Ofensywna, bez kompleksów wobec topowych zespołów złożonych z gwiazd sprowadzanych za grube miliony. Taką Atalantę pokochali fani futbolu z całego globu. Co sprawiło, że La Dea weszła szturmem na salony i niczym Ajax rok wcześniej zyskała ogrom sympatyków?
Szukając odpowiedzi na to pytanie, należy zwrócić uwagę na sposób, w jaki ekipa Gian Piero Gasperiniego prezentuje się na boisku. Oglądając bergamońską paczkę w akcji nie sposób przeoczyć, na jak wysokiej intensywności poruszają się jej zawodnicy. Szczególną rolę w systemie stosowanym przez włoskiego szkoleniowca odgrywa wymienność pozycji. Sprawia ona, że zespół z Gewiss Stadium jest ekstremalnie trudny do odczytania. Po stracie piłki Atalantę cechuje intensywny pressing i krycie indywidualne, które wygląda dość absurdalnie ze względu na to, jak daleko od nominalnych pozycji znajdują się poszczególni piłkarze. Z drugiej strony prowadzi to do tego, że przede wszystkim zespoły preferujące spokojne rozgrywanie od tyłu mają spore kłopoty z wykreowaniem akcji ofensywnej. Ataki Czarno-Niebieskich opierają się w głównej mierze na wykorzystaniu szeroko ustawionych wahadeł oraz kreatywnej ofensywy. Należą do niej gracze, którzy w największym stopniu odpowiadają za efektowne i efektywne wykańczanie akcji. Mowa tu głównie o duecie żołnierzy Gasperiniego – Słoweńcu Josipie Iličiciu oraz mierzącym zaledwie około 1,67 m Argentyńczyku Papu Gómezie. Co szczególnie godne podziwu, La Dea zapłaciła za obydwu (wg portalu „Transfermarkt”) łącznie nieco ponad 10 mln euro. Skoro już o tym mowa, możemy płynnie przejść do kolejnej kwestii wyróżniającej Nerazzurich na tle innych klubów grających na zbliżonym poziomie sportowym.
Wychowywać, nie przepłacać
Tym, z czego może czuć dumę prezes Antonio Percassi, jest wypracowana polityka transferowa. Zyski z transferów są rzecz jasna odzwierciedleniem postawy na placu gry. Bardzo wymowne jest jednak to, jak małe pieniądze Atalanta wydaje na zawodników przychodzących. Świetną organizację klubu potwierdzają dane, po które sięgnąłem ponownie na portal „Transfermarkt”. Analizując ostatnie pięć lat działań Czarno-Niebieskich na rynku, spostrzec można, że największym wydatkiem La Dei był kolumbijski napastnik Luis Muriel. Kwota 20,10 mln euro we współczesnym futbolu nie robi już jednak na nikim wrażenia. We wspomnianym okresie za lepszy pieniądz oddanych zostało aż ośmiu piłkarzy. Ponadto połowa z nich wypłynęła z akademii Bogini. W dodatku nie każdy drogo wyekspediowany zawodnik był osłabieniem pierwszego zespołu. Można oczywiście zakładać, iż prędzej czy później Amad Diallo, Alessandro Bastoni czy Dejan Kulusevski staliby się ważnymi graczami pierwszej drużyny. Nie zmienia to jednak faktu, że na trzech chłopakach, którzy nawet nie zdążyli wedrzeć się do seniorskiego zespołu, Atalanta zainkasowała ponad 80 mln euro. Kto wie jednak, jak długo na pasjonatów piłki działać będzie magia „kopciuszka” z prowincji. Za jakiś czas to, co dzieje się w Bergamo, przestanie być postrzegane jako romantyczna historia, a stanie się normą. Utrzymanie takiego stanu rzeczy może zabić ten projekt, natomiast Precassi wybrał sobie do współpracy człowieka, który nie będzie chciał do tego dopuścić.
Wariat u steru
Jak mówi znane przysłowie: „sukces ma wielu ojców”. Na odpowiednie funkcjonowanie klubu pracuje każdy, od prezesa do sprzątaczki. Jedna natomiast persona sprawiła, że potencjał tego projektu eksplodował. Mowa tu oczywiście o wspominanym już przeze mnie niejednokrotnie Gasperinim. 62-letni Włoch znany jest z tego, jak wierny jest swojej filozofii taktycznej. W pewnym momencie zahamowało to jego drogę na szczyt włoskiego, a może i światowego rynku trenerów piłkarskich. Klubem, od którego otrzymał dużą szansę pokazania się globalnie, był Inter Mediolan. Pojawiają się głosy, że „Gasp” został polecony ówczesnemu właścicielowi Nerazzurich,Massimo Morattiemu, przez legendarnego José Mourinho. Mówi się również, że jego zatrudnienie było pokłosiem tego, że żaden z bardziej renomowanych kandydatów nie chciał objąć tej posady. Ten epizod (to słowo wiernie oddaje długość jego stażu na San Siro) zakończył się po zalewie pięciu kompromitujących występach. Finalnie upór, z jakim szkoleniowiec Atalanty pozostawał wierny swoim pomysłom, doprowadził do tego, że mało kto pamięta tę plamę na honorze. Szkoleniowiec jest raczej postrzegany jako twórca czegoś wielkiego. Wyjątkowość wychowanka Juventusu nie wynika jednak wyłącznie z tego, że nie porzuca swoich ideałów nawet w szczególnych sytuacjach. Powiedzieć, że jest człowiekiem ekspresywnym, to tak, jakby stwierdzić, że jedzenie muchomora sromotnikowego nie służy zdrowiu. Do opisu jego osobowości wystarczy jedna anegdota. 10 marca 2019 roku Atalanta „Gaspa” stanęła naprzeciw Sampdorii Genua. W pewnym momencie arbiter wyrzucił 62-latka z ławki trenerskiej. W drodze do szatni wściekły Włoch znokautował pracownika Sampy Massimo Iencę.
Wszystkie wymienione czynniki sprawiają, że Atalanta to klub wyjątkowy, wywołujący uśmiech na ustach obserwatorów. Co dalej będzie się działo z ekipą z Bergamo? Czy Precassi będzie chciał wyłożyć więcej pieniędzy, aby spróbować dołączyć do europejskiego topu? A może pozostanie wierny swoim dotychczasowym działaniom? Te zagadki zapewne za szybko nie zostaną rozwiązane, ale myślę, że warto śledzić dalsze poczynania La Dei.
Krzysztof PUCZKO