Jak femiplakaty zmieniają życie?

Paryż ozdobiony femiplakatem z napisem: ,,Zamordowanym kobietom,
zobojętniała ojczyzna”. Fot. JeanLucIchard 

Każdy kolejny akt prawny, który reguluje i ustanawia równość między płciami nie wydaje się już być niczym nietypowym oraz wartym dzielenia włosa na czworo. Ludzie niezaangażowani w tematykę nauk humanistycznych z dziedziny gender studies często rozważają motywy słuszności dalszej działalności europejskich feministek, zestawiając ich sytuację z tą zupełnie odmienną, która dotyka kobiet żyjących na przykład w Afryce Zachodniej. Często są one pozbawione wielu praw, które udało nam się wywalczyć. Jest to swoisty przejaw ignorancji mechanizmów, które są znacznie bardziej skomplikowane i wpływają na każdą część naszego życia.

W laickiej Francji, która zmaga się z dużą ilością widocznej różnorodności, nikt ostentacyjnie nie wykrzykuje: „Jesteśmy lepsi od afrykańskich ludności. My podjęliśmy decyzję o kolonizacji. Szkoda, żeby żyli bez naszej zachodniej spuścizny kulturowej”. W każdej postpatriarchalnej rzeczywistości również nie słyszy się decyzyjnych osądów, wypowiadanych w stronę kobiet, które bezpośrednio klasyfikowałyby je jako te niepotrzebnie uprzywilejowane. Ludzie nie wyrażają takich osądów, ponieważ w opinii publicznej nie ma na to raczej przyzwolenia. Jednakże to nie zmienia faktu, że ten sposób myślenia towarzyszy nam w codziennej egzystencji. Te ukryte tendencje przejawiają się natomiast w statystykach, są idealnym ucieleśnieniem tego, czego chronicznie doświadczamy. Analogiczna sytuacja dotyczy zjawiska przemocy wobec kobiet.

25 listopada przypada Międzynarodowy Dzień przeciwko Przemocy Wobec Kobiet, który rozpoczyna 16 dni kampanii przeciwko przemocy ze względu na płeć. W raporcie badającym skalę przemocy wobec kobiet w Unii Europejskiej z 2014 wykazano, że około 31% kobiet po ukończeniu 15. roku życia doświadczyło raz lub więcej niż raz przemocy fizycznej. Pewnego rodzaju przemocy seksualnej doświadczyła jedna na 10 kobiet, od czasu ukończenia 15. roku życia natomiast jedna na 20 została zgwałcona. Przemocy psychicznej, którą najtrudniej wykazać, doświadczyły 2 na 5 kobiet (43%) ze strony byłego lub aktualnego partnera. Specjaliści z państw członkowskich cały czas borykają się z brakiem rzetelnych danych przedstawiających skalę oraz charakter problemu. Dodatkowo pojęcie gwałtu i konotacje z nim związane często warunkowane są przez różne czynniki, takie jak np. poziom równouprawnienia płci, czy kulturowa akceptacja przemocy.

Vive la France!

We Francji w związku z przemocą, której doświadczają kobiety, powstała inicjatywa obklejania miast plakatami o treściach, które mają przypominać o skali problemu, jakim jest kobietobójstwo. W języku francuskim powstało określenie na to zjawisko, które uzyskało nazwę Fémincides (od słów: féminin-kobieca i homicide-zabójstwo). Dodatkowo słowo to zostało wpisane do jednego z najbardziej znanych i poważanych słowników „Le Petit Robert” w 2015 roku. Niestety nadal nie figuruje we francuskim kodeksie karnym. „Plakaciary” kleją i przejmują przestrzeń publiczną. Prosta i przejrzysta szata graficzna, odręczny styl pisma to ich narzędzia. Wszystkie te aspekty mają potęgować krytykę wymierzoną przeciwko kobietobójstwom, przemocy domowej i homofobii. Duże czarne litery, malowane na arkuszach A4, przyklejonych do ścian tworzą wymowne slogany takie jak: „Ona go zostawiła, on ją zabił”, „Nigdy nie zabijamy z miłości”, „Za 40 kobietobójstw będzie gwiazdka”, „Nie rodzimy się kobietami, ale nimi umieramy” (nawiązujący do jednego ze słynnych cytatów Simone de Beauvoir, francuskiej feministki drugiej fali). Kobiety kleją też dłuższe treści, przedstawiające holistyczne historie: „Miałam 14 lat, powiedziałam nie, ale byłam nękana, fizycznie i psychicznie, przez mojego chłopaka, dopóki się nie poddałam. Poddanie się to nie zgoda…” Cała działalność jest dokumentowana na Instagramie, jednym z najsprawniej działających kanałów informacyjnych tych czasów. Każda większa francuska aglomeracja tworzy swoje własne konto. Inicjatywę rozpoczęła w 2019 roku Marguerite Stern, która początkowo chodziła samotnie po ulicach Marsylii i naklejała plakaty zawierające imiona kobiet, które zginęły w wyniku przemocy. Następnie twórczyni inicjatywy przeprowadziła się do Paryża i dopiero tam zjednoczyła mnóstwo kobiet, które podzieliły chęci do takiej formy manifestowania niezgody na zastany porządek.

