Kreskówki, przez długi czas były uważane za typ rozrywki przeznaczony dla dzieci i dorastającej młodzieży. Ostatnie lata pokazują jednak niesamowitą popularność animacji wśród dorosłych. Rynek dostarcza nam wielu tytułów, każdy znajdzie coś dla siebie. Jak przyjęły się kreskówki nie dla dzieci?
Seriale animowane od początku istnienia przeznaczone były do zabawiania całej rodziny. Nie było w nich miejsca na wulgarny humor, nadmierną przemoc czy inne nieprzystępne treści. Bano się przede wszystkim demoralizacji dzieci, które potencjalnie mogłyby mieć kontakt z tego typu wytworami kultury. Podejście zmieniło się jednak pod koniec lat 80-tych.
Pierwszym wiodącym serialem animowanym dla dorosłych, który został względnie ciepło przyjęty od początku byli „Simpsonowie”, którzy zawitali na amerykańskich antenach w 1989 roku. Bohaterowie przedstawiali „zwykłą rodzinę” z przedmieścia w USA, na którą składali się głupkowaty ojciec, zaradna matka, syn rozrabiaka, bystra córka i trochę za bystry jak na swój wiek niemowlak. Abstrahując od obranej konwencji i żartobliwych wątków fabularnych „Simpsonowie” traktowali o nieco bardziej poważnej tematyce. Serial dość otwarcie komentował zdarzenia polityczne oraz zjawiska społeczne. Produkcja sprzedała się świetnie i doczekała się nawet wersji z polskim lektorem.
Dziwna dekada
Pod koniec lat 90-tych pojawiły się analogiczne seriale. Producenci „Family Guy”, nie stronili od bardziej kontrowersyjnych żartów i gagów. „Futurama”, autorstwa animatorów „Simpsonów”, stawiała na fabułę i parodiowała ludzkie wyobrażenia o futurystycznych technologiach. Natomiast „Miasteczko South Park”, którego produkcja trwa do dziś, to swoisty komentarz wydarzeń na świecie w czasie, w którym go kręcono. Wszystkie powyższe można przypisać do kategorii obiegowo nazywanej „odmóżdżaczami” (ang. Brain Eraser). Termin określa lekką, komediową rozrywkę, odróżniającą się od dziecięcych kreskówek nieco większym natężeniem wulgarności.
Na przełomie mileniów pojawiły się także bardziej odrzucające tytuły. Choćby estetycznie niepokojące „Beavis i Butt-Head zaliczają Amerykę”; „Moral Orel” – plastelinowy projekt, komentujący radykalizm religijny w Stanach Zjednoczonych; czy „Happy Tree Friends” bazujące na groteskowej brutalności przygody antropomorficznych zwierzątek. Każde z powyższych, jakkolwiek kontrowersyjne by nie było, weszło do kanonu „bajek dla dorosłych”.
Nowa Era kreskówek
W 2001 roku powstała spółka „Adult Swim”, działająca w formie bloku programowego na platformie „Cartoon Network” w godzinach nocnych. W jej ramach powstało wiele produkcji animowanych przeznaczonych dla starszego odbiorcy. Wiele z nich początkowo było tzw. „szortami” – krótkimi, około pięciominutowymi animacjami. Blok wkrótce stał się szalenie popularny dzięki takim komediowym sukcesom jak „The Boondocks” czy „Metalocalypse”. W 2013 roku ukazał się pierwszy odcinek flagowego produktu spółki – „Rick and Morty”. Serial opowiada o absurdalnych i groteskowych perypetiach niesamowicie inteligentnego naukowca i jego niezbyt bystrego wnuka.
Wymienione produkcje miały jednak głównie prześmiewczy wydźwięk i skupiały się na aspekcie komediowym. Około sześć lat temu podejście nieco się zmieniło. Przyczyną było pojawienie się na rynku w 2014 roku kreskówki od Netflixa, zatytułowanej „BoJack Horseman”, która, jak na ironię, stała się czarnym koniem serwisu. Serial opowiadał o życiu byłej gwiazdy programu telewizyjnego, cierpiącym na depresję tytułowym BoJacku. Produkcja porusza wątki obyczajowe i społeczne. Dogłębnie analizuje strukturę zdrowia psychicznego jednostki i wytyka najrozmaitsze przywary społeczeństwa XXI wieku. To właśnie wokół nich kreci się fabuła, a żarty są jedynie ozdobą, czymś dodatkowym. Popularność produkcji pokazała, że sztukę animacji da się wykorzystać do stworzenia frapującego i poważnego serialu, nie rezygnując jednocześnie z pierwiastka komedii.
W 2015 roku Netflix wypuścił „F is for Family”, serial traktujący o życiu amerykańskiej rodziny w latach 70-tych XX wieku. Podobnie jak w „BoJacku Horsemannie”, poruszane są tam różnorodne wątki skupiające się jednak tym razem wokół klucza – rodzina.
W następnych latach „czerwone N” i „Adult Swim” na fali sukcesów wydawały dalsze produkcje animowane dla starszych widzów. Pomiędzy kolejnymi sezonami „Ricka i Morty’iego”, „Bojacka Horsemana” czy „F is for Family” wypuszczono parę mniej lub bardziej poważnych animacji dla dorosłych, takich jak „Disenchantment”, „Final Space”, „Paradise PD” czy „Big Mouth”. Wszystkie miały na siebie pomysł, jednak według krytyków, jak i reszty widowni, nie dorastały protoplastom dekady do pięt. Pozostawały one koniec końców wspomnianymi „odmóżdżaczami” o bardziej lub mniej trafionych żartach.
Animacja nadal pozostaje szalenie popularnym środkiem przekazu wśród twórców seriali. Po odpowiedniej manipulacji treścią, zdecydowaniu się na stosowny format 2D lub 3D nadaje się dziełu dodatkowy sens i klimat. Ważny jest też sam sposób animacji. Czy postacie będą poruszać się jak ludziki z kartonu, czy ich ruchy będą płynne? Wszystkie te niuanse wpływają na odbiór i wydźwięk dzieła. Wszystko zależy od twórców i samego zamysłu produkcji, jej fabuły, postaci i stylu graficznego.
Czy trend wychodzenia z satyry i groteski wyjdzie serialom animowanym na dobre? Odpowiedź na to pytanie pozostaje nieznana, jednak pewne jest to, że zobaczymy jeszcze sporo produkcji w konwencji kreskówki dla dorosłych na przestrzeni nadchodzących lat.
Filip SIUDA