Zima na start

Czy Polacy ponownie okażą się najlepsi? Fot. Andrzej Banaś / dziennikbaltycki.pl

Pandemia koronawirusa storpedowała różne dziedziny życia. Również kibice sportu ze względu na obostrzenia musieli obejść się smakiem i najczęściej obserwować poczynania swoich ulubieńców jedynie z pozycji wygodnej kanapy. Co wydarzy się w nadchodzącym wielkimi krokami sezonie zimowym? Czy rywalizacja w ukochanych przez Polaków dyscyplinach sportowych w ogóle ruszy?

Sporty zimowe z powodu pandemii przeżywają trudne chwile. Do końca roku nie odbędą się zawody Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim. W narciarstwie alpejskim z kolei zrezygnowano ze startów w kombinacji. Choć Mistrzostwa Europy w biathlonie zaplanowane na styczeń 2021 roku w Dusznikach-Zdroju oraz konkursy PŚ w skokach narciarskich w Wiśle i Zakopanem na razie mają dojść do skutku, to organizatorzy nie mogą być pewni, że zawody nie zostaną odwołane. Najprawdopodobniej na trybunach nie zasiądą też kibice. Wszystko uzależnione jest oczywiście od tempa rozwoju pandemii koronawirusa.

Wirus wymusił wiele zmian w dyscyplinach, w których rywalizacja ruszy. W skokach narciarskich najważniejszą z nich jest wprowadzenie reguły „7 z 10”. Polega ona na tym, że jeśli na starcie zabraknie więcej niż trzech nacji z TOP 10, konkurs się nie odbędzie. Problem przemieszczania się między kontynentami władze FIS chcą rozwiązać najprawdopodobniej poprzez loty czarterem. Pozwoli to utrzymać zawodników blisko siebie i ułatwi przestrzeganie przepisów. Oprócz tego skoczkowie spoza Europy mają zrezygnować z powrotu do domu w trakcie sezonu. Dzięki temu unikną ewentualnej kwarantanny związanej z podróżowaniem.

Biathloniści przez cały sezon nie opuszczą Europy. Również biegacze narciarscy niemal wszystkie rundy Pucharu Świata odbędą na Starym Kontynencie. W łyżwiarstwie figurowym ciekawym obostrzeniem jest zakaz rzucania kwiatów i maskotek na lód, co stanowi popularny zwyczaj wśród kibiców tej dyscypliny. Oczywiście zawodników obowiązuje też noszenie maseczek i zachowywanie dystansu.

Polskie nadzieje

Polski kibic zimę kojarzy przede wszystkim ze skokami narciarskimi. Skoczkowie znad Wisły powinni rozpocząć sezon pod koniec listopada. Oprócz sukcesów drużynowych w Pucharze Narodów kibice liczą na indywidualne osiągnięcia Dawida Kubackiego i Kamila Stocha.

Duże nadzieje wiążemy również z biathlonistami. Po ostatnich zmianach w zarządzie PZBiath, a także poprawnym poprzednim roku (po raz pierwszy od półtorej dekady trzech mężczyzn zdobyło punkty Pucharu Świata), apetyty rosną. Oczywiście większe szanse na dobre miejsca ma drużyna kobiet. Monika Hojnisz-Staręga w minionym sezonie dziesięciokrotnie zajmowała lokaty w czołowej dziesiątce zawodów PŚ, a dwukrotnie otarła się o medal MŚ w Anterselvie.

Niewiele okazji do startów może mieć w tym roku Natalia Maliszewska. Czempionka Europy z 2019 roku w short tracku zdominowała ostatnie Mistrzostwa Polski (zwyciężyła na dystansach 500, 1000 i 1500 metrów oraz w klasyfikacji wieloboju). 25-latka przygotowuje się do Mistrzostw Europy, które odbędą się w styczniu w Gdańsku, jednak może mieć z tym problem. ISU odwołała już zawody w Montrealu, Laval, Seulu i Pekinie. Całkiem możliwe więc, że tegoroczny Puchar Świata ograniczy się tylko do dwóch konkursów.

Zimowy sezon zbliża się wielkimi krokami. Nie wszyscy zawodnicy jednak, ze względu na szerzącą się pandemię, zaczną swoje starty o czasie i przy obecności kibiców. Z uwagi na to nadchodzące miesiące będą inne, być może smutniejsze niż poprzednie. Ważne natomiast, by ze względu na popularyzację sportu na świecie rywalizacja w tych dyscyplinach w ogóle ruszyła.

Marta KOTECKA

Julia JUREK