Dobiegł końca prawdopodobnie najbardziej dynamiczny okres w roku dla środowiska żużlowego. Od początku listopada, przez dwa tygodnie kluby miały czas na dokonanie zmian kadrowych na przyszły sezon. Kto okazał się najsprytniejszy na rynku? Podsumujmy najważniejsze wydarzenia ostatnich kilkunastu dni.
Nie jest tajemnicą, że negocjacje z zawodnikami w sprawach warunków przyszłorocznych umów trwały jeszcze w trakcie ubiegłego sezonu. Największą zmianą było wprowadzenie przez władze rozgrywek obowiązku posiadania w składzie meczowym żużlowca do 24. roku życia. Ruch ten wywrócił do góry nogami sposób kompletowania drużyn. Zamiast skupiać się na kuszeniu ofertami najbardziej wartościowych sportowców, którzy realnie mogliby stać się liderami swoich ekip, sztaby szkoleniowe zwróciły się ku młodym oraz perspektywicznym żużlowcom. Jak tłumaczyła Speedway Ekstraliga, głównym założeniem tej inicjatywy było wyrównanie siły zespołów startujących w rozgrywkach ligowych. Nic więc dziwnego, że zawodnicy gwarantujący solidną zdobycz punktową, jednocześnie spełniający wyżej wspomniany wymóg, byli obiektem zainteresowania niemalże wszystkich włodarzy.
Rewolucje kadrowe?
Istnieje wiele czynników, które mają wpływ na politykę transferową klubów, takie jak m.in. ograniczone budżety oraz zaufanie kibiców. Zatem i tym razem nie byliśmy świadkami żadnych gruntownych zmian w zespołach. Największych roszad w składzie dokonał RM Solar Falubaz Zielona Góra. Z klubem pożegnało się aż trzech zawodników z ubiegłorocznego podstawowego składu. Antonio Lindbaeck postanowił odejść na sportową emeryturę, Michael Jepsen Jensen wybrał jazdę dla spadkowicza z Rybnika, a Norbert Krakowiak przyjął ofertę grudziądzkiego GKM-u. Do zespołu z Grodu Bachusa dołączyli Matej Zagar i Max Fricke. Dla rywali zielonogórzan z Gorzowa Wielkopolskiego również był to udany okres transferowy, gdyż po dwóch latach przerwy do drużyny powrócił Martin Vaculik. Aktualni drużynowi mistrzowie Polski z Leszna również dokonali interesujących roszad. Z klubu odeszli Dominik Kubera i Bartosz Smektała, czyli niegdyś ikoniczna para juniorska Byków. Mimo tej gorzkiej pigułki, jaką musieli przełknąć wszyscy kibice, klub ogłosił transfer byłego mistrza świata z 2017 roku Jasona Doyle’a. Co na to inni? Włókniarz Częstochowa postawił na mieszankę doświadczonych weteranów speedwaya z młodszymi zawodnikami. Do Fredrika Lindgrena i Leona Madsena dołączyli wyżej wspomniany Smektała, Kacper Woryna oraz Duńczyk Jonas Jeppesen. Swoistą „bombę transferową” ogłosiła Betard Sparta Wrocław. Po sześciu latach spędzonych w Grudziądzu, Rosjanin Artiom Łaguta postanowił przenieść się do ekipy trenera Dariusza Śledzia. MrGarden GKM Grudziądz z kolei na miejsce po byłym liderze sprowadził Krzysztofa Kasprzaka, który z pewnością będzie liczył na odbudowę formy po nieudanym sezonie. Do tego rolę zawodnika U24 w zespole pełnić będzie Norbert Krakowiak, który zaliczył bardzo udany sezon w barwach zielonogórskiego Falubazu. Solidnie swoją formację juniorską postanowili wzmocnić działacze Motoru Lublin. Do lubelskiej ekipy ściągnięty został najlepszy junior zaplecza PGE Ekstraligi, Mateusz Cierniak, który był rewelacją zeszłego sezonu. W walce o medale Koziołki wspomóc mają Dominik Kubera oraz Krzysztof Buczkowski. Beniaminek z Torunia również dokonał jednego z najgłośniejszych transferów. Do zespołu z Grodu Kopernika dołączył prawdopodobnie najbardziej rozchwytywany zawodnik w minionym okienku. Mowa o Robercie Lambercie, który w tym roku w wieku 22 lat sięgnął po tytuł indywidualnego mistrza Europy.
Balans w pierwszej lidze?
