Władze prowincji Gyonggi w Korei Południowej 08.03 wydały rozporządzenie dla firm zatrudniających obcokrajowców. Sprawa dotyczyła obowiązku wykonania testów na Covid przez pracowników. Podobny nakaz został wprowadzony 17.03 w Seulu. Za niezastosowanie się do poleceń groziła grzywna w wysokości do 3 mln wonów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dotyczyło to jedynie cudzoziemców.
Nakaz wykonania testów wywołał oburzenie wśród obcokrajowców mieszkających w Korei i nie ma się co dziwić. Jedynym kryterium, jakim kierowały się organy prowincji Gyonggi przy wydawaniu rozporządzenia, była przynależność narodowościowa pracowników. Nie liczył się kontakt z chorymi na Covid-19, jak ma to miejsce przy standardowych procedurach, dotyczących testowania na koronawirusa. Koreańczycy zatrudnieni w tych samych firmach, nie otrzymali nakazu wykonania badania. Obowiązek został więc odczytany jako akt dyskryminacji wobec obcokrajowców.
– Mieszkam w Korei od lat, spłacam kredyt hipoteczny, prowadzę firmę, mam rodzinę i płacę podatki, a mimo tego traktują nas tutaj, jakbyśmy to my byli problemem. Wydaje mi się to ksenofobicznie i rasistowskie – powiedział agencji „Reuters” John, grafik z Wielkiej Brytanii, obecnie mieszkający i pracujący w Korei.
Na początku Koreańskie media zdawały się milczeć w tej sprawie. W telewizji można było usłyszeć tylko o tym, że ludzie stoją w długich kolejkach, często nie zachowując dystansu. Przedstawiano także Koreańczyków mieszkających nieopodal punktu wymazów, którzy narzekali na hałas. Mimo tego nie mówiono o dyskryminacji wobec cudzoziemców. Testy dla obcokrajowców pozostawały więc obowiązkowe. Zmieniło się to dopiero za sprawą oddolnych działań emigrantów, którzy złożyli petycję do prezydenta Korei. W tym samym czasie interweniowały organizacje międzynarodowe. Ambasador Wielkiej Brytanii w Korei Południowej także podjął działanie i złożył skargę do koreańskiego rządu. Gdy sprawa zyskała na rozgłosie, media w Korei Południowej zaczęły przyglądać się problemowi z perspektywy cudzoziemców. W niedługim czasie na temat owego nakazu wypowiedzieli się także koreańscy eksperci.
– Czym różnią się obcokrajowcy od Koreańczyków w czasie pandemii? Oni żyją w naszym kraju od wielu lat. To jest problem, który można określić, jako łamanie praw człowieka – tłumaczył prof. Lee Jae-Gap z Hallym University Medical Center w rozmowie z The Korea Herald.
Lokalne władze prowincji Gyonggi i Seulu odpierają jednak te zarzuty. W swoich komunikatach podkreślają, że początkowo rozporządzenie miało dotyczyć obcokrajowców pracujących wyłącznie w fabrykach. Obowiązek był bowiem wprowadzony po wzroście zakażeń u cudzoziemców zatrudnionych w zakładach. W firmach tych nie były przestrzegane obostrzenia, a ich pracownicy mieszkali wspólnie w ciasnych lokalach. W takich warunkach wirus łatwo się rozprzestrzenia. Co to ma jednak wspólnego z testowaniem wszystkich emigrantów, bez względu na wykonywaną pracę? Otóż według władz Seulu wprowadzenie przepisów w pierwotnej formie, miało wiązać się z dyskryminacją na tle zawodowym. W związku z tym rządzący wprowadzili rozporządzenie dotyczące wszystkich obcokrajowców. Tym samym, przewrotnie, stali się rasistami i ksenofobami w oczach wielu ludzi. Niemniej jednak lokalna administracja nie wycofała się szybko ze swoich postanowień. Interwencja Komisji Praw Człowieka oraz ambasadorów różnych krajów poskutkowała zniesieniem obowiązku. Ostatecznie nakaz testowania odwołano 19 marca, czyli jedenaście dni od opublikowania rozporządzenia. Niesmak jednak pozostał. Wycofanie przepisów nastąpiło zbyt późno. Wielu cudzoziemców i tak zrobiła badania według wcześniejszych wytycznych. Eksperci wskazują, że ostateczne rozwiązanie problemu, nie było najlepsze.
– Zagraniczni pracownicy, żyjąc w Seulu, są w tym samym otoczeniu co Koreańczycy. Nie ma naukowych dowodów na to, aby bronić ostatecznie wprowadzone środki. Idąc tropem władz Seulu, wszyscy mieszkańcy miasta powinni zrobić test na Covid – zaznacza prof. Chun Eun-Mi.
Skoro wykryto ognisko zakażeń wśród konkretnej grupy zawodowej, to nie było przeciwskazań, co do zastosowania środków prewencji. Najbardziej odpowiednim rozwiązaniem byłoby po prostu przetestowanie samych pracowników fabryk, jak zamierzano zrobić na początku. Należałoby także wprowadzić regularne kontrole zakładów pracy. Być może w ten sposób władze Seulu i prowincji Gyonggi nie wykazałyby się rasizmem wobec wszystkich obcokrajowców.
Olimpia OLIK