Mariaż tronu z ołtarzem

Francisco Franco w towarzystwie sióstr zakonnych. Fot. Archiwum Agencia EFE

Polska stała się areną zażartego sporu ideologicznego. Jego korzeni należy szukać w początkach transformacji ustrojowej i nadaniu Kościołowi katolickiemu szczególnej roli w kształtowaniu postaw społecznych i politycznych. Obecnie, to jego zaangażowanie zaczyna budzić masowy sprzeciw. Kościół ewidentnie nie uczy się na błędach z przeszłości i zagranicy.

W historii dwudziestowiecznej Europy można znaleźć co najmniej kilka państw, w których  flirt kleru z polityką zakończył się dla duchowieństwa niemal całkowitą utratą wpływów. W dyskusji nad skutkami takiej współpracy, nie trzeba ograniczać się do dziejów świata zachodniego i chrześcijańskiego. Skrajnym przykładem byłaby tu zaprowadzona po 1979 roku teokratyczna republika islamska w niegdyś świeckim Iranie. Gdziekolwiek religia staje się orężem władzy, tam coraz bardziej oddala się ona od zwykłego człowieka, a dobrze wiemy, że utracone zaufanie bardzo trudno jest odbudować.

Od narodowego katolicyzmu do liberalizmu

Krajem szczególnie interesującym dla Polaków i krótkowzrocznych hierarchów powinna być Hiszpania w okresie rządów generała Francisco Franco, które trwały od zakończenia krwawej wojny domowej do jego śmierci w 1975 roku. Po pokonaniu antyklerykalnych sił komunistycznych, przywódca zaprowadził nowy porządek społeczno-polityczny. Kościół katolicki otrzymał wyjątkowo uprzywilejowaną pozycję, scementowaną konkordatem z 1953 roku. Wprowadzał on obowiązkową formę ślubu kościelnego dla katolików (cywilne przestały istnieć), liczne ułatwienia finansowe dla biskupów i księży, którym zapewniał stałą obecność w edukacji i mediach. Reformy te wpisywały się w ideologię narodowego katolicyzmu, forsowaną przez siły frankistowskiego reżimu. Władza aktywnie cenzurowała treści niezgodne z religijnymi normami, liczne dekrety sankcjonowały prześladowania homoseksualistów (w czasach rządów Franco relacje między osobami tej samej płci były nielegalne i karane), ateistów i działaczy opozycyjnych. Z aprobatą ówczesnego hiszpańskiego kościoła spotykały się także: całkowity zakaz aborcji i przepis uniemożliwiający dokonywanie rozwodów. Opresyjny charakter wspomnianych praw w połączeniu z autorytarną naturą rządów Franco, sprawiły, że po śmierci dyktatora Hiszpanie przeszli ogromną przemianę duchową. Wraz z wprowadzeniem demokracji, cofnięto rygorystyczne zakazy i nakazy, ustanowiono rozdział kościoła od państwa. Konserwatywna i tradycyjnie kojarzona z katolicyzmem Hiszpania, stała się w ciągu dwóch, trzech dekad zupełnie innym państwem, z powszechnym dostępem do aborcji na życzenie i według badań Eurobarometru z 2019 roku, sięgającym 86% poparciem społecznym dla małżeństw osób tej samej płci (zalegalizowanych już w 2005 roku). Jak po tej drastycznej przemianie światopoglądowej wygląda sytuacja kościoła w Hiszpanii? Według danych Centro de Investigaciones Sociológicas z 2019 roku, jedynie 21,5% populacji stanowią praktykujący katolicy, zaś palącymi problemami są kryzys powołań wśród duchownych i problemy finansowe instytucji kościelnych.

Obywatelski bunt owieczek

W celu dalszego zgłębienia tematu, udamy się na Szmaragdową Wyspę. Irlandia jest ciekawym przykładem kraju demokratycznego, w którym kościół przez dekady był naturalnie dominującym filarem życia społecznego. Obecnie, podobnie jak w Hiszpanii, obserwuje się tam daleko idącą sekularyzację oraz liberalizację – zarówno ludności, jak i prawodawstwa. Co je spowodowało? Początki tych procesów należy niewątpliwie łączyć z członkostwem republiki w strukturach EWG i unijnych, a co za tym idzie z gwałtowną modernizacją kraju. Irlandia przestała być odizolowanym i biednym zakątkiem Europy, jej mieszkańcy stali się otwartymi i aktywnymi członkami globalnej wioski. Pod koniec dwudziestego wieku społeczeństwo zaczęło głośno domagać się zmian, zalegalizowano dostęp do antykoncepcji i możliwość rozwodów. Ta stopniowa liberalizacja zbiegła się w czasie z licznymi skandalami pedofilskimi, obyczajowymi i majątkowymi, dotyczącymi irlandzkiego kleru. Miażdżące dla Kościoła raporty śledcze przyspieszyły proces odwracania się ludności od tej instytucji i jej nauczania. Irlandczycy dali temu wyraz w referendach z 2015 i 2018 roku, w których zdecydowana większość głosujących opowiedziała się za legalizacją małżeństw jednopłciowych i (do niedawna praktycznie nielegalnej) aborcji. Kościół natomiast zmaga się z poważnymi problemami wizerunkowymi, finansowymi i kadrowymi. Wskaźnik regularnego uczestnictwa w mszach spadł do alarmującego poziomu 35% (dane ACP z 2018 roku)

Przywołać można również cichą/spokojną rewolucję w kanadyjskim Quebecu (1960-1966) lub przemiany polityczne w Portugalii po Rewolucji Goździków z 1974 roku. Wszystkie te procesy i wydarzenia powinny być przestrogą dla naszego rodzimego kościoła oraz dać do zrozumienia hierarchom, że ofensywna i skrajnie konserwatywna postawa, w połączeniu z ewidentną sympatią dla obecnego obozu władzy, niejako odbierają im przyszłość. Coraz mniej osób ufa księżom i uczęszcza na msze. Quo Vadis, Kościele?

KACPER ZIELENIAK