czy zespołom, które same nie mają szans na utrzymanie, jednak nie to stanowi problem dla opinii publicznej, czy artystów znajdujących się poza wyróżnioną grupą. Kontrowersje wzbudza dofinansowanie prywatnych firm, które dopiero co zarejestrowały działalność kulturalną, bajońskie sumy dla gwiazd disco polo, czy osób mających dochody z tantiem, reklam oraz występów w Telewizji Polskiej.
Budząca wątpliwość jest również ilość przyznawanych pieniędzy dla wyróżnionych podmiotów. Zespół Bayer Full ma otrzymać niewiele mniej niż firma Alter Art (664 tysiące złotych), organizująca trzy najważniejsze festiwale w Polsce: Open’er Festival, Kraków Life Festival oraz Orange Warsaw Festival. Podobna sytuacja występuje przy dotacjach dla Fundacji Krystyny Jandy na rzecz Kultury, prowadzącej w Warszawie dwa teatry („Polonia”, „Och-Teatr”), która otrzymała kwotę niemalże tożsamą, co zespół Golec uOrkiestra (1,8 mln złotych).
W ostatnim czasie w mediach pojawiło się sporo wypowiedzi osób z obu stron barykady. Pierwszym dużym wpisem dotyczącym dotacji był post na Facebooku zespołu Kult, pod którym muzycy zdobyli ponad 147 tysięcy reakcji – „My nie prosiliśmy, chociaż sytuacja w Kulcie daleka jest od choćby różowej. Niektórzy koledzy już zarabiają w inny sposób dzieląc swój czas na pracę i próby. Właściwie wróciliśmy do czasów gdy zaczynaliśmy. Jednak od tych… (z trudnością powstrzymujemy się od użycia wulgaryzmu) nic nie chcemy.” – pisali. Muzycy zwrócili również uwagę na to, że są grupy zawodowe, takie jak pielęgniarki, lekarze, czy ratownicy medyczni, które bardziej potrzebują wsparcia. Podkreślili również, że rząd własnych pieniędzy nie ma, a oni nie chcą skradzionych od uczciwie zarabiających ludzi pieniędzy.
Wpis wywołał niemałą burzę. W poniedziałek, 16 listopada, gościem „Debaty Dnia” w „Polsat News” był Sławomir Świerzyński. Redaktorka Agnieszka Gozdyra, która prowadziła rozmowę, w pewnym momencie zacytowała post Kultu. Na te słowa lider Bayer Full powiedział: „A kto chce kupić ich płytę? Zespół Bayer Full w Polsce sprzedał ponad 17 i pół miliona płyt na fakturę i od tego wszystkiego odprowadził podatki. My jako zespoły disco polo płacimy potężne podatki i tego nie można zaprzeczyć. Opowiadanie takich bzdur, że <<nie chcemy waszych pieniędzy>>. Kto teraz pamięta taki zespół jak Kult? (…) Akurat ja się obracam w zupełnie innym środowisku i takiego rodzaju muzyki nigdy nie słuchałem”. Wypowiedz Świerzyńskiego okazała się nie tylko bezczelna, ale także poruszyła wiele tysięcy fanów Kultu. W ciągu kilku dni, jak opublikował na swoim Facebooku Jerzy Owsiak, sprzedało się ponad 11 tysięcy płyt zespołu z Pol’and’Rock Festival. Wg Owsiaka, za swoje słowa Świerzyński zasługuje na medal, ale nie byle jaki, tylko Gloria Artis dla zasłużonych w kulturze. Zdaniem prezesa Fundacji WOŚP, lider Bayer Full przyczynił się swoją nieprzemyślaną wypowiedzią do udowodnienia, że zespół Kult nie dość, że jednak jeszcze ktoś pamięta, to do tego chętnie kupi ich płytę.
Swoje dwa gorsze wtrącili również Taco Hemingway, Organek oraz zespół Perfect. Raper, twórca ostatniego hitu pt. „Polskie Tango”, zamieścił na swoim Instagramie oświadczenie. Wynika z niego, że Szcześniak nie ubiegał się o żadne dotacje „ze skarbu państwa”, a jedynie jego menager Jan Porębski, który znajduje się na liście beneficjentów, a który prowadzi własną firmę eventową. Muzyk podkreślił również, że jego zdaniem zamożni ludzie ubiegający się o dofinansowanie „od państwa” biorą udział w festiwalu chciwości, a osoby z lukratywnymi kontraktami oraz pokaźnymi dochodami z tantiem nie powinny wyciągać dłoni po żadne pieniądze, nawet jeśli „czekają, żeby je wziąć”. Na koniec dodał – „Być może ktoś rzetelnie zastanowi się, komu faktycznie potrzebna jest pomoc, a kto doskonale sobie poradzi bez niej”. Tomasz Organek natomiast opublikował na Instagramie dość wymowne zdjęcie z napisem: „(nie) WSZYSCY ARTYŚCI TO PROSTYTUTKI”, a lider zespołu Perfect, Grzegorz Markowski, wyjaśnił na Facebooku swojej córki, że grupa nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, o które starała się ich menager.
Odmienne zdanie zaprezentował Kamil Bednarek. Artysta znajduje się wśród beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury, a według listy, powinien otrzymać 500 tysięcy złotych. Bednarek zasugerował, że jeśli płaci podatki to ma prawo do tego, by starać się o dotacje. Nie ulega to wątpliwości, jednak na dłuższą metę wydaje się być to dość dziecinne podejście, jeśli wziąć pod uwagę np. ogromne potrzeby służby zdrowia. Muzyk pisał dalej – „Ubolewam, że wszystko sprowadzane jest dzisiaj do polityki… polityki, której nigdy nie rozumiałem, nigdy nie starałem się rozumieć i polityki w której jakkolwiek nigdy nie chciałbym się znaleźć”. Możliwe jest, że Bednarek nie wie, co aktualnie dzieje się w Polsce i tego, że rząd pod płaszczykiem „walki” z pandemią jednocześnie odbiera wolność kobietom, ale byłoby to wysoce nieprawdopodobne. Wygląda na to, że pomysł z Funduszem, jest jedynie kolejnym pomysłem, by „ugłaskać” obywateli.
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Piotr Gliński, po ogromnym poruszeniu w sieci zdecydował się ostatecznie wstrzymać wypłaty pieniędzy oraz jeszcze raz zweryfikować liczbę dotacji wyznaczonych dla poszczególnych podmiotów. Wygląda na to, że to pierwszy raz, kiedy rząd PiS zreflektował się i postanowił posłuchać zdania obywateli. Szkoda, że nie we wszystkich sprawach.
Emilia RATAJCZAK