Dwudziestoczteroletnia kobieta, blondynka o jasnej karnacji, odhaczająca na mapie kolejne państwa. Za najlepszy hotel służy jej namiot. Brzmi jak wstęp do dobrego filmu? Ta historia dzieje się naprawdę!
Dodo Knitter – pod taką nazwą można znaleźć podróżniczkę w mediach społecznościowych, za pomocą których dzieli się swoimi przygodami. Na swoim koncie ma już 48 odwiedzonych krajów. Przeżycia Dominiki – bo tak na imię podróżniczkę – na Instagramie śledzi ponad 50 tysięcy osób.
Na Saharę autostopem
Przygody zaczęły się od jeżdżenia autostopem do szkoły. „Miałam 25 kilometrów do liceum i często spóźniałam się na autobusy” napisała na Instagramie. W wieku 18 lat właśnie dzięki tej formie podróżowania dotarła do Portugalii, a rok później zwiedzała w ten sposób Bałkany, Szwecję i Danię. Pojechać stopem nad Bajkał czy na Saharę? Dla Dodo to żaden problem! Kiedy ja przygotowywałam się do serii egzaminów na studiach, ona wyruszyła 33-letnim mercedesem do Gambii. W kraju Afryki Zachodniej zbudowała wraz ze znajomym plac zabaw i zrealizowała kino objazdowe. Udało jej się nawet namówić mamę i razem przeszły Tour du Mont Blanc, lecz jak podkreśla – raczej samotne podróżowanie jest najbliższe jej sercu. To tylko kilka z wielu przykładów historii Dodo. W zeszłym roku postanowiła podzielić się nimi z innymi i wydała eBooka „Wszędzie w domu, ale dobrze najlepiej”. Każdy rozdział wzbogaciła o wykonane przez siebie ilustracje i fragmenty pamiętników. Obecnie na Instagramie można śledzić jej przygody w Tanzanii. Próżno tam szukać zdjęć na tle drogich hoteli, z drinkiem w ręku. Na Zanzibarze rozbiła za to namiot na plaży, bo to właśnie tzw. spanie na dziko wybiera najchętniej.
Mzungu w Afryce
„Mam wrażenie, że to nasze przeświadczenie o <<prawdziwej Afryce>> pełnej głodu, suszy, chorób napędza ten przykry wolonturystyczny biznes” napisała Dodo na swoim Instagramie.
Wolonturystyka to dwa w jednym: podróżowanie i pomaganie. Brzmi fajnie? Posiada jednak swoją ciemną stronę. W jej ramach może dojść do paradoksu i czasem bardziej zaszkodzimy, aniżeli pomożemy. Owszem, rozdawanie cukierków dzieciom najprawdopodobniej uszczęśliwi je, ale tylko na chwilę. Gabinet dentystyczny nie jest tam dostępny na każdym kroku, tak jak ma to miejsce np. w Polsce. Mzungu (człowiek rasy białej) nadal wywołuje poruszenie, ciekawość w zakątkach afrykańskich i często jest postrzegany jako chodzący portfel. Winni takiego traktowania jesteśmy sobie sami. Dodo znalazła więc inny sposób na pomaganie. Zorganizowała zbiórkę pieniędzy dla Fatou, dyrektorki szkoły w Gambii i jej rodziny, którą miała okazję poznać właśnie podczas jednej ze swoich wypraw, a która w obliczu pandemii koronawirusa straciła źródło dochodu. Dzięki zebranej kwocie (27 968 zł) udało się nie tylko zapewnić rodzinie finansowe bezpieczeństwo, ale także m.in. zamontować panele słoneczne na dachu szkoły.
Okazuje się, że o Afryce wciąż myśli się szablonowo, zapominając przy tym, jak bardzo jest rozległa. Zakątek zakątkowi nierówny. Podróżniczka obala te stereotypy, ukazując jej różnorodność. To nie tylko jałowa gleba i wieczne upały. To śnieg, bujna roślinność i Masaj z kontem na TikToku. Dodo Knitter łamie też inne schematy. Kobieta może wyruszyć w samotną podróż autostopem, nawet w rejony tak odległe i dla niektórych wciąż uchodzące za niebezpieczne i przy tym świetnie sobie radzić.
Ilona Dąbrowska