W miniony wtorek już 28 raz wręczono Paszporty Polityki podczas uroczystej gali transmitowanej online. To jedna z najważniejszych nagród kulturalnych w Polsce przyznawana utalentowanym artystom za niezwykłe osiągnięcia. W tym roku Paszporty przyznano aż w dziewięciu kategoriach, w tym specjalnej kategorii „Kultura zdalna”. Wśród laureatów znalazła się SIKSA z nagrodą za muzykę popularną.
Słysząc dzisiaj określenie „muzyka popularna” podświadomie możemy rozumieć je zbyt dosłownie. Wyobrażamy sobie pewien gatunek muzyczny, który znany jest przeważającej części społeczeństwa; taki, który będzie można puścić na większości stacji radiowych czy drobnym przyjęciu. Przyjemny dla ucha, mało krzykliwy, bez zbędnych kontrowersji. To ten specyficzny typ piosenek, które słuchane od środka i tak wpadną nam w ucho, a noga podświadomie zacznie wystukiwać chwytliwy rytm, bez zbędnego skupiania się na tekście. Cóż, tak się składa, że żadne z tych zdań nie opisuje twórczości SIKSY.
Nowe oblicze punka
SIKSA, wbrew sugerowanej w nazwie formie gramatycznej, jest tak naprawdę duetem. Składają się na niego Alex Freiheit, wokalistka odpowiedzialna za tworzenie i werbalizowanie tekstów, oraz Buri – basista. Na tym etapie kończą się konotacje z muzyką popularną. Gitara basowa to główne narzędzie walki na scenie zaraz obok mikrofonu, który potęguje krzyki Alex. Nie znajdziecie tu całej palety instrumentów muzycznych, wspólnie składających się na piękne i przyjemne dla ucha dźwięki. SIKSA to duet punkowy. Głosów oburzonych stwierdzeniem, że właśnie tak nazywają swoją twórczość, jest wiele. Dla SIKSY punk to możliwość wyrażania swojej złości, to jej bunt przeciwko zastanej rzeczywistości. Mówi, że punk powinien być otwarty – na mniejszości, na kobiety.
Duet powstał w 2014 roku. Od tamtego czasu wspólnie zagrali ponad 250 koncertów na terenie Polski i za granicą. Odwiedzają przede wszystkim kluby, ale można ich usłyszeć także na festiwalach, slamach poetyckich czy w galeriach sztuki. W swoim dorobku mają już kilka albumów oraz sporo materiału live. Nie wszystko, co przedstawiają na scenie, trafia następnie na płyty. W duchu krążków powstały natomiast dwa filmy pełnometrażowe. Twórczość SIKSY jest bardzo szeroka, bowiem Alex jest również aktorką teatralną. Można ją było zobaczyć na deskach Teatru Polskiego w Poznaniu, gdzie wcieliła się w rolę Kordianki w reinterpretacji klasycznego dzieła „Kordian”. Wspólnie z Burim zagrali również główne role w sztuce „Kaspar Hauser” w Teatrze Współczesnym w Szczecinie i stworzyli do niej podkład muzyczny.
Przekonać przekonanych
Twórczość SIKSY jest bardzo specyficzna. Podczas ich koncertów w uszach rozbrzmiewają ogłuszający bas i krzyki, ale to właściwie nie tylko koncert, lecz cały performance. Bo Alex rzadko śpiewa, głównie krzyczy. Krzyczy o swojej złości bez pięknych słów i walorów estetycznych. Obnaża swoje emocje w prawdziwej formie, konfrontuje je z widownią. Granice między artystką a widzem przecierają się podczas jej występów. Jeśli przekleństwa zasłyszane na ulicach podczas Strajków Kobiet odrzucają was, u SIKSY będzie tylko gorzej. W swoich utworach porusza własne doświadczenia, które nigdy nie były usłane różami. To właśnie punk feministyczny jest definicją SIKSY. Wokalistka krzyczy więc o przemocy wobec kobiet i gwałcie, ale także o dorastaniu małej dziewczynki w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Nie boi się podejmować tematu cielesności, walczy z kultem pięknego ciała i angażuje się politycznie. W swoich tekstach Alex często bawi się romantycznymi mitami, gardzi wielkimi bohaterami i wznoszonymi dla nich pomnikami, a także stawia czoła prawicowemu radykalizmowi.
Jeśli pod określeniem „muzyka popularna” spodziewacie się utworów, które będziecie mogli słuchać na co dzień, twórczość SIKSY do nich nie należy. To bardzo mocne doświadczenie, często wymagające chwili przemyślenia. Dodatkowo przytłacza forma – gwałtowny bas i krzyk. Utwory te przeznaczone są dla specyficznej grupy osób. Podczas jednego z koncertów Alex trafnie stwierdziła, że SIKSA „przekonuje przekonanych”. Raczej nie znajdziecie wśród jej fanów osób o określonych poglądach. Sam przyjemności spotkania z SIKSĄ doświadczyłem wielokrotnie, od koncertów i sztuki teatralnej po benefis na deskach teatru (tak, SIKSA jeszcze w 2018 miała swój benefis, po zaledwie czterech latach działalności). To zawsze trudne spotkania. Kiedyś podczas koncertu w poznańskim klubie „Pod Minogą” pomyślałem, w mniej lub bardziej wulgarny sposób, że nikt nie drze się tak wspaniale jak SIKSA. Swoje zdanie podtrzymuję.
Robert PŁACHTA