Kluby z niższej klasy rozgrywkowej również nie próżnowały w okresie transferowym i dokonały solidnych, jak na zespoły z reguły z mniejszymi budżetami, wzmocnień. I w tym przypadku przepis o zawodniku poniżej 24 lat dużo zmienił. Kadry na przyszły sezon są szeroko rozbudowane pod kątem żużlowców spełniających ten wymóg. Trudno wskazać zdecydowanego faworyta z najmocniejszym składem. Do transferowej ofensywy od samego początku ruszyła Abramczyk Polonia Bydgoszcz, która sprowadziła do siebie Adriana Gałę oraz Wadima Tarasenko. Z pozytywnym odzewem wśród kibiców spotkał się też transfer Grzegorza Zengoty, który niedawno wrócił do profesjonalnego ścigania po długiej kontuzji. Głośnym echem w środowisku odbiły się wzmocnienia, których dokonała Unia Tarnów. Jaskółki sięgając po Nielsa Kristiana Iversena oraz Rohana Tungate’a, stworzyły bardzo mocny pierwszoligowy duet liderów. Znaczące ruchy poczynili również działacze Zdunka Wybrzeże Gdańsk, którzy zakontraktowali Wiktora Kułakowa, Jakuba Jamroga oraz Michała Gruchalskiego. Wszyscy ci zawodnicy mają potencjał, aby stać się jednymi z najlepszych w lidze, co z pewnością pomoże gdańszczanom w walce o awans. Z wyżej wymienionego zespołu odeszli Peter Kildemand i Kacper Gomólski. Pierwszy z nich dołączył do ekipy Startu Gniezno, a popularny „Ginger” zasilił tegorocznego spadkowicza z PGE Ekstraligi. Rybniczanie dali mocny sygnał, że będą chcieli jak najszybciej powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Dokonali prawie całkowitej zmiany składu oraz wymienili głównodowodzącego sztabu szkoleniowego. Pod skrzydła nowego trenera, Marka Cieślaka, trafili także Jepsen Jensen, Rune Holta, Wiktor Trofimow oraz Leon Flint. Na solidne wzmocnienia kadrowe zdecydowała się również TŻ Ostrovia Ostrów. Dla zespołu z Wielkopolski w przyszłym sezonie punkty zdobywać będzie stały uczestnik cyklu Grand Prix Oliver Berntzon. Dodatkowo klub zakontraktował dwóch zawodników na pozycję do lat 24 – Daniela Kaczmarka oraz Patricka Hansena. Wilki Krosno, jako jedyny niepokonany w zeszłym sezonie zespół w polskiej lidze, będą chciały pokazać się z jak najlepszej strony jako beniaminek eWinner 1. Ligi. Pomóc w osiągnięciu tego celu mają Andrzej Lebiediew, Mateusz Szczepaniak, Peter Ljung oraz Daniel Jeleniewski. Niewiele natomiast można powiedzieć o zmianach w składzie łódzkiego Orła. Działacze klubu ograniczyli się do zatrzymania części swoich kadrowiczów w drużynie, sprowadzając jedynie Brady’ego Kurtza z Fogo Unii Leszno, który ścigał się już dla łodzian w minionym sezonie jako zawodnik wypożyczony.
Międzynarodowa druga liga
Przyszły rok dla rozgrywek 2. Ligi Żużlowej będzie niezwykle eksperymentalny. W siedmiozespołowej stawce aż trzy kluby pochodzą z zagranicy. Niemiecka drużyna Wölfe Wittstock występowała w najniższej lidze już w zeszłym sezonie i zajęła ostatnie, szóste miejsce. Zgodę na start w Polsce uzyskała także ekipa z Bawarii, czyli drużyna Trans MF Landshut Devils. Po spadku łotewskiego Lokomotivu Daugavpils, ten szczebel rozgrywek nabrał międzynarodowego charakteru. Faworytem zdaje się być właśnie łotewski zespół. Powrót na zaplecze Ekstraligi umożliwić mają Thomas Hjelm Jonasson i Hans Andersen. Co więcej, Lokomotiv dysponuje potężną szkółką juniorską, której adepci stanowią blisko 90% składu. Pokrzyżować plany spadkowiczom będzie chciał OK Bedmet Kolejarz Opole. Do drużyny dołączyli nowi liderzy – Jacob Thorsell i Andriej Kudriaszow. W Poznaniu owoce po raz kolejny przyniosła współpraca z gorzowską Stalą. Skorpiony pozyskały na zasadzie „gościa” Rafała Karczmarza. Oprócz wychowanka ekipy z Gorzowa do zespołu Piotra Palucha trafili Tero Aarnio oraz Eduard Krcmar i kilku obiecujących, duńskich juniorów. Powstały w zeszłym roku w Rzeszowie twór prężnie się rozwija. Klub stworzony ponownie od podstaw zasili w tym okienku m.in. Hubert Łęgowik, Andriej Karpow oraz Sam Masters. Kolejnym złożonym z młodych zawodników zespołem jest drużyna Kolejarza Rawicz pod kierownictwem trenera Romana Jankowskiego. Regularnie zasilają ją juniorzy z niedalekiego Leszna, którzy stawiają pierwsze kroki w polskich rozgrywkach. Do ekipy dołączył jedynie Damian Dróżdż. Niemieckie zespoły także pozostawiły po sobie wrażenie, iż będą chciały utrzeć nosa rywalom. Szczególnie drużyna z Landshut zbudowała skład w oparciu o najlepszych zawodników ze swojego kraju. Martin Smolinski oraz Kai Huckenbeck mają stanowić o sile i potencjale Diabłów.
Okienko transferowe w każdym sporcie to zawsze czas burzliwych dyskusji oraz gorączkowego wyczekiwania. Teraz, gdy wszystko jest wiadome, zespoły mogą na chłodno analizować zestawienia rywali i przygotowywać się do nowego, miejmy nadzieję, mniej chaotycznego sezonu. Fanów czeka niestety stagnacja spowodowana okresem zimowym, ale na wiosnę tradycyjnie głód żużla da z powrotem o sobie znać.
Bartosz GLAPIAK