12 stycznia 2021 to data, która może utkwić w pamięci większości kibiców Manchesteru United. Tego dnia bowiem, w wyniku zwycięstwa z Burnley, Czerwone Diabły zasiadły na fotelu lidera Premier League. Na tym etapie rozgrywek stało się to po raz pierwszy od sezonu 2012/13. Była to ostatnia kampania Sir Alexa Fergusona na Old Trafford, która w dodatku zakończyła się tytułem mistrzowskim, co musi rozbudzać wyobraźnię osób związanych z klubem.
W związku z zaistniałą sytuacją należałoby się zastanowić nad tym, czy wizja powrotu na tron po ośmiu latach przerwy jest osiągalna. To, co wyróżnia tegoroczne zmagania w lidze angielskiej, to brak stabilnej formy drużyn plasujących się na czołowych miejscach. Nawet Czerwone Diabły na 17 meczów straciły punkty aż sześciokrotnie. W połączeniu z tym, jak wyrównane i intensywne są te rozgrywki, trudno na tym etapie jednoznacznie powiedzieć, co się wydarzy. Są jednak czynniki, które przemawiają za sukcesem ekipy z Old Trafford i przeciwko niemu. Jednym z takich pozytywów w kontekście walki o czempionat jest coś, co niekoniecznie cieszy sympatyków Man Utd, mianowicie spadek z Ligi Mistrzów do Ligi Europy. Nie jest to rzecz wpływająca korzystnie na ocenę poczynań zespołu, ale zważywszy na prestiż tych pierwszych rozgrywek główni rywale do tytułu mistrza Anglii (Liverpool i Manchester City) będą zmuszeni do maksymalnego wysiłku na co najmniej dwóch frontach. Ekipa pod wodzą Norwega nie może oczywiście w stu procentach odpuścić Ligi Europy, ale to trofeum niezbyt elektryzuje miłośników angielskiego futbolu. Ewentualny blamaż nie będzie bardzo rozpamiętywany, jeżeli klub osiągnie sukces na krajowym podwórku. Gołym okiem da się też zauważyć inny powód pozwalający myśleć o ukończeniu ligi na szczycie.
Forma ma to do siebie, że bywa zmienna. Wydaje się jednak, iż już od dawna w czerwonej części Manchesteru ból głowy trenera nie był spowodowany dyspozycją swoich podopiecznych. Ta jest bowiem dobra. Szczególnie środkowa strefa boiska jest aktualnie konkurencyjną formacją. Jedynym pewniakiem do gry jest, wybrany na najlepszego piłkarza ligi w grudniu, Bruno Fernandes. Portugalczyk dostarczył w tym sezonie Premier League już 11 goli i 7 asyst. Do tego wiatru w żagle złapali gracze rywalizujący o pozostałe miejsca: Paul Pogba, Fred czy Scott McTominay. Odpuszczać nie zamierzają także Nemanja Matić i sprowadzony przed sezonem z Ajaksu Donny van de Beek. Kolejnym zawodnikiem, na którego na Old Trafford muszą chuchać i dmuchać, żeby nie złapał kolejnej kontuzji, jest Eric Bailly. Urazy prześladują Iworyjczyka od początku jego przygody na Wyspach. Ostatnimi czasy po kolejnej rekonwalescencji obrońca pokazuje jednak, dlaczego sztab wciąż darzy go zaufaniem. Wraz z Harrym Maguirem tworzą to, czego brakowało United przez wiele lat – mocny duet stoperów. Z drugiej strony nie wszystko jest tak kolorowe, jak wygląda w tabeli.
Nieustanna niepewność
Ostatnie mecze ligowe to głównie zwycięstwa przeplatane remisami. To, co jednakże może niepokoić, to (nie licząc meczu z Leeds United) rozmiary tych wygranych. Zazwyczaj wynik „kręci się” wokół remisu i do ostatnich sekund Czerowne Diabły muszą męczyć się, aby nie stracić punktów. Fakt ten, w połączeniu z porażką w Lidze Mistrzów, wywołuje nieustające, mimo pozycji lidera, wątpliwości wokół osoby Solskjæra na ławce trenerskiej. Początki jego pracy były piorunujące. Wtedy właśnie wykształciło się tytułowe sformułowanie: „Ole na kole” czy też „Ole’s at the wheel”. Później bywało gorzej, a nastroje wokół Norwega zmieniały się niczym w kalejdoskopie. Przeciwnicy jego pracy zarzucają mu braki taktyczne i poleganie na indywidualnościach. Entuzjaści z kolei zwracają uwagę na pozycję w tabeli czy to, że nie ma pewności, iż zmiana trenera wyszłaby na plus. Kto ma rację? Jak zwykle leży ona zapewne gdzieś pośrodku. Bez wątpienia jednak zarząd nie ma w tym momencie podstaw do zmian na tym stanowisku. Kibicom pozostaje więc wierzyć, że tym razem ich ukochana drużyna nie zaliczy nagłego spadku formy.
Czy Manchester United sięgnie po upragnione mistrzostwo? Tego nie wie nikt, ale – w porównaniu z innymi sezonami po erze Fergusona – są ku temu podstawy. Wydarzyć się może jeszcze wiele, aczkolwiek wiele wskazuje też na to, że walka o tytuł będzie elektryzująca i przeciągnie się aż do finiszu zmagań. Pozostało zatem tylko czekać, co wydarzy się dalej. Pierwszy sprawdzian już dziś z Liverpoolem na Anfield.
Krzysztof PUCZKO