„Chcemy pamiętać, że Konstytucja 3 Maja i jej historyczna spuścizna to wspaniała, inspirująca opowieść. Przede wszystkim o energii witalnej, aktywizmie, zdolności do samonaprawy, poczuciu odpowiedzialności za dobro wspólne”. Tak 3 maja mówił człowiek, o którym w grudniu 2019 roku profesor Adam Strzembosz powiedział, że siedmiokrotnie złamał Konstytucję. Smutek, złość, irytacja, a może śmiech? Ten ostatni i w PRL-u nie jeden mrok rozjaśnił.
W 2017 roku w programie „Kublikacja” Olga Lipińska – twórczyni kabaretów, która rzeczywistość społeczną i polityczną wyśmiewała latami, o swojej roli i ówczesnej sytuacji politycznej mówiła: „Zawsze byłam naprawiaczką świata. Zawsze uważałam, że jeśli pokażę coś, co jest głupie czy szkodliwe, to to się naprawi. Przeszło mi to. Denerwuję się i martwię tym, co się dzieje w Polsce i nie bardzo wierzę, że coś się da zrobić.” Dzisiaj, gdy sytuacja wcale lepsza nie jest chyba pora na to, by odpowiedzieć twórczyni słowami jednej z jej piosenek, czyli „Daj se luz”.
„Puszczaj sobie mimo ucha”
13 kwietnia – druga rozprawa dotycząca urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich przed Trybunałem Magister Julii Przyłębskiej. Kobiety, która kiedyś orzekała w poznańskim sądzie, a gdy chciała wrócić do swojej roli, to niczym gromy spadły na nią opinie przełożonych. Bezlitosna była wobec Przyłębskiej także oceniająca jej pracę sędzia-wizytator. Kwintesencją wydanych opinii niech będzie jedno druzgocące dla pracy sędzi zdanie – stwierdzono bowiem, że jej powrót „nie będzie korzystny dla wymiaru sprawiedliwości”. Magister Przyłębską pogrążają też statystyki dotyczące spraw, które prowadziła. Na łamach „Gazety Wyborczej” wyliczano: „W 1995 r. aż 38,5 proc. wyroków (35 spraw) wydanych przez Przyłębską zostało uchylonych w apelacji. Rok później 32,5 proc. wyroków (13 spraw) było skierowanych do ponownego rozpoznania”. Jarosławowi Kaczyńskiemu można więc pogratulować jednego – tak kiepskiego sędziego, według opinii przełożonych i wizytatorów, a także statystyk, na pewno łatwo znaleźć nie było. A, że przy okazji okazał się on „odkryciem towarzyskim”. Nic, tylko pogratulować.
Magister Przyłębska na czele Trybunału Konstytucyjnego stanęła 21 grudnia 2016 roku. Już kilka dni później media informowały, że ze strony wspominanego organu zniknęły tytuły naukowe orzekających w nim sędziów. Prawdopodobnie kiepsko wyglądał jeden magister na tle kilku profesorskich nazwisk. Ale przecież nic straconego. Zeznającego dr hab. Adama Bodnara zawsze można krótko pouczyć: „Ja bym prosiła, żeby pan się zwracał do nas Wysoki Trybunale, tak jak zwracał się pan do Trybunału Konstytucyjnego, kiedy jeszcze przewodniczącym, prezesem Trybunału był pan prezes Rzepliński”.
„I nie szukaj dziury w całym!”
Ostatnie tygodnie pokazały, że niektórzy dziennikarze i politycy oraz część elektoratu są wyjątkowo marudni. Zamiast „dać se luz” ciągle dziury w całym szukają. Nie będzie Adama Bodnara, ale przecież będzie Bartłomiej Wróblewski. Jest rzecznik? Jest, a że bliżej mu do urzędu „rzecznika praw nieobywatelskich” – szukanie dziury w całym. Będą pieniądze z Unii w ramach Krajowego Programu Odbudowy? Mają być, a że z samorządem nikt nie gadał, a że niejasno mogą być dzielone środki? Znów jedni, drudzy, trzeci, a może i czwarci „dziur w całym szukają”.
A przecież mogli zadziałać jak Lewica – pojąć szybko, że „życia szkoda na docinki”, pójść na spotkanie, a później usłyszeć, że jeszcze przed sejmowym głosowaniem, KPO został do Komisji Europejskiej przesłany. Tłumaczył to kolegom z nowej, już nie „totalnej”, ale „merytorycznej” opozycji rzecznik rządu, który na konferencji mówił: „dzisiaj zakończyliśmy już proces składania Krajowego Planu Odbudowy w Komisji Europejskiej” oraz dodawał, że: „na ten moment dokument jest po prostu zamknięty, to znaczy nie podlega już żadnej weryfikacji”. Można? Można. Przecież, jak podpowiada Lipińska: „Cała draka jest na niby!”.
„Zima wasza, wiosna nasza”
W ostatnich wyborach prezydenckich Rafał Trzaskowski zdobył w drugiej turze ponad 10 milionów głosów. To mniej niż Duda (pomińmy już dyskusje o czystości kampanii), ale nadal dużo. Czy ten potencjał, który się zrodził wykorzystano? No nie bardzo. Niby miało być nowe otwarcie, niby miało być inaczej. A jest jak zwykle. Budka nadal na czele KO, Trzaskowski w Warszawie. Ale jest jeden sukces – zapowiadana Koalicja 276! Powstała? Oczywiście! Co prawda to suma głosów PiS-u i Lewicy nad KPO, ale nie szukajmy dziury w całym.
Rzeszów – to miasto, o które teraz toczy się zarówno historyczny, jak i momentami histeryczny bój. Jeden Rzeszów wiosny nie uczyni, ale miał być symbolem. Symbolem zwycięstwa „Zjednoczonej Opozycji” nad Prawem i Sprawiedliwością. Po zimie miało wzejść słońce, miała być „ich zima” i „nasza wiosna”, która z Rzeszowa popłynie w Polskę. Konszachty z PiS-em to jedno, drugie to ostatnie słowa przedstawicieli Lewicy. Wizyty w TVP, stwierdzanie, że Strajk Kobiet traktuje ich „gorzej niż PiS” czy cudowne socjalne propozycje – jak emerytura dla każdego (tak, dla tych co nic nie odłożyli też).
„Daj se luz”
Puenta? Recepta? A może przesłanie? Cóż tutaj pisać. Rzec można dość krótko – nie ma recepty innej niż śmiech. Śmiech to zdrowie, śmiech to też zabawa. A wszak polskiej polityce, a zwłaszcza części opozycji już do niej bliżej niż dalej. Co tu robić? Robić jak w piosence: „Niech się inny w klocki bawi! No bo tych, co są na luzie Nikt na baczność nie postawi!”.
Aleksandra KONIECZNA