Kolaże są angażujące, zawierają bardzo emocjonalne słownictwo, a fakt, że są porozwieszane w najbardziej zaludnionych miejscach sprawia, że ludzie są narażeni na konfrontację z ich przekazem. Ich celem jest jednoczenie ludzi oraz ostrzeganie osób, które nie są uwrażliwione na kwestię przemocy wobec kobiet. Uczestniczki często kleją imiona i nazwiska ofiar, opisują sposób, w jaki zostały zabite. To jest brutalne, silne i angażujące, ale autorki twierdzą, że tak naprawdę mówi się tylko o faktach i życiu ofiar. Hasła początkowo dotyczyły tylko przemocy domowej, ale później zostały rozszerzone na wszystkie rodzaje przemocy związanej z płcią. Chodzi o to, aby pokazać, że kobietobójstwo jest częścią systemu. Wszystkie kwestie związane z przemocą uwarunkowaną płcią są ze sobą powiązane i mogą przybierać różne formy. Molestowanie seksualne, gwałt, napaść na tle seksualnym, przemoc domowa i bezkarność sprawców są częścią jednego tworu. We Francji „plakaciarą” może zostać każda kobieta. Z inicjatywy oficjalnie są wykluczeni mężczyźni, ponieważ „plakaciary” chcą stworzyć bezpieczną strefę dla kobiet, które zdecydowały się na takie czynności ze względu na doświadczania przemocy.

Polska klejem i farbą płynąca

Mimo że inicjatywa „collages féminicides” rozpoczęła się dopiero rok temu, bardzo szybko zawładnęła umysłami młodych Polek i polskimi murami. Aktualnie każda większa polska aglomeracjach – Kraków, Poznań czy też Warszawa – jest ozdobiona femiplakatami. „Plakaciary” również tworzą społeczność w sieci, utrzymują kontakty i wspierają się międzynarodowo. Ciekawym zjawiskiem jest również fakt, że te mocno inspirowane francuskimi pierwowzorami slogany tłumaczone są na język polski. W instagramowych postach pojawiają się również tłumaczenia nowych, polskich cytatów na język francuski oraz angielski. Zdecydowanie jest to ciekawym zjawiskiem, podkreślającym fakt, że „solidarność naszą bronią”. Nawet Francja, której udało się zrealizować więcej feministycznych postulatów pozostaje w komitywie z państwami nadal walczącymi o tak pożądane prawo Simone Veil. W Polsce z prawnego punktu widzenia „plakaciary” muszą przestrzegać kilku reguł. Po pierwsze, zabronione jest plakatowanie w miejscu do tego niedozwolonym bądź bez zezwolenia zarządcy. Za takie wykroczenie można dostać karę w wysokości 500 zł. Porównanie plakatowania z wandalizmem okazuje się zatem nietrafne. Cele, które motywują uczestniczki inicjatywy są istotne dla sprawnego działania społeczeństwa, a sam dobór miejsc plakatowanych wyklucza celowość niszczenia mienia.

Sytuacja kobiet na pewno nie zmieni się wyłącznie od plakatowania. Zarówno jak nie udało się osiągnąć równości między płciami wyłącznie od przyznania praw wyborczych kobietom. Każda przemiana jest składową wielu czynników, które krok po kroku prowadzą do ogólnej zmiany społecznej oraz tej w naszych świadomościach. Możliwe, że plakaty pojawiające się w znacznej liczbie sprawią, że ten widok będzie znormalizowany, wywoła refleksję u odbiorców, którymi tak naprawdę mogą być wszyscy. „Plakaciary” działają bardzo naiwnie, ryzykują trochę naruszeniem swojej wolności w związku z potencjalnymi konsekwencjami. Nie dobierają grona odbiorców, chyba że plakatują w okolicach kościołów. Wydają się być idealistkami z misją. Ich działania przypominają trochę krzyki ze Strajków Kobiet, które były tak wytykane kobietom. Te podwórkowe słowa – cytując polityków – nie są wysublimowaną formą wyrażania swojej dezaprobaty. Zarówno plakaty jak i protesty mają być przejaw naszego niezadowolenia z sytuacji. Pokazać jak bardzo jesteśmy bezsilne, ale nie poddajemy się. Siłą napędową akcji jest solidarność i autentyczność odczuć kobiet, które pozwalają, żeby ich ogień walki nie zgasł przy pierwszym niepowodzeniu.

Zuzanna PRZYGRODZKA