Formuła E do dzisiaj budzi wśród kibiców skrajne emocje – jedni uważają ją za marketingowy ekologizm połączony z okropnym dźwiękiem i niską wartością sportową, inni podkreślają jej przyszłościowość oraz nieprzewidywalność. Alejandro Agag, twórca tej serii, zdecydował się przenieść doświadczenia zdobyte przy tworzeniu pierwszej serii wyścigowej jednomiejscowych samochodów elektrycznych na nowy projekt, który wystartuje już w pierwszy weekend kwietnia.
Extreme E z Formułą E łączy tylko to, z czego pozyskiwana jest energia do napędzania pojazdów oraz idea, która przyświeca temu projektowi. W nowej serii wyścigowej nie chodzi bowiem tylko o sportową rywalizację, lecz także o podnoszenie świadomości społecznej i pozytywny wpływ na zagrożone rejony naszej planety. Założeniem jest, że karawana, podróżująca specjalnie przystosowanym statkiem RMS St. Helena, nie pozostawi po sobie żadnych zniszczeń, a dodatkowo poprawi sytuację odwiedzanego obszaru. Razem z zawodnikami i pojazdami na pokładzie znajdą się również naukowcy, którzy przy okazji zawodów zbadają określone tereny.
Ekologia na pierwszym planie
Wyścigi elektrycznych SUV-ów, które są w stanie poruszać się praktycznie na każdym terenie, będą pretekstem, by choć trochę poprawiać otaczającą nas rzeczywistość. Jak podaje oficjalna strona internetowa serii, Extreme E to pierwszy sport, który powstał z powodu zainteresowanie kwestią zmiany klimatu. Przede wszystkim chodzi o propagowanie elektromobilności, co ma w przyszłości spowodować zmniejszenie zanieczyszczenia atmosfery. Prąd potrzebny do przeprowadzenia zawodów będzie wytwarzany ze specjalnych wodorowych agregatów, które pozostawiają tylko jeden produkt uboczny – wodę. Zapewni to serii zerową emisję przy ładowaniu pojazdów.
Organizatorzy wymieniają pięć głównych celów, do których ma się przyczynić Extreme E: promowanie odpowiedzialności klimatycznej, zmniejszanie wpływu wywieranego przez sport na klimat, wykorzystywanie platformy, jaką daje rywalizacja do edukowania, promowanie odpowiedzialnej i racjonalnej konsumpcji dóbr, a także organizowanie przedsięwzięć na rzecz klimatu. Dodatkowo planowane są specjalne projekty, które mają wspierać zarówno lokalną społeczność, jak i środowisko, w którym pojawi się seria. Nie będzie ona jednak dostępna dla kibiców, gdyż po pierwsze organizatorzy chcą zmniejszyć ślad węglowy, wynikający z podróżowania na zawody, a po drugie widzowie mogliby pozostawić po sobie zniszczenia w ekosystemie.
Pierwszy sezon będzie się składał z pięciu rund, a każda ma zwracać uwagę na inny problem. Pustynne X Prix odbędzie się w Arabii Saudyjskiej, Oceaniczne X Prix w Senegalu, w pobliżu ikonicznego dla motorsportu jeziora Lac Rose, Arktyczne X Prix na Grenlandii, Amazońskie X Prix w Brazylii i Lodowcowe X Prix w Patagonii. Każda z tych lokalizacji jest zagrożona z powodu zmian klimatu, a Extereme E, pojawiając się tam, chce propagować wiedzę o tym.
Clou programu
Oczywiście bez mocnego projektu sportowego ta inicjatywa od początku nie miałaby szans powodzenia. Rywalizacja zapowiada się bardzo ciekawie. Na starcie pierwszego sezonu stanie dziewięć samochodów Odyssey 21. Te elektryczne SUV-y mają moc 400 kilowatów, co w przeliczeniu daje równowartość 550 koni mechanicznych. Każdy z 9 zespołów ma dwóch kierowców, ponieważ w połowie wyścigu następuje zmiana za kierownicą. I co najważniejsze – każda ekipa musi mieć kierowców obydwu płci.
Zarówno lista zespołów, jak i zawodników przedstawia się imponująco. Swoje ekipy wystawia trzech mistrzów świata F1: Lewis Hamilton, Nico Rosberg i Jenson Button. Ten ostatni sam zasiądzie za kierownicą! Poza nim oglądać będzie można m.in. rajdowych mistrzów świata, Sébastiana Loeba i Carlosa Sainza, jak i mistrzów świata w rallycrossie – Johana Kristofferssona, Timmy’ego Hansena i Mattiasa Ekströma. Wśród zawodniczek warto zwrócić uwagę na Laię Sanz, najlepszą motocyklistkę w historii Rajdu Dakar, dla której będzie to debiut na czterech kołach, Jamie Chadwick, zwyciężczynię W Series czy Australijkę, Molly Taylor, osiągającą sukcesy na rajdowych oesach.
Każdy weekend wyścigowy będzie składał się z dwóch dni rywalizacji na torze mającym wykorzystywać naturalne ukształtowanie terenu i nie wpływać na niego w nieodwracalny sposób. W sobotę odbywać się będą przejazdy kwalifikacyjne, natomiast w niedzielę półfinał, „crazy race”, wyścig o miejsca 7-9 i finał. W decydującej rywalizacji dnia wezmą udział dwie najlepsze załogi półfinału i triumfator „szalonego wyścigu”. Na każdy wyścig złożą się natomiast dwa okrążenia – jedno pokonuje mężczyzna, a drugie kobieta. To zespoły decydują, kto będzie rozpoczynał rywalizację.
Niewątpliwie koncepcja Extreme E jest ciekawa. Czy wypali zarówno jako projekt sportowy, jak i proekologiczny przekonamy się za jakiś czas. Pewne jest, że jej twórca, Alejandro Agag, jest człowiekiem pełnym determinacji, który potrafi poprowadzić dane przedsięwzięcie ku owocnej przyszłości, co udowodnił już przy tworzeniu Formuły E. Pozostaje pytanie, czy rywalizacja będzie tak ekscytowała kibiców, jak projekt ekscytuje zawodników. Bo bez części sportowej część edukacyjna będzie tylko ładnym PR-owym wpisem na stronie internetowej.
Rafał WANDZIOCH