Sytuacja we Francji po raz kolejny jest napięta. Groźba tragicznej śmierci w zamian za wolność słowa na nowo staje się rzeczywistością.
Informacje o ścięciu głowy nauczyciela historii pod Paryżem są szokujące. Powodem ataku było zaprezentowanie przez pedagoga karykatury Mahometa, opublikowanej niegdyś na łamach gazety Charlie Hebdo. Nauczyciel omawiał ją podczas jednej z lekcji w szkole średniej, dotyczącej wolności słowa. Po przerażającym incydencie, 18 października podczas nadzwyczajnego posiedzenia gabinetu, Emmanuel Macron zapowiedział podjęcie działań przeciwko „strukturom, stowarzyszeniom, osobom bliskim radykalnym grupom i wszystkim tym, którzy szerzą nienawiść i mogą zachęcać do ataków”. W niektórych krajach na działania władz francuskich odpowiedziano błyskawicznie. W efekcie w państwach takich jak Kuwejt, Jordania czy Katar ogłoszono bojkot produktów pochodzących z Francji.
Kilka dni temu doszło do kolejnego ataku – w Nicei zamachowiec zabił trzy osoby zanim policja zdołała go powstrzymać. Po kolejnym rozlewie krwi, premier Francji Jean Castex ogłosił w całym kraju stan zagrożenia terrorystycznego. Macron stwierdził natomiast, że Francuzi są atakowani ze względu na wyznawane przez siebie wartości. Wymienił przy tym m.in. upodobanie dla wolności, możliwość swobodnego wyznawania wiary we własnym kraju i niepoddawania się jakiemukolwiek terrorowi.
Po mrożącym krew w żyłach zamachu w kościele w Nicei, były premier Malezji Mahathir Mohamad napisał na Twitterze, że „Muzułmanie mają prawo do złości i zabijania milionów Francuzów za masakry z przeszłości. Ale w większości muzułmanie nie zastosowali prawa <<oko za oko>>”. Skrytykował również Zachód za narzucanie wyznawcom islamu swoich poglądów i wartości oraz potępił stanowisko prezydenta Francji, nazywając „prymitywnym” obwinianie przez Macrona islamu i muzułmanów za „zabicie obrażającego nauczyciela szkolnego”. Wpis byłego premiera został usunięty z Twittera, ponieważ naruszył zasady platformy.
Obserwując zachowanie niektórych przywódców muzułmańskich krajów, ich ostre słowa oraz nawoływanie do blokowania francuskich produktów, nie dziwi, że władze Francji podniosły alarm. Nie bez podstaw obawiają się kolejnych ataków ze strony radykalnych wyznawców islamu. Po wypowiedziach, takich jak cytowany wpis byłego premiera Malezji, wielu tzw. „samotnych wilków” może tylko czuć się zachęconymi do ataków na Francuzów. Choć na pozór Francja swoją polityką asymilacyjną próbowała niwelować różnice między obywatelami różnego pochodzenia, nie w każdym przypadku to się udało. Muzułmanie zazwyczaj bardzo poważnie traktują przykazania swojej religii, natomiast Francuzi na poważnie traktują swoją wolność. Niestety, jak się okazuje, nie mogą być jej pewni nawet we własnym kraju. Przykro patrzy się na ludzi, którzy płacą najwyższą cenę, ponieważ nie boją się korzystać z prawa do wolności słowa.
Największy problem leży w różnym rozumieniu pojęcia swobody w tych dwóch kulturach. Dla wielu Europejczyków wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Muzułmanie przywiązują bardzo dużo wagę do wolności wyznawania swojej religii. Dla niektórych, zradykalizowanych wyznawców islamu, wolnością zdaje się być jednak możliwość ukarania każdego, kto śmiał niepochlebnie wypowiedzieć się na temat kwestii związanych z ich wiarą. I w tym miejscu powstaje spory zgrzyt. Oczywiście, można czuć się urażonym, gdy ktoś nieprzychylnie komentuje coś ważnego dla nas. Jednak równie oczywistym jest, że nie jest to powód do krzywdzenia kogoś, a tym bardziej mordowania. Jeśli normy moralne nie wystarczają by rozwiązać te wątpliwości, pozostaje prawo. Niestety, nie powstrzymuje ono terrorystów przed atakami.
Wnioski z tej skomplikowanej sytuacji są jednoznaczne – nie można zabijać, kwestia ta nie powinna podlegać dyskusji. Natomiast o różnym rozumieniu wolności można rozmawiać godzinami. Większość muzułmanów nie jest radykalna, a często to oni są piętnowani za ataki terrorystyczne. Dlatego też trzeba być bardzo ostrożnym w osądach.
Tolerancja jest wspaniałą wartością. Otwiera nas na inność, pozwala poznawać odmienne punkty widzenia i ubogacać się dzięki nowym doświadczeniom. Warto jednak upewnić się, czy na pewno druga strona również podchodzi do nas w ten sam sposób? Jeśli tolerancja nie jest wzajemna, niemal zawsze kończy się to katastrofą. Przemoc to przemoc i nic nie może jej tłumaczyć ani usprawiedliwiać.
Oliwia TROJANOWSKA