Nowy film Agnieszki Holland „Szarlatan” zadebiutował w lutym 2020 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie. Został nominowany jako reprezentant czeskiego kina w kategorii najlepszego filmu międzynarodowego do tegorocznych Oscarów. Czym produkcja zasłużyła sobie na honory?
„Szarlatan” to dramat biograficzny prezentujący szerszej publice sylwetkę i losy lekarza, Jana Mikoláška. Główna linia narracyjna pochodzi z czasów, gdy Mikolášek jest w kwiecie wieku i prowadzi własną klinikę. Natomiast w retrospektywnych wstawkach widz zapoznaje się z początkami kariery młodego lekarza oraz jego proweniencją. W rolę tytułowego szarlatana wcieliło się dwóch aktorów – Ivan i Josepf Trojanowie. Poproszenie aktorów, których łączy relacja ojciec-syn o zagranie tej samej postaci, umożliwiło zachowanie niespotykanej ciągłości w kreacji postaci czechosłowackiego zielarza. Holland jednak rezygnuje z chronologicznego ukazania wydarzeń. Wątki pochodzące z różnych faz życia bohatera przeplatają się nieustannie podczas godziny i 58 minut seansu. Pojawiają się sceny przedstawiające drogę edukacji i pierwszy debiut, moment rozkwitu kariery Mikoláška oraz jej zmierzch. Przywołanie wątków z początków działalności lekarza jest kluczowe dla zrozumienia wielowymiarowości i problematyki protagonisty. W praktyce jednak podczas seansu można odczuć lekki dysonans poznawczy. Akcja filmu niekiedy w połowie rozpoczętego wątku bez wyraźniejszego punktu łączącego wraca do zdarzeń z przeszłości.
Główny bohater to autentyczna postać czeskiego uzdrowiciela, którego rozsławił w Europie dar stawiania precyzyjnej diagnozy. Urodzony w Rokycanach w latach 80. XIX wieku podąża śladami ojca, zagłębiając się w tajniki zawodu ogrodnika. Pomaga przy pielęgnacji włości austriackiego ministra z dynastii Habsburgów – Rajnera Ferdynanda. Właśnie na dworze arcyksięcia po raz pierwszy spotyka się z medycyną alternatywną i wbrew woli rodziny podejmuje staż u zielarki, niejakiej Pani Mühlbacher. Kobieta przyjmuje młodego adepta i uczy, w jaki sposób wystawiać diagnozę w oparciu o próbki moczu. Wiedzę nabytą jako ogrodnik Mikolášek potrafi umiejętnie przetransponować na grunt medycyny, co ostatecznie przesądza o jego pierwszym sukcesie. Za pomocą maści ziołowej zdołał uchronić członka swojej rodziny od amputacji całej nogi, która za sprawą rozprzestrzeniającej się gangreny była spisana przez chirurgów na straty.
Postać Jana Mikoláška sprawia wrażenie rozdartej pomiędzy swoją naturą a powołaniem. Holland wykreowała nieszablonowy wizerunek, w którym ścierają się dwa światy: pobożnego filantropa i egotycznego dyktatora. Skrajności definiują to, kim jest główny bohater „Szarlatana”. Część jego tożsamości widz poznaje przez pryzmat pracy zawodowej, druga odsłaniana jest w scenach obrazujących życie prywatne zielarza. Historia podszyta jest tragizmem, u którego podnóża stoją realia wojenne. Akcja dramatu, podobnie jak w innych produkcjach Agnieszki Holland, osadzona jest w rzeczywistości drugiej połowy XX wieku. Mikolášek spotyka się z niesprawiedliwością ze strony prawa, co doskonale uchwycono w obrazie Holland. Produkcja to także opowieść o doli wybitnych lekarzy, którzy nigdy nie mieli okazji otrzymać profesjonalnego wykształcenia medycznego.
Warto wspomnieć, że fenomen postaci Jana Mikolášeka związany jest także z egalitarnym charakterem jego usług. Często działał pro bono służąc zarówno diagnozą, jak i pomocą materialną. Jego praktyka wychodziła również ponad podziały polityczne. Wzywali go do siebie zarówno wysoko postawieni działacze związani z partią NSDAP, jak i ludzie sztuki pokroju czeskiego kompozytora Josefa Foerstera.
„Szarlatan” stanowi wielowymiarowy obraz relacji człowieka z naturą. Jest to szczególnie aktualne w świetle ostatnich zdarzeń. Produkcja powróciła na ekrany polskich kin studyjnych w czasie rozluźnienia reżimu sanitarnego związanego z panującą pandemią COVID-19. Jak podsumowuje sama Agnieszka Holland w spocie opublikowanym przez GUTEK FILM: „Ten film, może dlatego, że nie udziela żadnych łatwych odpowiedzi, że stawia pytania jest w jakimś sensie – leczniczy (…) przez to, że pokazuje całą złożoność natury ludzkiej i świata pomoże nam zmierzyć się również z tym, gdzie jesteśmy dzisiaj.”. W nawiązaniu do słów reżyserki „Szarlatan” to wizualne remedium działające ku pokrzepieniu serc współczesnych widzów.
Kornelia STARCZEWSKA